piątek, 6 września 2024

Agnieszka Fortuna "Wilcze ziele"


Kościelny i prowincjonalny światek rządzą się własnymi prawami. Osobiste sympatie, antypatie oraz uprzedzenia kształtują relacje małych społeczności, w których nie można odstawać od innych, wyróżniać się w żaden sposób. Każda odmienność jest surowo karana. Taką prowincję zobaczymy w książce „Wilcze ziele” Agnieszki Fortuny.
Do powieści wprowadzają nas sceny grozy. Przerażony wizjami młody wikary stara się odgrodzić od zła. Coraz częściej ma wrażenie, że szatan czyha na niego, dlatego sięga po różne środki. Poza wodą święconą ma mu pomóc krąg usypany z soli. Tylko, czy to go uratuje?
Z makabrycznych scen przeskakujemy do akcji toczącej się wokół Mileny Karskiej i jej znajomego Filipa Łabędzkiego, z którym na zlecenie policji prowadzi śledztwo wokół tajemniczego zaginięcia, a później zagadkowej śmierci księdza. Wszystko wskazuje na działanie tajemniczych sił. Jej niekonwencjonalne metody postępowania mają pomóc w rozwikłaniu zagadki. Wizyta w Saszynie pozwala na lepsze poznanie życia ofiary, którą po wielu dniach poszukiwań odnaleziono w pobliskich bunkrach. Niestety policja nie zdążyła się dowiedzieć, co się stało, ponieważ wikary umiera, a z jego oczu płynie krew. Wydarzenie to budzi niepokój mieszkańców wioski, proboszcza oraz gospodyni, Gabichowej. W czasie wywiadu społecznego oraz poznawania miejsca zgonu Milena z Filipem trafiają na wiele niespójności. Wikary był zupełnie inaczej postrzegany przez mieszkańców plebanii i inaczej przez bywalców knajpy. Do tego w bunkier kryje w sobie zaskakujące znaleziska.
Agnieszka Fortuna w ciekawy sposób wykreowała akcję toczącą się w sielskim otoczeniu pachnącym drożdżowym ciastem, swojską grochówką i pierogami. Saszyn jest zwyczajną prowincją z całym mnóstwem uroków. Jednocześnie bywa tu przerażająco i mrocznie. Zwłaszcza, kiedy za oknem pokoju należącego do denata pojawia się straszna postać, a w czasie kolacji zostaje zamordowana osoba, która przebywała w bunkrze i mogła wiedzieć coś o otoczeniu śmierci księdza.
Akcja tocząca się w kościelnych kręgach zapewnia międzynarodową intrygę. Zwłaszcza, kiedy na horyzoncie pojawia się doktor Marta Aisenberg, prezeska Fundacji Ratujmy Polskie Zabytki Sakralne, szukająca drewnianej figurki, której głowę Milena z Filipem znaleźli na miejscu zbrodni.
„Wilcze ziele” to powieść trzymająca w napięciu, pokazująca małostkowość ludzi, demaskująca działania fanatyków oraz wprowadzająca do codzienności hierarchów kościelnych. Na bohaterów czeka wiele niespodzianek i niebezpieczeństw nim uda im się wyjaśnić tajemnicę śmierci młodego wikarego.
Wykreowane przez Agnieszkę Fortunę postacie są wyraziste, każdy posługuje się swoim specyficznym sposobem mówienia i ma inny stosunek do świata. Mamy tu w ciekawy sposób nakreśloną przebojową detektywkę, jej homoseksualnego znajomego humanistę, księdza, gosposię, policjantów, rodzinę ofiary, hierarchów kościelnych, ludzi związanych w instytucjami religijnymi. Akcja trzyma w napięci. Na bohaterów czeka wiele wyzwań oraz przygód, w czasie których zajrzymy do Saszyna, Drezna i trafimy do domku w lesie zamieszkałego przez pisarkę Basię. Pojawią się pościgi, porwania, włamania i nie zabraknie gry pozorów. Mamy tajemnicze śmierci, dziwne zjawiska wokół bunkrów oraz tajemniczej polany w lesie, a także wiejskiej posiadłości biskupa. Od czasu do czasu dostajemy wskazówki dotyczące tego, kto jest mordercą, ale zakończenie i tak zdecydowanie zaskakuje.
„Wilcze ziele” to ciekawa i wciągająca opowieść podsuwająca smutną historię miłości, narzucania dorosłemu dziecku tego, w jaki sposób powinno żyć oraz uprzedzeń prowadzących do tragedii. Akcja prowadzona w taki sposób, że nie mogłam oderwać się od lektury. Jestem zachwycona książką. Zwłaszcza, że wiele w niej ważnych i aktualnych tematów, pokazywania społecznych bolączek, wśród których nie brakuje rabunku ważnych zabytków sakralnych i wywożenia ich poza granice Polski, kupowanie przez prywatnych kolekcjonerów.
Zapraszam na stronę wydawcy







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz