środa, 19 października 2022

Justyna Piec-Głogowska "Wymarzone"


„Życie jest bardzo przewrotne. Gdy jednemu coś daje, innemu zabiera”.
Wyczekiwanie dziecka czasami potrafi przesłonić cały świat i stać się sensem życia. Dotyka to szczególnie osób, które chcą mieć potomstwo, ale z jakiegoś powodu ich starania kończą się ciągłym niepowodzeniem. Wówczas wystawieni są na ocenę otoczenia, pouczenia o tym, że trzeba urodzić, że kariera poczeka, że małżeństwo bez dziecka to nie rodzina i wiele innych. Tak jest właśnie w przypadku Karoliny i Adama wykreowanych przez Justynę Piec-Głogowską. Każde z nich nieco inaczej przeżywa ów problem. To prowadzi do narastających nieporozumień, frustracji i żalu do drugiej strony.

„Nie zawsze wszystko jest takie, jak nam się wydaje. Prawda często okazuje się zupełnie inna. Pamiętaj, że czasami pozory mogą mylić, a nawet nie czasami, a często”.
Kiedy wchodzimy do książki widzimy Adama cieszącego się na powrót do domu. Później przypomina sobie o obsesji żony na punkcie ciąży i już nie ma tyle entuzjazmu. Jego obawy się potwierdzają: zastaje żonę płaczącą z powodu kolejnej nieudanej próby zajścia w ciążę. Obserwujemy emocje bohaterów z ich perspektywy i dzięki temu możemy lepiej zrozumieć motywacje postępowania każdej ze stron.
„Czasami obcej osobie łatwiej się zwierzyć niż najbliższym. To wynika z tego, że boimy się oceny innych. Łatwiej jest przyjąć krytykę, nawet tę najgorszą, od obcych niż od bliskich”.
Ich życia nie ułatwiają wizyty u rodziców mężczyzny. Ciągłe pytania o wnuki, naciskania, oceny sprawiają, że Karolina czuje się u nich bardzo źle. Zamiast rodzinnej atmosfery serwują jej przemoc pod postacią tłumaczenia jej, że jest egoistką, bo nadal nie urodziła dziecka tylko dba o karierę. Młoda mężatka swoje frustracje coraz częściej zapija alkoholem i jest złośliwa wobec męża. W takich okolicznościach prędzej czy później musi dojść do kryzysu. Kobieta przewiduje go, kiedy w czasie firmowej imprezy dostrzega jak koleżanka z pracy męża adoruje go. Piękna, młoda, zadbana i bardzo zainteresowana Adamem wydaje się być idealną kandydatką na kochankę. Zwłaszcza, że ma on już dość ciągłej presji życia zgodnie z cyklem owulacyjnym Karoliny. Brakuje mu w związku spontaniczności, bliskości, radości. Koleżanka z pracy jest całkowitym przeciwieństwem żony z podpuchniętymi oczami i w dresach. O rozstanie nie trudno. Czy faktycznie tak będzie? Czy małżeństwo przetrwa nieporozumienia? Czy pojawienie się nowych osób w ich otoczeniu sprawi, że nieco inaczej zaczną patrzeć na swoją codzienność?

"Miłość i życie są jak płomień, który może odważnie pochłaniać codzienność albo nieśmiało tlić się w ciszy. Może wypalać się szybko albo powoli. Świeca bez płomienia nic nie znaczy, tak samo jak człowiek bez życia, a życie bez miłości".
„Wymarzone” to poruszająca historia młodego małżeństwa starającego się o dziecko i żyjącego pod ciągłą presją konieczności posiadania potomstwa. Pisarka stawia nas przed ogromem emocji i wyzwań, z którymi muszą się zmierzyć. Widzimy jak starania o dziecko powoli oddalają kochających się ludzi, wprowadzają w ich świat frustracje, nieporozumienia, żal. Fizyczna bliskość zamiast ich zbliżać oddala.
„Większość zauważa, docenia drugiego człowieka dopiero wtedy, gdy go nie ma. Kiedy odchodzi na zawsze lub tak po prostu, zwyczajnie pakuje walizki i wyprowadza się z naszego życia. Wtedy widzimy, ile tak naprawdę ta osoba dla nas znaczyła i ile robiła dobrego. Szkoda, że tak późno. O wiele za późno. Czasami za późno o kilka lat, miesięcy”.

Justyna Piec-Głogowska snuje bardzo realistyczną opowieść. Wykorzystuje ją też do przemycenia wielu ważnych tematów społecznych. Pojawia się tu niepełnosprawność, bieda, uprzedzenia. Widzimy jak bohaterzy muszą zmierzyć się z własnymi wyobrażeniami na temat innych ludzi. Muszę szczerze przyznać, że bardzo cieszą mnie wątki poboczne, które uświadamiają czytelnikom, że tak naprawdę każdy z nas może znaleźć się w trudnej sytuacji. To, że jeszcze nie jesteśmy wcale nie jest naszą zasługą tylko wynikiem szczęśliwych okoliczności. Podsuwane obrazy uwrażliwiają, sprawiają, że wiele osób może nieco inaczej spojrzeć na pomaganie, dawanie wsparcia. Zrozumieją też, że czasami pomocą wcale nie są rzeczy, lecz dany czas. Mimo trudnych tematów jest to lektura lekka, dająca nadzieję na odmianę losu, pokazująca, że z określonej sytuacji jest całe mnóstwo wyjść. Może nie będą to dokładnie spełnione marzenia, ale bliskie pierwotnym.
„-Nie wszystkie marzenia się spełniają.
Wiedziałam coś o tym.
-Ale czasami można zamienić jedne marzenia na inne”.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz