niedziela, 16 marca 2014

Marcin Dolecki


Rozmawiałam dziś z Marcinem Doleckim (MD), autorem książki „Jeden z możliwych światów”, którą polecałam w „rachunek sumienia-luty”
AS: Jak wpadłeś na pomysł napisania takiej książki? Filozofia nie jest dziedziną, którą interesują się wszyscy.
MD: Od dawna intrygował mnie pomysł, aby przedstawić fikcyjne rozmowy ze znanymi filozofami. Na początku myślałem, aby ograniczyć wątek fabularny do minimum I przeprowadzić rozmowy z większą liczbą myślicieli.
AS: Dlaczego filozofia? Przecież istnieją chemicy, fizycy, wielcy inżynierowie, których prace możemy oglądać, dotykać.
MD: Filozofia od lat jest moją pasją. Oni zadają pytania, które zwykle nie tracą na aktualności w przeciwieństwie do wielu pytań w naukach szczegółowych.
AS: Masz jakiegoś ulubionego filozofa?
MD: Kilku: św. Augustyn, Śankara, a z nowszych: Husserl i Wittgenstein.
AS: Dlaczego akurat ci? Co w ich myśli najbardziej ci się "podoba"?
MD: Wyjątkowa nieprzeciętność ich osobowości i sposobu myślenia, poważne traktowanie uprawianej przez nich działalności w przeciwieństwie do wielu myślicieli , którzy próbują udowadniać, że filozofia nie istnieje.
AS: Co dokładnie podoba ci w ich myśli?
MD: Świętego Augustyna cenię przede wszystkim za opisanie duszy, jako obrazu Trójcy Świętej. Jest to prawdopodobnie najciekawszy model Trójcy, jaki istnieje w literaturze przedmiotu. Jest to wielki rezultat myśli spekulatywnej, który może być interesujący niezależnie od tego, czy się jest chrześcijaninem czy nie. Augustyn starał się pokazać, w jaki sposób jedna ze zmiennych istot odbija w sobie to, co Wieczne.
Śankarę cenię za teoretyczną próbę opisu bardzo starego pomysłu, że świat w istocie nie różni się od snu, jest pewnego rodzaju złudzeniem. Śankara podjął niezwykle trudną próbę opisania tego, jaka jest rzeczywistość prawdziwa, ukryta za zasłoną złudzeń. Warto zwrócić uwagę, że udało mu się dokonać bardzo wiele w filozofii w młodym wieku. Wedle przekazów tradycji, zmarł mając zaledwie trzydzieści kilka lat. Husserla cenię za próbę zbadania tego, co może być wiadome z pewnością. Starania o rozdzielenie tego, co pewne od tego, co jedynie prawdopodobne. Husserl poszedł drogą wskazaną przez Kartezjusza, ale bardziej konsekwentnie. 
Wittgenstein jest twórcą ciekawej i oryginalnej ontologii. Wedle niego, świat jest raczej zbiorem faktów niż rzeczy. Ten myśliciel próbował wytyczyć granice tego, co logiczne, a zatem tego, co może być pomyślane. A jednocześnie próbował zaglądać za tę granicę, chociaż zdawał sobie sprawę z paradoksalności własnego postępowania. Wszystkich wspomnianych myślicieli łączy przekonanie o tym, iż istnieje coś więcej niż tylko świat opisywany prawami fizyki, i że język nie jest zdolny do jego przedstawienia, gdyż dotyczy tego, co zmienne
AS: W książce jednak podważasz, a nawet wyśmiewasz dokonania kilku filozofów.
MD: Zwróciłem uwagę na słabe punkty w ich koncepcjach. Starałem się zachować maksimum obiektywności i jak najmniej zdradzać się z własnymi sympatiami. Nie chciałem uprawiać propagandy. Chciałem też pokazać, że i w ich nauce jest sporo elementów trudnych do zaakceptowania. Gdy prowadziłem wykłady z filozofii po omówieniu nauk głoszonych przez Arystotelesa czytałem fragment jego tekstu dotyczący niewolnictwa, w którym pisał on, że niewolnik niewiele różni się od sprzętu domowego, a jego związek z rozumem polega przede wszystkim na tym, że dostrzega go u innych, sam go nie posiadając. W ten sposób chciałem pokazać studentom, aby nie ulegać pokusie przedstawiania wybitnych ludzi, jako postaci wyłącznie pomnikowych
AS: Jednak kwestia cnót, posiadania pewnych zdolności przez długi czas była bardzo ważnym czynnikiem kreującym stosunki międzyludzkie. Czasami nawet obecnie słyszę w środowiskach naukowych, że owo usprawiedliwianie podległości ma sens. Obecnie jednak jest to w stosunkach damsko – męskich.
MD: Owszem. Powstaje pytanie, czy obie strony są zadowolone z takiego stosunku? Podałem przykład Arystotelesa, gdyż jego znaczenie dla rozwoju cywilizacji jest gigantyczne
AS: Czy u ciebie na uczelni też byli tacy ideolodzy?
MD: Raczej nie przypominam sobie.
AS: Wszyscy filozofowie poruszają kwestie religii? Czy przy okazji ich omawiania prowadzący prowadzili propagandę pro lub anty religijną?
MD: Wielu filozofów pozostawia sprawy religii raczej teologom. Na studiach właściwie nie zetknąłem się z przypadkami propagandy religijnej. Ale - przynajmniej w moim odczuciu - z propagandą antyreligijną
AS: Gdzie studiowałeś?
MD: W Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego.
AS: Jak wspominasz ten czas?
MD: Bardzo sympatycznie. Nawiązałem wiele ciekawych znajomości
AS: Czy gdybyś miał wszystko powtórzyć jeszcze raz to Twoja droga byłaby taka sama?
MD: Myślę, że tak
AS: Dlaczego w książce poruszono akurat kwestie wiary?
MD: Od dawna mnie interesują. Przez wiele lat byłem chrześcijaninem. Kilka lat temu uległo to zmianie na skutek intensywnych przemyśleń. Jednak sympatia do wielu chrześcijańskich filozofów pozostała podobnie, jak podziw dla ich zasług na polu metafizyki. Zwróciłem również uwagę na elementy nauki chrześcijańskiej, które mogą być trudne do przyjęcia, czy to ze względów logicznych, czy moralnych. Miałem spore kłopoty z wydaniem książki, bo nie były nią zainteresowane ani środowiska katolickie, ani ateistyczne, co utwierdziło mnie, że podążam właściwą drogą. Poprosiłem kilkanaście osób o przeczytanie tekstu powieści; w tym kilkoro znajomych profesorów. Opinie były skrajne. Teraz staram się o wydanie tekstu w wersji angielskiej
AS: W sumie się im nie dziwię. „Czytadło” to nie jest w sensie, że nie rzucą się na nią nastolatki rozkochane w fantastyce, chociaż mam nadzieję, że się mylę, bo elementy fantastyki jednak są tam obecne. A religijne? Zakończenie podważa wszelkie stwierdzenie wielkich myślicieli, którzy mimo różnych poglądów sprzyjają wierze, religii, praktykom religijnym, poddaństwu.
MD Owszem.
AS: Dlaczego chcesz wedrzeć się na rynek światowy?
MD To chyba zbyt ambitne określenie. Od początku pracy nad tekstem miałem zamiar, aby ukazał się również w języku angielskim
AS: Tłumaczenie na angielski zawsze się wiąże z próbą znalezienia uznania na świecie.
MD: Na obcym rynku trudno się przebić Ale myślę, że mój tekst może wzbudzić zainteresowanie również w krajach anglojęzycznych
AS:Na polskim też. Co sądzisz o czytelnictwie w Polsce?
MD: Rynek w Polsce jest zdominowany przez autorów zagranicznych. Co jest smutne. Ciągle obecne jest u nas przekonanie, że co zagraniczne, to lepsze. Do tego stopnia, że kilka wydawnictw w Polsce odmówiło przyjęcia mojego tekstu wyjaśniając, że są zainteresowany wydawaniem jedynie autorów zagranicznych. Uważam to za patologię. Statystyczny Polak czyta niewiele. Jeśli oczywiście ktoś taki istnieje - taki osobliwy twór powinien mieć np. jeden jajnik i jedno jądro.
AS: A może wypadało wydać książkę pod pseudonimem i to łatwym do zapamiętania np. Johnnie Walker i w ten sposób nie tylko przyczynić się do resocjalizacji, walki z alkoholizmem, zwiększenia czytelnictwa, ale i zainteresowania filozofią?
MD: Niezbyt podoba mi się pomysł publikowania pod pseudonimem
AS: Czyli pragniesz upamiętnić się w taki sposób? Budujesz pomnik trwalszy od spiżu?
MD: Wolę być już trochę próżny niż trochę nieszczery.
AS: Czy twoi znajomi czytają poza pracą?
MD: Tak. Jedna z moich koleżanek namiętnie czyta literaturę fantasy Inna koleżanka, z instytutu, chętnie sięga po literaturę faktu. Ja bardzo lubię np. książki historyczne, geograficzne, uwielbiam prace Tolkiena staram się czytać je w oryginale.
AS: Ja kocham Tolkiena. Długo się uczyłeś angielskiego?
MD: Od 7 roku życia. Martwi mnie jednak, że robię błędy mam niewiele okazji mówić i pisać w tym języku.
AS: To ci zazdroszczę. Ja miałam pod tym względem troszkę zacofanych rodziców (ojca).
MD: A czytasz angielskie książki?
AS: Czytam tylko polskich, a zagraniczne po polsku,  przez co na angielskie w oryginale nie ma czasu, ale czasami oglądam bajki po angielsku z córką.
MD: Świetnie. Dzieci chłoną w zawrotnym tempie języki obce z bajek.
AS: W książce pojawia się wątek miłości od pierwszego spojrzenia. Wierzysz w miłość od pierwszego spojrzenia? Słowa?
MD: Raczej myślę, że każdy z nas mógłby znaleźć osobę, z którą byłby bardzo szczęśliwy, ale niestety jest małe prawdopodobieństwo spotkania z nią Jeśli ja mieszkam w Polsce, a ona np. w Indonezji? Albo w Boliwii? Ale nie wykluczam takiego fenomenu jak miłość od pierwszego wejrzenia
AS: Jesteś w kimś zakochany?
MD: Byłem
AS: Dlaczego obecnie nie?
MD: To uczucie wygasło
AS: Co zainspirowało cię by napisać książkę?
MD: Między innymi „Świat Zofii”. Tak narodził się pomysł, aby rozmowy o filozofii wpleść w wątek fabularny, a dalej poszedłem własną drogą. Z filozofią jest trochę podobnie, jak z ludzkim ciałem: może być niezwykle interesujące bądź budzić niechęć w zależności od sposobu prezentacji.
AS: Kiedy odkryłeś „Świat Zofii”?
MD: „Świat Zofii” zainteresował mnie kilka lat temu
AS: Mnie brakowało w liceum filozofii. Gdybyś miał napisać program nauczania z filozofii do szkół średnich to, jakie książki byś wybrał dla uczniów?
MD: Lubię dwie prace: "Historię Filozofii" Tatarkiewicza i "Zagadnienia i kierunki filozofii" Kazimierza Ajdukiewicza. Obie jednak są już dosyć stare. Jednak ciągle bardzo wartościowe.
AS No i nudne jak dla licealistów. Znasz coś takiego, co by ich porwało?
MD: Praca Ajdukiewicza jest bardzo krótka. Polecałbym także „Świat Zofii”.
AS: Mój brat w podstawówce nie mógł przeczytać nowelki trzydziestu stronicowej, a przeczytał osiemset stronicową encyklopedię chemii w szóstej klasie podstawówki, kiedy jeszcze oficjalnie nie ma chemii w programie, więc mniejsza ilość stron raczej nie zachęca, a raczej sposób pisania i zainteresowania uczniów.
MD: Nieźle. Interesował się później chemią?
AS: Skończył chemię na Politechnice Wrocławskiej
MD: A jaką ma specjalizację? Ja mam z chemii fizycznej
AS: Interesował się organiczną.
MD: Zacząłem studiować chemię, gdy kończyłem filozofię. W podstawówce eksperymentowałem w piwnicy. Obecnie m.in. prowadzę lekcje w muzeum farmacji z pokazami doświadczeń 
AS: Są tam specjalne doświadczenia z efektami?
MD: Uczniowie najbardziej chyba lubią "iskry w probówce: i "ogród chemiczny" Niedługo filmik z eksperymentami będzie na YT
AS: Ja studiowałam filologię polską, fizykę, informatykę i skończyłam filologię i filozofię.
MD: Jak długo studiowałaś fizykę? Ale masz wszechstronne zainteresowania.
AS: O fizykę w sumie tylko się otarłam. Studiowałam tylko semestr, ale dużo czytałam poza studiami, dużo się interesowałam. Nie byłam na zaliczeniach przez mdłości ciążowe. Myślałam, że to grypa żołądkowa siedziałam z kocykiem w toalecie i przez miesiąc leczyłam się z grypy. Dziekana to nie interesowało, nie przedłużył terminu zaliczeń, a ja miałam kończyć filologię i filozofię, więc dałam sobie spokój z użeraniem się z władzami politechniki.
Pamiętam z liceum doświadczenie z nadmanganianem potasu. Lekcja pokazowa. Chemik się tak przejął, że podpalił biurko, bo wyłożył je gazetami, żeby dyrektorka nie oskarżyła go o niszczenie biurka. Jeszcze podlał całość kwasem siarkowym, ponieważ reakcja przebiegała za wolno Przez te gazety o mało nie spalił się dziennik. Miałeś podobne wypadki czy jesteś odpowiedzialnym facetem?
MD: Wystrzałowy gość. Ja słyszałem o przypadku, jak studentka dostała polecenie wysuszenia eteru. Wstawiła butelkę z eterem do suszarki. Jak rąbnęło to drzwiczki suszarki kilka metrów przeleciały przez całą salę. Nadmanganian potasu to chemiczna bestia podobnie jak fluor.
AS: Gdzie spędziłeś dzieciństwo?
MD: Urodziłem się w Warszawie, ale do siódmego roku życia mieszkałem we Wrocławiu. Potem przez lata jeździłem tam do babci. 
AS: Czyli wybór Warszawy na miejsce zamieszkania nie był przypadkowy?
MD: Nie. Bardzo lubię to miasto. Wiele osób twierdzi, że jest Warszawa jest brzydka.
AS: Masz ulubione miejsce?
MD: Tak, np. Krakowskie Przedmieście i Zakazany Las, czyli park Morysin, rezerwat przyrody z XIX-wiecznymi ruinami, prawie zupełnie nieznany wśród warszawiaków leży na półwyspie niedaleko Wilanowa.
MD: Ty bywasz we Warszawie?
AS: Obecnie nie, ale kilka lat temu tam studiowałam przez dwa lata. Jak wspominasz czasy komuny?
MD: Byłem w 6 klasie, gdy upadła. Kojarzy mi się z kolejkami i kolorowymi neonami, np. tym z napisem: „dobry wieczór we Wrocławiu” obok Dworca Głównego, z jegomościem zdejmującym melonik. Kojarzysz? Ciekawe, czy jeszcze działa.
AS: Faktycznie jest tam do dziś neon, ale obecnie chyba w formie „witamy we Wrocławiu”. Nie pamiętam, a chodziłam tam codziennie do pracy. Nie pamiętam dokładnie co jest, ale jest neon.
MD: Ale to już nie to. We Warszawie jest kilka z dawnej epoki. W PRL-u było wiele bardzo udanych książek dla dzieci pięknie ilustrowanych, np. z serii "Poczytaj mi mamo".
AS: Chcesz zakładać rodzinę czy praca naukowa i pisarska wystarczą?
MD: Nie wystarczą
AS: Dlaczego?
MD: Książka nie jest skutecznym lekiem na samotność.
AS: Jak sobie wyobrażasz swoją przyszłą rodzinę?
MD: Wiesz to bardzo trudne. Czas pokaże.

Książki:
http://www.fkwj.pl/ksiazki/IHN0044/
Znaczenie prac Ludwika Brunera (1871-1913) dla rozwoju chemii fizycznej, Warszawa 2009




http://www.aspra.pl/ksiegarnia_aspra.php?id=319&PHPSESSID=6587c08551b0868c8c2454a2797f59d1
Historia badań radiacyjnych w Polsce, red. Marcina Doleckiego i Anny Trojanowskiej, Warszawa 2011.






http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/206161/jeden-z-mozliwych-swiatow.html
Jeden z możliwych światów, Warszawa 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz