Swoja przygodę z baśniami skandynawskimi zaczęłam od opasłych tomów „Baśni norweskich” Dariusza Muszera. Klimat magii, połączenia zwyczajnych wydarzeń z nieprawdopodobnymi, sąsiedztwa różnych światów, koegzystowania widoczny jest też w literaturze czerpiącej z tych ludowych motywów. Bardzo chętnie sięgam po kolejne baśni, podsuwane przez autorów tematy. „Zawieruszek” Kai Lüftner to kolejne spotkanie z jednej strony surowym otoczeniem, a z drugiej światem pełnym magii.
Historię otwiera przyglądanie się domowi znajdującemu się na końcu Szumidrogi.
W stojącym na klifie budynku mieszka dwoje staruszków i chłopiec. Kilkulatek
trafił do Per i Tove pewnego listopadowego dnia. Znaleźli do na drodze
prowadzącej do ich domu. Od tamtej pory mieszkają razem i są szczęśliwi. Vilmar
jest ciepłym, ciekawskim dzieckiem uczącym się szybko. Jedyna umiejętność,
której nie był w stanie opanować to mowa. I z tego powodu jest wykluczony przez
rówieśników. Podobne doświadczenia miał też sąsiad staruszków. I to on wyjawia
im prawdę o Vilmarze.
Dla mnie „Zawieruszek” to poruszająca opowieść o pojawieniu się dziecka,
odkrywaniu, że jest ono inne niż rówieśnicy, godzenie się z tym, akceptowanie
go, dawanie szczęścia i pozwalanie na wyruszanie w świat. Vilmar bardzo
przypomina mi dziecko z autyzmem: nie potrafi nawiązać relacji z rówieśnikami,
uczy się w swoim tempie, bardzo lubi kontakt z przyrodą, ucieka do własnego
świata, oddaje się pasji. Tu jest nią takie samo zainteresowanie jak u mojej
córki: czytanie książek.
Prosta skandynawska baśń podsuwa wiele ważnych tematów pozwalających na
spojrzenie na siebie i swoich bliskich z nieco innej perspektywy, zobaczenie
otoczenia z boku. Taki dystans jest oczyszczający i przynosi zrozumienie wielu
mechanizmów. Do tego pojawia się tu całe mnóstwo magii, która jest tuż obok,
dlatego nie rzuca się w oczy. Świat innych „ludzi” jest tuż obok.
Tę poruszającą opowieść o miłości, dylematach, akceptacji i rozstaniu oraz
przyjaźni wzbogacają bajeczne ilustracje Emilii Dziubak. Ilustratorka słynie z
rysunków zaczarowujących świat. Jest w nich z jednej strony niesamowita
szczegółowość, prześwitujące światło nadające klimat, a z drugiej strony
prostota. Jej prace znajdujące się na każdej stronie zdecydowanie przyciągają
dziecięcą uwagę, oczarowują dorosłych czytelników. Swoimi ilustracjami przenosi
nas w zimowy klimat. Po otwarciu książki trafiamy do zimowego lasu. Na
bezlistnych gałęziach pokrytych śniegiem siedzi samotny ptak. Dalej natykamy na
gila, który zatrzymał się na ośnieżonym kamieniu znajdującym się wśród krzaków.
To już powoli buduje klimat zimy i czekającej na nas tajemnicy. Dalej możemy
przyjrzeć się wkomponowanej w otoczenie chatce, aby na kolejnej stronie przeskoczyć
do idyllicznego wakacyjnego otoczenia. Siedząca przed domem rodzina i mnogość
kwiatów, roślin tworzą klimat szczęścia i sielskości. Z tego obrazka ponownie
przeskakujemy w zimowe otoczenie: oto dwoje staruszków w ośnieżonym lesie
znajduje dziecko. Na ich twarzach widnieje zdziwienie. A dalej mamy ciepły
pokój dający poczucie bezpieczeństwa i szczęścia. Chłopiec spędza czas na
czytaniu. Są też sceny przy kominku, którego ciepło połączone z bliskością i
miłością dorosłych daje chłopcu poczucie szczęścia. A to wszystko w chatce
znajdującej się na skraju klifu, u podnóży którego zobaczymy spienione morze. Pojawiają
się tu ilustracje ze świetlistymi lub mglistymi postaciami, zwyczajne domowe
otoczenie i odradzająca się do życia przyroda. Wszystko przywodzące na myśl
szczęście i bezwarunkową miłość.
„Zawieruszek. Baśń skandynawska” to pobudzająca wyobraźnię lektura podsuwająca
trudne tematy. Każdy w pewien sposób znajdzie tu siebie i swoją historię. Dla
każdego inne elementy będą ważne i wzruszające. Zdecydowanie warto po nią
sięgnąć.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz