środa, 23 lipca 2014

Adam Skwierczyński "Mesjasz"

http://zaczytani.pl/ksiazka/mesjasz,druk
Adam Skwierczyński, Mesjasz, Gdynia „novae res” 2014
Spiskowa teoria dziejów po raz kolejny została ładnie opowiedziana. Szare eminencje sterują światem i poganiają leniwe masy, by na czele państwa postawiły przywódcę, który pozwoli im zrealizować własne cele, a są one nietypowe: za pomocą zbrodni o dużym zasięgu doprowadzić do wyniesienia Żydów. Wszystko zaczyna się od Ariela Hartmana, który nie chce by jego naród kojarzono z brudem, smrodem, ubóstwem i upadkiem, ponieważ od wieków wiadomo, że są narodem wybranym, więc muszą rządzić innymi rasami, tak jak zwierzętami. Jego pragnienie rośnie i zmusza go do zgromadzenia drużyny siedmiu wpływowych znajomych, którzy mogą pomóc w realizacji. Żaden jednak nie chce na ten cel wyłożyć pieniędzy, żaden nie chce, by biedne masy przybyły do Ameryki, która jest ziemią obiecaną dla zaradnych. Postanawiają wspierać polityka o najbardziej antysemickich poglądach, a gdy ta wrogość do Żydów chwilowo w nim przygasa to sami ją wzniecają przez manipulację ludźmi oraz prasą. Są prawie jak bogowie: czuwają nad krokami ludzi, tylko ci ludzie nie bardzo chcą się słuchać i nim dojdzie do upragnionej wojny minie ponad dziesięć lat, a na obozy wyniszczające wstydliwy element muszą poczekać jeszcze troszkę. Kiedy miliony Żydów znajdą się w nich podeślą wzory na substancje trujące, aby unicestwiać pasożyty. Rasa panów ma być silna, a Niemcy mają stać się jedynie doskonałym narzędziem do osiągnięcia celu. Najdziwniejsze jest to, że pociągającymi za sznureczki interesów są Żydzi, którzy pragną śmierci swoich bliźnich, by nie kojarzono ich z biedotą, jakiej w Europie pełno. Cel – jak wiemy z historii – udało się osiągnąć, a że metody potępiono obwiniono nimi naiwnego Adolfa Hitlera, który tylko chciał zjednoczyć państwo, a zmuszono go do marszu poza wymarzone granice.
Pomysł na książkę znakomity. Gorzej z realizacją. Nie znaczy to, że książka jest kiepska. Bardzie nadaje się na sztukę niż na powieść, ponieważ o wydarzeniach dowiadujemy się z dialogów bohaterów. Jest na tyle sceniczna, że wszystko dzieje się prawie w jednym miejscy (z wyjątkiem rozdziałów ze Stanleyem Brandtem). Czytając książkę cały czas prześladowało mnie poczucie podobności do „Ceny” Waldemara Łysiaka, która wg autora pierwotnie miała być sztuką, ale ostatecznie wydał, jako powieść. I to jest wielki minus tych książek: są przegadane. Nie znajdziemy tam opisów przyrody (no, może nieliczne), niepotrzebnych opisów otoczenia (tylko tyle ile zawarto by w didaskaliach). Tak samo jak książkę Łysiaka czy nawet powieści Umberto Eco (zwłaszcza „Wahadło Foucaulta”) „Mesjasza” czyta się dość trudno. Wymaga ona dużego skupienie i chęci poznania dalszej manipulacji dziejami. Jest to książka zdecydowanie dla cierpliwych czytelników, którzy mają dość schematycznych książek z zakochanymi bohaterkami, których losy ulegają wielu zmianom, by szczęśliwie połączyć się z ukochanym. To jest opowieść o siedmiu Żydach, ich skąpstwie, manipulacji, przebiegłości i braku skrupułów. Wszelkie teorie o masonerii, Żydach urabiających ludzi, by osiągnąć swój cel mają tu swoje – co prawda fikcyjne (kto nam zagwarantuje, że tak nie było?) – potwierdzenie.
Z takim pomysłem na książkę jeszcze się nie spotkałam. Nowe spojrzenie na oklepane i na nowo odgrzewane tematy dotyczące niemieckiej historii. Mnie bardzo interesuje, jak na tę książkę zareagują Żydzi i Niemcy. Może zostaną przetłumaczone i wywołają prawdziwą burzę w dyskusji nad historią, może zmuszą kogoś do odmiennych poszukiwań w materiałach, akie pozostawiła nam historia. Można się na nią wkurzać lub zachwycać. Na pewno nie można przejść obok niej obojętnie. U mnie walczą dwa odczucia: pomysł genialny, a wykonanie i dopracowanie pod kątem poprawności języka pozostawia wiele do życzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz