Chris Higgins, Kłopoty
za rogiem, il. Emily MacKenzie, tł. Patryca Zarawska, Warszawa „Wilga” 2018
Przeprowadzki nie zawsze kończą się tym, o czym
marzymy. Zwłaszcza, kiedy „nowy” dom okazuje się wcale nie taki nowy, a jego
urządzenie wymaga wiele pracy oraz cierpliwości. Do tego – wbrew oczekiwaniom –
z jego okien nie widać morza. Belli wydaje się, że gorzej być nie może.
Zwłaszcza, że w domu straszy, a nie ma nic gorszego niż mieszkanie z duchem pod
jednym dachem. Szybko jednak zmienia zdanie i to nie wcale na „a jednak może
być dużo gorzej” tylko na zachwyt nowym miejscem, które daje wiele możliwości.
Wszystko zaczyna się od poznania Marty. Skacząca po drzewach rówieśniczka Belli
pokazuje dziewczynce jej nowy dom w zupełnie innym świetle. Zaciąga nową
mieszkankę do ogrodu, gdzie pokazuje jego bogactwa, a do tego okazuje się
znawczynią okolicy i bogactw kryjących się w zaroślach przy domu. Jakby tego
było mało Marta jest wulkanem energii i kopalnią pomysłów. Oczywiście nie zawsze
dobrych. Nie trzeba jej dwa razy powtarzać, żeby weszła do komina, doprowadziła
dom do zasypania sadzą, a pokój Belli zmieniła w prawdziwe pobojowisko. Zapał
do sprzątania jest u niej odwrotnie proporcjonalny do narastających po sobie
pomysłów kończących się katastrofą, w której nie zabraknie akcji uwolnienia
ducha. Niestety to Bella będzie zawsze ponosiła odpowiedzialność za czyny
koleżanki kochającej stawać na rękach i fikać koziołki. Fruwające doniczki,
nadtłuczone dzbanuszki, skasowany ulubiony serwis do herbaty to tylko nieliczne
szkody. A kiedy w czasie porządków w Belli pokoju zabraknie miejsca na półce
czy w szafie zaradna Marta znajdzie na to idealne rozwiązanie: chętnie
zaopiekuje się rzeczami.
Chris Higgins zabiera nas w świat dziecięcej beztroski.
Marcie – uosobieniu naiwności i pomysłowości – brakuje umiejętności
przewidywania katastrof wywoływanych przez brak analizy, refleksji oraz
wyciągania wniosków. Beztroska bohaterka swoim oderwaniem od ograniczających
ludzką pomysłowość konsekwencji zaraża nowych znajomych: Bellę i Sida. Dwójka
grzecznych dzieci zmienia się w zdobywców domowej przestrzeni. Nic w tym nie
byłoby złego, gdyby różowa wykładzina dywanowa w czasie zabawy nie zmieniała
się w szarą, a sypialnia rodziców traciła sufit. Zawsze jednak o pomoc można
poprosić babiczkę – babcię Marty. Co z takiego zwariowanego towarzystwa
wyniknie przekonajcie się sami. Jedno jest pewne: będzie się działo, a czasu na
nudę na pewno nie będzie.
Żywy język, proste zdania, wyraziste i przewidywalne
(dla dorosłych) katastrofy są siłą napędową kolejnych wydarzeń. Stworzony przez
pisarkę świat jest tak zwariowany, że aż nieprawdopodobny. Ale czy na pewno? Na
pewno z perspektywy dorosłego niemającego dzieci. Jednak rodzice, opiekunowie i
dziadkowie wiedzą, że mali odkrywcy potrafią mieć niezwykłe pomysły. W
większości wypadków kończą się one katastrofą. I tak właśnie jest w książce:
nieskrępowana karami wyobraźnia Marty nie zna granic. Za jej pomysłowość niestety
karana jest Bella, której mama nie może zrozumieć przemiany w złośliwą dziewczynkę.
Wszystko oczywiście przypisuje przeprowadzce.
„Kłopoty za rogiem” to idealna lektura dla
przedszkolaków oraz uczniów nauczania początkowego. Duża czcionka, niedługie
rozdziały oraz interesujące ilustracje autorstwa Emily MacKenzie sprawiają, że
książkę czyta się bardzo szybko. A kiedy już z ulgą kończymy ten maraton
nieszczęść na ostatniej stronie znajdujemy informację, że w przygotowaniu są
już „Kłopoty w szkole”. Wiadomo, że szkoła jest dużo lepszym miejscem do naprawdę
wielkich katastrof. Pozostaje w napięciu czekać na rozwój wypadków i
pomysłowość pisarki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz