poniedziałek, 19 października 2020

Joanna Kończak, Aneta Wira-Ostaszyk "Mój balet. Opowieść o tańcu: od szkoły do sceny"


Każdy z nas ma jakieś tam pojęcie jak wygląda balet. Jednym kojarzy się z paniami tańczącymi na paluszkach, innym ze specyficznymi sztukami, butami strojami. Proste skojarzenia podparte wiedzą z powieści, w których tego rodzaju szkoły nie należały do najłatwiejszych. Po raz pierwszy kontakt z baletem miałam za sprawą powieści Dalnielle Steel „Rosyjska baletnica”, w której dzięki wnikliwej wnuczce dowiadujemy się o rosyjskiej i baletowej przeszłości babci pochodzącej z carskiej Rosjii. Zawarty w tej powieści obraz wymagającej szkoły baletowej podsycały inne książki oraz filmy, w których dziewczęta w imię pasji bardzo się poświęcają, których życie toczy się wokół wyrzeczeń i dyscypliny.
Sam termin balet wywodzi się od języka francuskiego i oznacza taniec. Jest to taniec bardzo konkretny, bo wiąże się z widowiskiem teatralnym, w którym taniec powiązany z muzyką jest formą wyrazu. Korzenie tych widowisk sięgają renesansowych maskarad i triumfów karnawałowych popularnych we Włoszech. Te ludowe rozrywki z czasem ewoluowały do widowisk dworskich, z których wyłonił się nowożytny teatr, a w nim balet, który z czasem zdobył popularność i dzięki Katarzynie Medycejskiej zawitał na dwór francuski. Powstanie tego rodzaju sztuki wymagało kształcenia aktorów specjalizujących się w tańcu. Z tego powodu powstały szkoły kształcące przyszłych tancerzy i tancerki. Elitarne, z wielką dyscypliną, surowymi nauczycielami, o których napisano tak wiele, że wielu osobom kojarzą się z tym, czym szkoły zakonne: całkowitym podporządkowaniem uczniów i przemocą.
Aneta Wira-Ostaszyk i Joanna Kończak zabierają nas w świat baletu w baletu w książce „Mój balet. Opowieść o tańcu: od szkoły do sceny”. Już sama okładka przyciąga uwagą i wywołuje miłe skojarzenia: oto roztańczona, radosna tancerka uchwycona przez fotografa gdzieś w przestrzeni publicznej, co wywołuje skojarzenie, że balet to nie tylko scena, że staje się on sensem życia, jest pasją dającą dużo satysfakcji i pozwalającej zarabiać, jeśli jest się świetnym. Po otwarciu pięknej, solidnej książki z matową okładką naszym oczom ukazują się piękne fotografie na bardzo dobrym papierze. Bardzo dobrze zszyte strony. Wszystko jest tu staranne, estetyczne, dopracowane, a po spisie treści widzimy, że i przemyślane pod kątem treści. Autorki zabierają nas w świat baletu od początkowej drogi, kolejne stopnie, naukę, pierwsze występy, kulisy, role na scenie. Aneta Wira-Ostarzyk będąca tancerką zespołu Polskiego Baletu Narodowego i autorką bloga simpledancerslife.com opowiada o własnej ścieżce na scenę. Absolwentka warszawskiej szkoły baletowej im. Romana Turczynowicza i Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina na kierunku pedagogika baletowa opowiada, w jakim wieku możemy zapisać nasze małe miłośniczki do szkoły baletowej, czy jest też szansa dla dorosłych miłośników tego tańca, jak wygląda dzień w szkole oraz jak niesamowicie ważne jest duże zaangażowanie w edukację, dbanie o brak zaległości i występowanie na scenie. Przeprowadzi nas przez przesłuchanie do szkoły, wskaże, na co zwracają uwagę rekruterzy, opowie o dniu w szkole, odkryje nazwy wykonywanych figur i ćwiczeń. Zaskoczy nas opowieścią o przedmiotach w szkole oraz bezproblemową możliwością powrotu do edukacji powszechnej, kontynuowania nauki na studiach, nacisku na alternatywną profesję, bo „rynek” nie wchłonie wszystkich absolwentów, a do tego możemy też w czasie występów lub codziennego życia ulec różnorodnym kontuzjom zamykającym nam drogę do dalszego zarabiania za pomocą tańca. Do tego zdobędziemy informacje, co należy zrobić, aby mieć szansę na występowanie na deskach światowych teatrów. Zostajemy też oprowadzeniu po Teatrze Wielkim w Operze Narodowej w Warszawie. Wchodzimy tu za kulisy i przyglądamy się poszczególnym zajęciom oraz salom. Odkrywamy jak wielu specjalistów musi pracować w czasie tworzenia przedstawienia, jak niesamowicie różnorodne są ćwiczenia, w jaki sposób dowiadują się o angażu do poszczególnych ról.
W czasie spaceru po budynku opery możemy podpatrzeć jak powstaje spektakl baletowy. Dowiemy się też, w jaki sposób można łączyć pracę z macierzyństwem, w jaki sposób w opiece nad dziećmi oraz zwierzakami tancerze i tancerki się wspierają, z jakimi trudnościami technicznymi muszą borykać się tancerki. Poznamy też atmosferę pracy w zespole baletowym i zdziwimy się, że nie różni się ona niczym od tworzenia dobrych relacji w innych miejscach pracy.
Tancerka opowiada nam też o swoim dniu w pracy, zapisywaniu i zapamiętywaniu choreografii. Nie zabraknie też miejsca poświęconego doborowi strojów do ćwiczeń i na scenę. Szczególny nacisk położono tu uważnemu wyborowi obuwia, od którego będzie zależało to jak sobie w czasie ćwiczeń radzimy. Do tego dowiemy się jak wygląda dobór bielizny, biżuterii, makijażu, diety. I dotarliśmy do połowy książki, gdzie znajdziemy podstawowe pozycje, które mimo upływu czasu nie uległy zmianie. Zdjęcia pozwalają nam na lepsze zapoznanie się z nimi. Dalej wchodzimy w bogato ilustrowaną historię baletu, gdzie dowiemy się,  co zawdzięcza balet Katarzynie Medycejskiej, Ludwikowi IV czy Molierowi, kim była Agryppina Waganowa. Następnie poznajemy najpopularniejsze przedstawienia, które ciągle są rekonstruowane.
„Mój balet” to świetna, bardzo dopracowana publikacja zabierająca nas w świat tej wymagającej sztuki. Zdecydowanie polecam wszystkim miłośnikom baletu.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz