„Kubatu” to seria komiksów o przygodach zabawek, ich twórcy i dzieciach, które wyrastają z zabawy. W każdym tomie głównym tematem jest to, czy i kiedy żegnamy się ze swoimi ulubionymi pluszakami. Każdy tom ma też swój temat przewodni. Tytuł serii pochodzi od imienia pluszowej zabawki należącej do Kaja. Jest to papuga, którą dostał od mamy, aby mógł spokojnie zasypiać.
W pierwszym tomie zatytułowanym „I tak nie uwierzysz!” widzimy jak chłopiec
odrzuca swoją przytulankę. Ta pod łóżkiem ożywa i wyjaśnia chłopcu, że jest
duży i już jej nie potrzebuje, dlatego on musi odejść do zamku Czarnoksiężnika,
w którym go stworzono. Kaj nie chce pożegnać się z zabawką. Razem ze swoją
papugą wyrusza do magicznego świata. Na miejscu przeżywają różne przygody, a
chłopiec odkrywa, że wielkim Czarnoksiężnikiem jest nieco zwariowany
naukowiec-wynalazca monitorujący dziecięce sny, aby znaleźć inspiracje dla
swoich kolejnych odkryć.
„Coś à la balon” zabiera nas do świata budzącej się w nocy z nieznanego powodu
Malwinki. Informacje uzyskane od jej zabawki Dziobato są niepełne, dlatego
trzeba ściągnąć zabawkę do bazy i ją naprawić. W akcji pomaga Kaj, który razem
z Kubatu odkrywa, że nielatająca zabawka zazdrości dziewczynce snów o lataniu i
przez to ją budzi. Przed twórcą Dziobato stoi nie lada zadanie. Musi sprawić,
żeby maskotka znowu była najlepszym strażnikiem snów Malwinki.
Trzecim tomie „Do trzech razy sztuka” Czarnoksiążnik jest już inżynierem. Ma on
piękny sen, budzi się i nie może go sobie przypomnieć. Tylko stworzona przez
niego nowa maskotka wie, co mu się przyśniło. Ona jednak zniknęła. W czasie Kaj
z rodzicami i koleżanką Elwirką jadą do lasu zbierać jagody. Dzieci zagłębiają
się w las i spotykają inżyniera i papugę Kubatu, podążających tropem zaginionej
maskotki. Kaj i Elwirka postanawiają pomóc im w poszukiwaniach. Czy uda im się
znaleźć zgubę i poznać niezwykły sen inżyniera?
W „Ani mi się śni” Elwirka przychodzi do Kaja po pomoc, bo Dziobato, ukochana
przytulanka jej siostry Malwinki, przepadł. Okazuje się, że to nie jedyna
zaginiona maskotka w mieście. Kaj z Kubatu, panem Inżynierem i robotem Strażnikiem
spróbuje rozwikłać zagadkę znikających zabawek.
W piątym tomie „Liściożerca mimo woli” znajdziemy problem przypisanych cech i
metamorfozy. Gąsienica marzy o tym, aby w końcu stać się motylem. Okazuje się,
że nie jest to takie łatwe, bo brakuje jej odpowiedniego oprogramowania. Na
szczęście pan Inżynier potrafi temu zaradzić. Od tego czasu w okolicy zaczną
dziać się dziwne rzeczy. Kto zjada wszystkie liście i czy gąsienica spełni
swoje marzenia?
"Kubatu" to komiks skierowany do najmłodszych czytelników. Przygody
bohaterów są banalnie proste, bohaterowie bez zarysowanych cech, duże kadry i
mała ilość tekstu w dymkach sprawiają, że świetnie nadaje się on na pierwszą
czytankę i komiks czytany przedszkolakom. W albumach znajdziemy różnorodne
zadziwiające wynalazki Inżyniera, będące czasami przerostem formy nad
użytecznością. Twórcy w niektórych tomachzawierają popkulturowe aluzje, dzięki
którym także rodzice mogli się czasem uśmiechnąć. Fabuła jest prosta,
pokazująca świat. W piątym tomie młodzi czytelnicy zobaczą jakie spustoszenie
robią gąsienice, aby zmienić się w pięknego motyka. To może być ciekawym
punktem wyjścia do poruszenia tematu metamorfozy u zwierząt.
Poza tym po raz kolejny mamy tu temat poczucia odrzucenia. Inżynier daje
zabawce wskazówkę, że czasami musi wyjść spod łóżka, aby przypomnieć się
dziecku. Czy będzie tego chciała?
„Kubatu” to zdecydowanie komiks dla młodszych czytelników. Takich, którym w
zabawach towarzyszą jeszcze zabawki i powoli zaczynają z nich wyrastać, a
rozstania czasami są trudne. Z tych historii dowiedzą się, że to normalny
proces. Do tego zyskują one przekonanie, że każda zabawka jest niezwykła, bo
skonstruowano je, aby była tylko i wyłącznie dla określonego dziecka. Ich misja
jest bardzo ważna: mają zapewnić spokojny sen swojemu przyjacielowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz