poniedziałek, 6 grudnia 2021

Święty Mikołaj


Wszyscy w świętego Mikołaja wierzą. I dobrze, bo w postacie, których nie było wierzy się najłatwiej.
  Według średniowiecznych przekazów święty Mikołaj żył na przełomie III i IV wieku. Był biskupem Miry w Licji i uczestniczył w soborze nicejskim z 325 roku. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że historycy nie odnaleźli żadnego zapisu potwierdzającego istnienie takiej postaci. Nawet wśród uczestników soboru jego imię nie widnieje. Nie wspomina o nim też Atanazy z Aleksandrii, który upamiętnił sobór w swoich wspomnieniach. Wzmianki o świętym Mikołaju pojawiają się dopiero VI wieku, czyli ponad 200 lat po jego domniemanym istnieniu. Była to opowieść o Mikołaju ratującym życie sześciu żołnierzom cesarza Konstantyna (wiadomo, że wymienianie nazwisk prawdziwych władców sprawia, że mamy poczucie autentyczności postaci). W VII wieku opowieść stała się bardzo popularna. Lud lubił ją sobie opowiadać i pewnie przyczynili się do tego duchowni. Inna opowieść to historia o wędrownym mnichu wędrowcy, który zginął męczeńską śmiercią.
Paradoksalnie święty Mikołaj wyłonił się z niebytu w czasie kolejnego soboru nicejskiego (zwanego drugim, w 787 roku), kiedy to odnotowano, że jednemu z archidiakonów śnił się święty Mikołaj (skąd on to wiedział, że to akurat Mikołaj?).
W IX wieku święty Mikołaj był już postacią popularną i czczoną, a przez to coraz chętniej utrwalaną przez artystów na obrazach i w opowieściach, które obrastały w nowe epizody i przygody. Jak widzicie tworzenie opowieści przez fanów postaci to nie jest współczesny wynalazek. I zdecydowanie też nie chrześcijański, bo dodawanie przygód bohaterom istnieje od początków kultury przekazywania opowieści.
Jak na średniowieczną postać przystało był świętym w duchu Akwinaty, czyli wyzbył się kobiet, rozrywek, polityki i bogactw, a poświęcił pobożności. Po śmierci rodziców rozdał cały odziedziczony majątek. Jak większość świętych stawał w obronie pokrzywdzonych, wspomagał biednych. Zabawne, że w tym samym czasie chłop był własnością pana. A jakim sposobem stał się biskupem, którego istnienia nie odnotowano? Zdano się na los Boga: ustalono, że urząd obejmie ten, kto pierwszy wejdzie do kościoła, aby się pomodlić. Dzięki interwencji Boga był to Mikołaj. Jako biskup wspierał naukę o Trójcy Świętej i oczywiście zwalczał pogaństwo, bo wiadomo, że dobry chrześcijanin zwalcza wszystko, co niechrześcijańskie. Jemu ponoć zawdzięczamy zburzenie świątyni Artemidy w Mirze. Aby nikogo nie korciło szukanie śladów tej budowli na jej miejscu zbudowano kościół.
W IX wieku żywot urozmaicono opowieścią o uwięzieniu Mikołaja. Oczywiście w czasach cesarzy Diokleccjana i Maksymiana, którzy zwalczali sabotowanie tradycyjnego rzymskiego kultu. Agresorzy byli więzieni. Spokojni chrześcijanie uniknęli wówczas więzienia. Z tego okresu pochodzą opowieści o wielu męczennikach, którzy w opowieściach ginęli, a w rzeczywistości byli uwalniani przez Konstantyna Wielkiego. Nawet ci nieistniejący. I właśnie w ten sposób upiekło się też Mikołajowi prześladowanemu przez złych, pogańskich cesarzy. W IX wieku Mikołaj z wybawcy żołnierzy stał się też wybawcą niewiast bez posagów, które z powodu biedy ojciec chciał sprzedać do domu publicznego (wiadomo, że bez posagu kobiety brać się nie opłacało). Podrzucane trzem biednym siostrom pieniądze pozwoliły na wydanie ich za mąż.
Kolejny epizod, który przybył w IX wieku to opowieść o wyłowieniu przez Mikołaja tonącego statku oraz uciszenie burzy. Pojawił się nagle i zniknął nagle oraz nakazał żeglarzom milczenie o całych wydarzeniach, czyli jak na świętego przystało był skromny.
Jeszcze inna opowieść dotyczy czasów wielkiego głodu w Andriake. Śniący się kapitanowi statku Mikołaj nakazał wyładować zboże w porcie i uratować głodujących mieszkańców Miry. Kiedy statek wypłynął w morze okazało się, że mimo rozładowania korców niczego nie brakuje. Opowieść o tym ostatnim cudzie cieszy się największym powodzeniem i ma najwięcej wariantów w hagiografii.
Najstarszy o tym przekaz o święcie obchodzonym 6 grudnia pochodzi z akt synodów w Neapolu z lat 821 i 842, nasynodzie w Oksfordzie z 1222 roku nadano świętu najwyższą rangę, a w 1087 na pamiątkę przeniesienia „ciała” Mikołaja do Bari drugim świętem Mikołaja stał się 9 maja. W XVI wieku był tak popularny, że 6 grudnia w kalendarzu był „Dniem Mikołaja”.
Sobór watykański II zarządził rewizję kultu świętych w Kościele katolickim. Miano usunąć święta tych osób, których istnienia nie sposób udowodnić, bo nie ma żadnych źródeł. I tym sposobem święty Mikołaj miał zniknąć z kościelnego kalendarza, ale przyzwyczajenia wiernych były tak silne, że wybrano rozwiązanie kompromisowe i od 1969 roku jest to dzień wspomnienia dobrowolnego. Usunięto też średniowiecze opowieści jako niewiarygodne.
W ikonografii św. Mikołaj przedstawiany jest z brodą, w szatach biskupa kościoła łacińskiego lub greckiego (w czasach, kiedy ponoć żył Mikołaj nie istniał taki podział), z mitrą i pastorałem. Najczęściej w jednej ręce trzyma księgę a drugą wykonuje gest błogosławieństwa. Do jego atrybutów należą trzy złote kule, trzy jabłka, trzy sakiewki, troje dzieci lub młodzieńców w cebrzyku, kotwica czy okręt.
A teraz najlepsze: Mikołaj był (już nie jest) uważany za świętego, który udziela pomocy i był przywoływany w rytuałach egzorcystycznych. Tej nieistniejącej postaci poświęcono wiele kościołów, kaplic, ołtarzy, hospicjów. Od XII wieku w tym dniu wręczane są dzieciom podarki. W polskich źródłach ten zwyczaj udokumentowano w XV wieku.
Do popkultury trafił jako postać w czerwonym stroju mieszkająca z elfami i rozwożąca prezenty saniami ciągniętymi przez zaprzęg unoszących się reniferów. Wykreowany w 1930 roku wizerunek na potrzeby reklamy Coca Coli amerykański artysta, Fred Mizena. Od tamtej pory powstaje wiele alternatywnych opowieści o tej postaci. Łącznie ze znalezieniem żony, bo wiadomo, że całą wieczność nie można żyć samotnie. Nie można też mieszkać w jednym miejscu. Dawniej przypływał z prezentami z ciepłych krajów, a obecnie przybywa z zimnej północy. W końcu Mikołaj też ma prawo do przeprowadzek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz