sobota, 12 maja 2018

Abiszag

„Z biegiem czasu sędziwy król Dawid tak się posunął w latach, że nie mógł się rozgrzać, choć okrywano go kocami. Wówczas powiedzieli mu słudzy: «Trzeba, aby wyszukano panu memu, królowi, młodą dziewicę, a ona będzie przy królu czuwać i mieć o niego staranie. I będzie spała na twoim łonie, a przez to ogrzewała pana mego, króla». Szukano więc pięknej dziewczyny w całym kraju izraelskim, aż wreszcie znaleziono Szunamitkę Abiszag i przyprowadzono ją do króla. Dziewczyna ta była nadzwyczaj piękna. Choć miała staranie o króla i obsługiwała go, król się do niej nie zbliżył".
Biblia, I Krl 1, 1-4
Bezinteresowna miłość młodej Szunamitki przyjmowana przez króla Dawida jako oczywisty dar? Jako coś należnego? A może to tragedia ludzkiej niemocy odwdzięczenia, jaką mógł przeżywać król Dawid u boku młodej kobiety, przedłużającej jego i tak długie życie.
Kto z nich był zakłopotany bardziej? Komu wspólne życie sprawiało więcej niezręczności? Zniedołężniały starzec, którego ciało już nie funkcjonowało prawidłowo, który powoli odchodził z tego świata na pewno nie miał już mocy poznania młodej Szunamitki Abiszag.
Wielka tragedia jaką przeżywał król Dawid u boku pięknej młodej dziewczyny pozostaje często pomijana, często zapominana, a przecież tak bardzo ludzka, bo świadcząca o kruchości człowieka, o jego niemocy wobec upływającego czasu, który kruszy nawet najtwardsze skały.
Piękna młoda dziewczyna, mogąca mieć za męża każdego młodzieńca, skoro mogła zostać żoną króla, została ofiarowana mężczyźnie, który już nie mógł jej poznać. Nie mógł jej przeniknąć, zbliżyć się do niej, aby ona w cudowny sposób przedłużyła jego życie dzięki dziecku, jakie mogła mu urodzić.
Bezinteresowność dziewczyny zapewne wprawiała króla w zakłopotanie. Dawała mu ciepło, dbała o niego, rozgrzewała jego ciało, które nie mogło samo się już rozgrzać. Czyż nie jest wielką tragedią dla mężczyzny mieć u swego boku piękną młodą kobietę (a raczej jeszcze dziecko) i nie potrafić się do niej zbliżyć. Patrzeć codziennie na jej piękne ciało i nie móc dać sobie i jej przyjemność bliskości.
A może to ona, młoda, nieświadoma, dziewiczo niewinna, przeżywała większą tragedię. Może jej rozpacz każdego dnia wzrastała przez chłód jakim obdarzał ją król, który na pewno nie przyznał się, że jest już niesprawny. Może ta młoda dziewczyna pogrążała się codziennie w żalu z powodu dystansu, w jakim pozostawał ją król. Wielką tragedią musiało dla niej być odrzucenie jej przez króla. Życie ostatniej żona króla bez potomstwa było nic nie warte. Nie miała podstaw, aby móc chcieć żyć. Kobieta, która była żoną króla nie miała prawa mieć już po nim innego męża! Od młodości skazana na samotność, bo czymże innym było życie z królem, który nie mógł się do niej zbliżyć, który nie mógł dać jej potomstwa. Skazana na śmierć od chwili zgodzenia się na tak ciężką służbę, która była wyrokiem śmierci.
Musiano szukać w całym kraju izraelskim, aby znaleźć dziewczynę gotową poświęcić swoje krótkie życie królowi. Jak wiele potrzebowała odwagi, aby samodzielnie zdecydować się na śmierć. Jednak nie to było dla niej ważne. Chciała umilić ostatnie chwile odchodzącemu królowi.
Cóż za odwaga! A może to nie odwaga tej około dziewięcioletniej dziewczynki tylko egoizm? Może rodzicielski nakaz? Chęć zdobycia uznania, majątku i wielowiekowej sławy? Tylko skąd ona mogła wiedzieć, że król Dawid jest na tyle ważny, że jego imię przetrwa w oceanie królewskich imion?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz