wtorek, 7 grudnia 2021

Rozmowy w naszym stadzie


Mamy dwa koty: gadułę (Leo) i milczkę (Lili). Do tego jeszcze psa terapeutę, Tutusia.

Leo przychodzi do mnie i zaczyna się drzeć:
-Miał, miał, miał.
-Co miałeś?
-Łał Łała łał łała.
-Nieprawda, nie miałeś.
-Miał, miał, miał.
-To poszukaj. Może gdzieś leży.
-Ułł, ułł. Aaaa, Ał.
Lili obserwuje z powagą te rozmowy. Za to pies przybiega i wącha kota i szturcha łapą, żeby wyłączyć tryb alarmowania.
Z kolei Tutek lubi sobie czasami kota przywołać, a woła szczekaniem, bo wiadomo, że koty to się szczekaniem woła...
Tutuś szczeka, Leo podbiega i się zbóje ganiają.
A później Tutek, jako miłośnik kotów spotyka na spacerze kota i chce szczeknąć.
-Nie szczekamy. Tyko Leo przybiega na twoje szczekanie.
Tutek patrzy na mnie wzrokiem: ale jak to nie szczekamy. Przecież to sprawdzona metoda. Ja:
-Zobaczysz, że przestraszysz. Nie każdy pies kocha koty. Niektóre je krzywdzą.
A najlepiej jest, kiedy idę z psem i mówię: "w prawo na pasy", "mijasz, nie wąchasz, bo za duży jesteś i mógłbyś przestraszyć".
Raz usłyszałam:
-Pani tak z psem gada? I on tak słucha?
A ja:
-Z psem jak z psem, ale ja z dzieckiem gadam, ono nie odpowiada i nie zawsze słucha.
A propos słuchania to nad posłuszeństwem Tutusia czasami ktoś się pochyli i powie:
-Taki grzeczny ten piesek. Tak ślicznie idzie i się uśmiecha.
-Ktoś w naszym stadzie musi być grzeczny. Dobrze, że na psa wypada.
Moje małe stadko kocha słuchać, kiedy czytam córce książki... Żadnego czytania nie mogą przegapić.
A jak tam Wasze ludzko-zwierzęce stada?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz