Wyczekiwanie dziecka czasami potrafi przesłonić cały świat i stać się sensem
życia. Dotyka to szczególnie osób, które chcą mieć potomstwo, ale z jakiegoś
powodu ich starania kończą się ciągłym niepowodzeniem. Wówczas wystawieni są na
ocenę otoczenia, pouczenia o tym, że trzeba urodzić, że kariera poczeka, że małżeństwo
bez dziecka to nie rodzina i wiele innych. Tak jest właśnie w przypadku
Karoliny i Adama wykreowanych przez Justynę Piec-Głogowską. Każde z nich nieco
inaczej przeżywa ów problem. To prowadzi do narastających nieporozumień,
frustracji i żalu do drugiej strony.
„Nie zawsze wszystko jest takie, jak nam się wydaje. Prawda często okazuje się zupełnie inna. Pamiętaj, że czasami pozory mogą mylić, a nawet nie czasami, a często”.
Kiedy wchodzimy do książki widzimy Adama cieszącego się na powrót do domu.
Później przypomina sobie o obsesji żony na punkcie ciąży i już nie ma tyle
entuzjazmu. Jego obawy się potwierdzają: zastaje żonę płaczącą z powodu
kolejnej nieudanej próby zajścia w ciążę. Obserwujemy emocje bohaterów z ich
perspektywy i dzięki temu możemy lepiej zrozumieć motywacje postępowania każdej
ze stron.
„Czasami obcej osobie łatwiej się zwierzyć niż najbliższym. To wynika z tego,
że boimy się oceny innych. Łatwiej jest przyjąć krytykę, nawet tę najgorszą, od
obcych niż od bliskich”.
Ich życia nie ułatwiają wizyty u rodziców mężczyzny. Ciągłe pytania o wnuki,
naciskania, oceny sprawiają, że Karolina czuje się u nich bardzo źle. Zamiast
rodzinnej atmosfery serwują jej przemoc pod postacią tłumaczenia jej, że jest
egoistką, bo nadal nie urodziła dziecka tylko dba o karierę. Młoda mężatka swoje
frustracje coraz częściej zapija alkoholem i jest złośliwa wobec męża. W takich
okolicznościach prędzej czy później musi dojść do kryzysu. Kobieta przewiduje
go, kiedy w czasie firmowej imprezy dostrzega jak koleżanka z pracy męża
adoruje go. Piękna, młoda, zadbana i bardzo zainteresowana Adamem wydaje się
być idealną kandydatką na kochankę. Zwłaszcza, że ma on już dość ciągłej presji
życia zgodnie z cyklem owulacyjnym Karoliny. Brakuje mu w związku
spontaniczności, bliskości, radości. Koleżanka z pracy jest całkowitym
przeciwieństwem żony z podpuchniętymi oczami i w dresach. O rozstanie nie
trudno. Czy faktycznie tak będzie? Czy małżeństwo przetrwa nieporozumienia? Czy
pojawienie się nowych osób w ich otoczeniu sprawi, że nieco inaczej zaczną
patrzeć na swoją codzienność?
"Miłość i życie są jak płomień, który może odważnie pochłaniać codzienność albo nieśmiało tlić się w ciszy. Może wypalać się szybko albo powoli. Świeca bez płomienia nic nie znaczy, tak samo jak człowiek bez życia, a życie bez miłości".
„Wymarzone” to poruszająca historia młodego małżeństwa starającego się o
dziecko i żyjącego pod ciągłą presją konieczności posiadania potomstwa. Pisarka
stawia nas przed ogromem emocji i wyzwań, z którymi muszą się zmierzyć. Widzimy
jak starania o dziecko powoli oddalają kochających się ludzi, wprowadzają w ich
świat frustracje, nieporozumienia, żal. Fizyczna bliskość zamiast ich zbliżać
oddala.
„Większość zauważa, docenia drugiego człowieka dopiero wtedy, gdy go nie ma.
Kiedy odchodzi na zawsze lub tak po prostu, zwyczajnie pakuje walizki i
wyprowadza się z naszego życia. Wtedy widzimy, ile tak naprawdę ta osoba dla
nas znaczyła i ile robiła dobrego. Szkoda, że tak późno. O wiele za późno.
Czasami za późno o kilka lat, miesięcy”.
Justyna Piec-Głogowska snuje bardzo realistyczną opowieść. Wykorzystuje ją też do przemycenia wielu ważnych tematów społecznych. Pojawia się tu niepełnosprawność, bieda, uprzedzenia. Widzimy jak bohaterzy muszą zmierzyć się z własnymi wyobrażeniami na temat innych ludzi. Muszę szczerze przyznać, że bardzo cieszą mnie wątki poboczne, które uświadamiają czytelnikom, że tak naprawdę każdy z nas może znaleźć się w trudnej sytuacji. To, że jeszcze nie jesteśmy wcale nie jest naszą zasługą tylko wynikiem szczęśliwych okoliczności. Podsuwane obrazy uwrażliwiają, sprawiają, że wiele osób może nieco inaczej spojrzeć na pomaganie, dawanie wsparcia. Zrozumieją też, że czasami pomocą wcale nie są rzeczy, lecz dany czas. Mimo trudnych tematów jest to lektura lekka, dająca nadzieję na odmianę losu, pokazująca, że z określonej sytuacji jest całe mnóstwo wyjść. Może nie będą to dokładnie spełnione marzenia, ale bliskie pierwotnym.
„-Nie wszystkie marzenia się spełniają.
Wiedziałam coś o tym.
-Ale czasami można zamienić jedne marzenia na inne”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz