wtorek, 26 listopada 2024

Alexandra B. Swan "Pretendentka"

 

Fantasy zawsze jest świetnym sposobem na pokazywanie dyktatury, totalitaryzmu. Zwłaszcza, kiedy opisuje społeczeństwo kastowe, w którym awans społeczny jest praktycznie niemożliwy. I tak właśnie jest w "Pretendentce" Alexandry B. Swan.
"Podział i przynależność daje pokój".
Na początku poznajemy realia, w których żyje wchodząca w dorosłość bohaterka należąca do najniższej klasy społecznej, czyli brązowych, którzy skazani są na pracę w fabrykach, kopalniach lub jako służba. Szczytem ich osiągnięcia może być służenie na dworze króla. Społeczeństwo podzielone jest na pięć klas społecznym, którym przypisane są różne kolory. One determinują życie mieszkańców królestwa. Członkowie danej kasty wiedzą jakie zawody będą wykonywać, ile zarabiać. Najbiedniejsza klasa mimo dużego wysiłku żyje w ubóstwie. W świecie, w którym istnieją pojazdy mechaniczne oni nie mają w domu dostępu do toalet. Dowiemy się, że wyższe klasy korzystają z zaawansowanej technologii, bo mają czytniki linii papilarnych. Awans do innej klasy społecznej jest niemożliwy. A jednak zdarzył się on Alineora, która w czasie przydziału do określonej pracy zostaje wybrana przez księcia. Bardzo szybko odkrywa, że żyła w świecie pozorów. Ojciec będący zwyczajnym pracownikiem fabryki jest dowódcą buntowników, a bohaterka w czasie pobytu na dworze ma podjąć się misji wsparcia jego działań, czyli zadania bardzo niebezpiecznego.
"Wcale nie chodziło o moją przyszłość, tylko o to, bym wykonała zadanie, jakie mi zlecono".
Akcja toczy się tu wokół wprowadzania bohaterki w codzienne obowiązki i etykietę dworską. Nie brakuje też zaskakujących zwyczajów oraz poznawania członków rodziny królewskiej. Sama opowieść jest tu czymś w rodzaju kolejnej wersji Kopciuszka: książę na żonę wybiera dziewczynę z plebsu. Ale czy na pewno z niskich warstw społecznych? Sam stworzony przez Alexandrę B. Swan skojarzył mi się z realiami kreowanymi przez Kierę Cass, czyli z totalitaryzmu z wyraźną kastowością, różnego rodzaju rywalizacje oraz działający w tle buntownicy. Podobnie jak tam tu także brakuje pewnego rodzaju konsekwencji w wykorzystaniu technologii. Niby mamy świat przypominający ten z początku XX wieku, ale jednocześnie pojawia się czytnik linii papilarnych, czyli urządzenie, które świadczy o zaawansowanym rozwoju. Do tego w dzielnicach biedy nie ma odpowiedniej struktury sanitarnej. To wywołuje niepokój, tworzy obraz nękania społeczeństwa, kontrolowania dostępu do dóbr, pokazywania jak przynależność do klas uprzywilejowanych wpływa na dostępność do technologii. W ten sposób mamy królestwo, w którym obszar zamieszkały przez brązowych przypomina fawele, w których też widoczny jest rozłam między najnowszymi osiągnięciami, a dostępnością, możliwościami edukacji, a realną możliwością korzystania z tego. To czyni wykreowany przez Alexandrę B. Swan niepokojąco prawdziwy. Brak zależności ilości pracy od zamożności podsuwa skojarzenia z problemami poruszanymi przez Guya Standinga piszącego o pracującej klasie biednych.
"Pretendentka" to lekka opowieść podsuwająca sporo tematów społecznych, ciekawie pokazująca aktualne problemy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz