niedziela, 30 kwietnia 2017

Hergé "Przygody Tintina. Tintin w Kongo"

Hergé, Przygody Tintina. Tintin w Kongo, tł. Daniel Wyszogrodzki, Warszawa „Egmont” 2017
Tintin to postać znana na świecie od lat 30 XX wieku, a w Polsce od lat 90. Mnie ominęło w dzieciństwie zaczytywanie się w jego przygodach, ale nadrabiam to teraz z córką i bardzo chętnie sięgamy o serię komiksów autorstwa belgijskiego artysty Georgesa Remi’ego piszącego pod pseudonimem Hergé. Czytając opowieści trzeba pamiętać, że powstawały one po I wojenni światowej i przed II wojną światową, a w latach 40 były nieco poprawiane, ulepszane. Autor nie boi się poruszać wielu wówczas aktualnych problemów, a do tego dostarcza bardzo lekką i nieprawdopodobną opowieść o młodym reporterze i podróżniku Tintinie, któremu w podróżach towarzyszy pies Miluś. Nie zabraknie też tematów uniwersalnych. Komiksy Hergé’a są ważne też ze względu na wprowadzoną przez niego technikę rysowania zwaną czystą linią, naśladowaną przez wielu twórców komiksów w krajach francuskojęzycznych.
Bohater komiksów jest jedną z tych postaci, która ma niesamowicie wiele szczęścia, do tego potrafi wszystko, co w danej chwili jest potrzebne oraz zna niesamowicie wiele języków (potrafi dogadać się z każdym napotkanym człowiekiem, prowadzić samochód, czołg i wykorzystuje wiele innych urządzeń). Ponad to jest niesamowicie sławny i ma talent w rozwiązywaniu trudnych zagadek.
Tym razem Tintin w towarzystwie Milusia udaje się do Afryki, aby napisać reportaż z podróży. Już na statku jego pupil wpada w tarapaty: ma potyczkę z gadającą papugą, napotyka na pasażera na gapę, który wyrzuca go za burtę i prawie zostaje zjedzony przez rekiny. Na szczęście z pomocą przychodzi mu Tintin, który dzielnie odgania żarłoczne bestie. Po do płynięciu do Afryki przygody narastają. Młodego reportera wyprzedza też sława. Wszyscy mieszkańcy są gotowi na przyjęcie go. Nawet najbardziej odcięte od ludzi plemiona są świadome tego, że niedługo może do nich zawitać. Mimo tego w jego podróży nie zabraknie niemiłych niespodzianek. Wynikają one z roztargnienia bohaterów, prób oszustwa przez innych białych oraz pościgu prowadzonego przez czarny charakter mający go z niewiadomych powodów zlikwidować, a także przez kontakt ze zwierzętami. Biegający i poznający otoczenie Miluś bardzo szybko wplątuje się w tarapaty: ma kontakt z krokodylem, zostaje porwany przez wielką małpę. Mimo pozornej bezbronności potrafi obronić Tintina przed lwem. Nie zabraknie też przygód ze słoniem, scenek z misji, starcia z olbrzymim wężem, niebezpiecznych wodospadów czy lampartów.
Kongo ukazane w komiksie jest dość stereotypowe, ale tu nie o przekazanie wiedzy chodzi, lecz o pokazanie pewnych postaw. Wśród bohaterów znajdziemy postaci pozytywne, pomagające Tintinowi oraz innym ludziom oraz negatywne, wykorzystujące ludzką naiwność. Do pierwszej grupy zaliczamy dobrodusznego Koko, który zostaje ich przewodnikiem czy misjonarz ratujący młodego bohatera z paszcz krokodyli. Do drugiej zaliczamy pasażera na gapę polującego na Tintina i wciągającego innych nielubiących podróżnika w swój zły plan. Jego wspólnikami staje się zazdrosny o umiejętności czarownik bazujący na naiwności współplemieńców.
Całość zabawna, prosta, przyjemna w odbiorze. „Przygody Tintina” pełne są prostego humoru sytuacyjnego wynikającego z nieuwagi lub niezrozumienia czy przekręcenia faktów. Doskonała lektura dla uczniów szkoły podstawowej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz