czwartek, 5 kwietnia 2018

Chris Higgins "Kłopoty za rogiem" il. Emily MacKenzie



Chris Higgins, Kłopoty za rogiem, il. Emily MacKenzie, tł. Patryca Zarawska, Warszawa „Wilga” 2018
Przeprowadzki nie zawsze kończą się tym, o czym marzymy. Zwłaszcza, kiedy „nowy” dom okazuje się wcale nie taki nowy, a jego urządzenie wymaga wiele pracy oraz cierpliwości. Do tego – wbrew oczekiwaniom – z jego okien nie widać morza. Belli wydaje się, że gorzej być nie może. Zwłaszcza, że w domu straszy, a nie ma nic gorszego niż mieszkanie z duchem pod jednym dachem. Szybko jednak zmienia zdanie i to nie wcale na „a jednak może być dużo gorzej” tylko na zachwyt nowym miejscem, które daje wiele możliwości. Wszystko zaczyna się od poznania Marty. Skacząca po drzewach rówieśniczka Belli pokazuje dziewczynce jej nowy dom w zupełnie innym świetle. Zaciąga nową mieszkankę do ogrodu, gdzie pokazuje jego bogactwa, a do tego okazuje się znawczynią okolicy i bogactw kryjących się w zaroślach przy domu. Jakby tego było mało Marta jest wulkanem energii i kopalnią pomysłów. Oczywiście nie zawsze dobrych. Nie trzeba jej dwa razy powtarzać, żeby weszła do komina, doprowadziła dom do zasypania sadzą, a pokój Belli zmieniła w prawdziwe pobojowisko. Zapał do sprzątania jest u niej odwrotnie proporcjonalny do narastających po sobie pomysłów kończących się katastrofą, w której nie zabraknie akcji uwolnienia ducha. Niestety to Bella będzie zawsze ponosiła odpowiedzialność za czyny koleżanki kochającej stawać na rękach i fikać koziołki. Fruwające doniczki, nadtłuczone dzbanuszki, skasowany ulubiony serwis do herbaty to tylko nieliczne szkody. A kiedy w czasie porządków w Belli pokoju zabraknie miejsca na półce czy w szafie zaradna Marta znajdzie na to idealne rozwiązanie: chętnie zaopiekuje się rzeczami.
Chris Higgins zabiera nas w świat dziecięcej beztroski. Marcie – uosobieniu naiwności i pomysłowości – brakuje umiejętności przewidywania katastrof wywoływanych przez brak analizy, refleksji oraz wyciągania wniosków. Beztroska bohaterka swoim oderwaniem od ograniczających ludzką pomysłowość konsekwencji zaraża nowych znajomych: Bellę i Sida. Dwójka grzecznych dzieci zmienia się w zdobywców domowej przestrzeni. Nic w tym nie byłoby złego, gdyby różowa wykładzina dywanowa w czasie zabawy nie zmieniała się w szarą, a sypialnia rodziców traciła sufit. Zawsze jednak o pomoc można poprosić babiczkę – babcię Marty. Co z takiego zwariowanego towarzystwa wyniknie przekonajcie się sami. Jedno jest pewne: będzie się działo, a czasu na nudę na pewno nie będzie.
Żywy język, proste zdania, wyraziste i przewidywalne (dla dorosłych) katastrofy są siłą napędową kolejnych wydarzeń. Stworzony przez pisarkę świat jest tak zwariowany, że aż nieprawdopodobny. Ale czy na pewno? Na pewno z perspektywy dorosłego niemającego dzieci. Jednak rodzice, opiekunowie i dziadkowie wiedzą, że mali odkrywcy potrafią mieć niezwykłe pomysły. W większości wypadków kończą się one katastrofą. I tak właśnie jest w książce: nieskrępowana karami wyobraźnia Marty nie zna granic. Za jej pomysłowość niestety karana jest Bella, której mama nie może zrozumieć przemiany w złośliwą dziewczynkę. Wszystko oczywiście przypisuje przeprowadzce.
„Kłopoty za rogiem” to idealna lektura dla przedszkolaków oraz uczniów nauczania początkowego. Duża czcionka, niedługie rozdziały oraz interesujące ilustracje autorstwa Emily MacKenzie sprawiają, że książkę czyta się bardzo szybko. A kiedy już z ulgą kończymy ten maraton nieszczęść na ostatniej stronie znajdujemy informację, że w przygotowaniu są już „Kłopoty w szkole”. Wiadomo, że szkoła jest dużo lepszym miejscem do naprawdę wielkich katastrof. Pozostaje w napięciu czekać na rozwój wypadków i pomysłowość pisarki.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz