Wizję wspólnoty państw Europy snuli wielcy
myśliciele wszystkich krajów na początku XX wieku. Już wtedy taka organizacja
pozapaństwowa, pozanarodowa wydawała się ludziom odpowiednim rozwiązaniem
pozwalającym oderwać się od problemów gospodarczych i społecznych oraz
umożliwiającym stworzenie przeciwwagi dla rosnącej potęgi USA. Rok 1952, a
później 1958 miały być początkiem wielkiej organizacji zastępujących narody,
ale od początku zakładała ona więzi gospodarcze, a dopiero od 1991 roku ingerencję
w pozostałe sfery życia.
Ideały piękne, ale czy powstała przeciwwaga? Czego
nam brakuje do stworzenia prawdziwej potęgi? Boimy się wynarodowienia? A może
za bardzo kochamy USA i pragniemy by powoli rywalizowały z Rosją i Chinami?
Wielkim błędem Unii Europejskiej jest jej tkwienie w organizacjach państwowych,
których wewnętrzne interesy, nieuczciwość polityków pochodzących z nizin społecznych
oraz ciągła rywalizacja państewek zamiast współpracy prowadzi do ośmieszania
idei.
Wydawałoby się, że I wojna światowa nas czegoś
nauczyła. Nie. Potrzebowaliśmy kolejnej. Czy i ta nas nie nauczyła, że dbanie o
interesy jednego państwa, że wyścig szczurów jest wielkim błędem? Zamiast
uczciwej współpracy mamy ciągłe przepychanki na arenie międzynarodowej,
opluwanie, wyszydzanie, a wszystko w obronie ojczyzny (z którą na początku XX
wieku nikt za bardzo się nie utożsamiał), powstałej sztucznie przez wykreowanie
wspólnych celów. Obecnie mamy inne cele i ten sztuczny międzynarodowy twór powinien
służyć ich realizacji. Nas jednak takie błahostki jak rosnące bezrobocie,
starzenie się społeczeństwa, problemy służb zdrowia, ingerencje USA, ciągłe
braki finansów na naukę, laboratoria, technikę nie interesują. Kluczowym
problemem dla wszystkich państw jest rozrastająca się administracja, ponieważ
rządzący uważają, że mają za mało urzędników, którzy pomogliby im realizować
cele. Państwo jednak nie powinno opierać się na rzeszach osób piszących raporty,
rozliczających po kilka razy obywateli, ale na osobach, które wejdą w
społeczeństwo i zaczną działać przez pracę naukową, bez której niemożliwe jest
istnienie techniki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz