Ulubionym słowem mojej córki ostatnio jest słowo "huj" (celowo przez "h", a nie "ch") i znaczy ono zupełnie coś innego (właśnie dlatego "h") niż myślą świadkowie.
Ola miewa okresy bardzo wybiórczego jedzenia. Jest ono tak wybiórcze, że większość rzeczy jej nie smakuje. W tych okresach nie pokazuje, co chciałaby zjeść tylko liczy na pomysłowość rodziców. Całe karmienie polega na podsuwaniu kolejnych smakołyków. Ola gryzie, przeżuwa, połyka, więc jak dostanie jakieś 20 różnych rzeczy do ugryzienia to w sumie się naje, ale po każdym połknięciu pada słowo "huj". Już wiecie, co to "huj" oznacza? To zwyczajne "fuj". A teraz spróbujcie przemaszerować z dzieckiem mówiącym "Huj" przez miasto i karmić je (na spacerach jednak jest lepszy apetyt niż w domu) i nie usłyszeć od nikogo uwagi o wychowaniu dziecka ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz