Henryk
Bereza, Zgrzyty, posłowie Bohdan
Zadura, Szczecin, Bezrzecze „Forma” 2014
„Zgrzyty”
to tomik bardzo nietypowy i jednocześnie typowy. Nietypowy ze względu na obecność
zgrzytów, czyli elementu burzącego harmonię. Poezja kojarzy nam się z
melodyjnością albo płynną prostotą. Tu mamy do czynienia – zarówno na poziomie
pojedynczego utworu, jak i całości – z zaburzeniami, które wymagają weryfikacji
wcześniejszego obrazu. Typowe jest to, że takie „zgrzyty”, czyli elementy,
które pozornie do siebie nie pasują, burzą harmonię, której oczekujemy są
typowe dla Henryka Berezy, którego poezję cechuje niesamowita ścisłość,
oszczędność i zabawa językiem przy bogactwie treści, które można odczytywać
codziennie na nowo i odszukiwać w nich nowych sensów. Związki frazeologiczne
czy wieloznaczność są pretekstem do nawoływania do dyskusji na temat ludzkich
emocji i nieproporcjonalnego irracjonalnego wartościowania. Tak jest i ze „Zgrzytami”,
w których poeta porusza wiele problemów: od prozaicznych czy nawet uchodzących
za swoiste tabu po wzniosłe tematy bohaterstwa i przemijania. Wszędzie jednak
następuje swoiste zestawienie przeciwnych spojrzeń, przez co odczuwamy
niedopasowanie, obecność „zgrzytu”.
Tomik
tworzy nierozerwalną całość przez płynność przechodzenia z tematu na temat oraz
powtarzanie w kolejnych „rozdziałach” odmiennych rozwiązań wcześniejszych
wierszy. Czytelnik ma wówczas do czynienia z dejavu. Podświadomość podpowiada,
że już znamy ten wiersz, ale jednak jest inny. Porównywanie, wychwytywanie
odmiennych rozwiązań oraz poszukiwanie punktów stałych może być interesującą
zabawą intelektualną.
naga prawda
kto ją zna
kto słyszał głos
w jej niemym jęku
w trzasku czaszki
od ciosu zbójcy
kto widział szczęście
w samym blasku
cudzych oczu
nagiej prawdzie
kłamią słowa
ona jeśli jest
w przedsłowiu w bezsłowiu
a dalej:
naga
prawda
kto
ją zna
kto
ją widział
słyszał
jej głos
w
niemym jęku bólu
w
trzasku czaski
od
ciosów zbójcy
kto
dostrzegł szczęście
w
samym blasku
cudzych
oczu
słowa
kłamią
naszej
prawdzie
ona
jest jeśli jest
w
przedsłowiu w bezsłowiu
Czytanie
wierszy Berezy jest wymagające: czytelnik musi doskonale znać różnorodne
konteksty kulturowe i swobodnie poddać je hermeneutycznemu oglądowi. Niemal w
każdym z utworów pobrzmiewają echa „Biblii” (od zgrzytania zębami w piekielnych
otchłaniach po nagą prawdę), które zestawia z „puszczaniem bąków”, które jest
starczym zgrzytem i dopuszczalnym jedynie w samotności.
Poza
kontekstem religijnym można na wiersze spojrzeć społecznie. Zgrzytanie może być
swoistym buntem przeciwko światu. Młodzieńczy zgrzyt – w kontekście biblijnym
postrzegany jako zgrzytanie grzeszników – jest głośny, widoczny. A starczy? No właśnie jaki?
Taki jak w wierszu będący jakby refrenem?
zgrzyt bez zgrzytania
by zgrzytać zębów brak
można puszczać bąki
ale sam na sam
Starość
to wielka niemoc. Nie da się już wykrzyczeć swoich racji, które nie są nagą
prawdą, bo przecież ta stoi przed słowem. Z drugiej strony ta starość jest
oświeceniem, które przez większość czasu jest bezsłowiem i spotykaniem ze zmarłymi
w pamięci żyjącego, na którego wydano już wyrok za to, że się urodził, a karą
jest śmierć, której udało się cudem uniknąć podczas wojny. Grzechem podmiotu
lirycznego jest to, że przyglądał się prowadzonym na śmierć. Jego obojętność
była zła. Jego brak bohaterstwa dobrem. Wartości zostają tu wymieszane i przy
masach umierających ludzi stłuczenie butelki wódki wywołuje w ludziach większe
współczucie niż utrata bliskiej osoby. Obok takich wzniosłych rozmyślań pojawią
się też rymowanki wzorowane na dziecięcych wyliczankach i rymowankach:
szyje baba frak
kombinuje tak
kracze kruk
żaba skacze
Pan Bóg lubi ruch
Mimo
skazania człowieka na śmierć, czyli nieruchomość Bóg jest tu obserwatorem
lubiącym zmiany. Być może właśnie, dlatego nasze życie ulega przemijaniu: by
Bóg mógł nacieszyć się rozwijaniem, dojrzewaniem, codziennymi czynnościami,
wchodzeniem na scenę życia nowych aktorów i schodzeniem starych.
Tomik
jest cienki, lekki i na godzinne przelecenie przez tekst, ale bardzo
wymagający, przez co brnie się przez niego, powraca do wcześniejszych wierszy,
do których wyszukuje się odwołań w kolejnych. Płynne czytanie odpada
całkowicie. W lekturze jest pełno zgrzytów, konieczności powrotów, porównań,
przemyśleń, zatrzymania się, poszperania w książkach. „Zgrzyty” polecam osobom
lubiącym poezję Henryka Berezy, czyli bardzo wymagającą oraz opartą na zabawie
znanym.
dobrze, że jest to zauważane.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!
Staram się zauważać, ale przy obecnej produkcji wydawniczej trudno znać wszystko
Usuń