Wynalazki mają to do siebie, że zawsze budzą przerażenie i niepewność. To, co dobrze poznane wydaje się pewniejsze i stabilniejsze. Samo tworzenie kolejnych wynalazków, konkurowanie między konstruktorami stwarza spore problemy, bo na rynku przetrwają ci, którzy są bardziej drapieżni i potrafią zwalczyć konkurencję, prześcignąć w pomysłach, wykraść pomysły czy nie dopuścić do prezentacji nowości. Szpiegostwo przemysłowe i sabotaż zawsze miały się bardzo dobrze. I właśnie o tym jest najnowszy tom komiksu o Luckym Luke’u.
Mawil zabiera nas do XIX wieku, kiedy powstawały pierwsze projekty rowerów. Były to zadziwiające maszyny o gigantycznych kołach, skomplikowanym sposobie używania i bardzo niebezpieczne zarówno dla jadącego, jak i pieszych. Pojawienie się pierwszych modeli w takiej formie, jaką znamy zajęło dużo czasu. I właśnie o takiej najnowszej konstrukcji jest komiks „Lucky Luke na siodełku”. Kowboj kojarzy nam się przede wszystkim z jego wierną szkapą, z którą stanowi zgrany zespół. Życie jednak pisze różne scenariusze i nawet najlepszy duet czasami musi przejść próbę i zostać rozdzielony.
Do historii wchodzimy nocą, kiedy Lucky Luke próbuje zasnąć. Niestety nie może,
bo w okolicy ktoś się kręci. Szybko okazuje się, że to gangsterska para polujący
na kogoś innego. Zaintrygowany tym kowboj postanawia ich śledzić i ratuje życie
Albertowi Overmanowi, konstruktorowi i wynalazcy. Ocalony mężczyzna podróżuje
do Hollyfield, aby móc dalej kontynuować podróż pociągiem. Lucky Luke na
miejscu odkrywa, że rzezimieszki nadal podążają ich tropem. Albert Overman
wiezie w skrzynce bardzo ważną rzecz: prototyp roweru, który chce produkować,
ale konkurenci zamierzają wykraść projekt i nie dopuścić do tego, żeby wziął
udział w wyścigach. Pechowy zbieg okoliczności w połączeniu z działaniem pary
przestępców sprawia, że kowboj zostaje sam ze skrzynią, a Overman dalej jedzie
z koniem pociągiem. Czy Lucky Luke’owi uda się dotrzeć na czas na wyścigi? Jak
będzie wyglądała pogoń za kowbojem poruszającym się na rowerze?
Mamy tu zabawną opowieść, którą napędzają kolejne niefortunne wydarzenia. Do
tego nie zabraknie sporej dawki wiedzy o XIX wieku, przekonaniach ludzi
żyjących w tym czasie. Widzimy brutalne zachowanie konkurencji, która zdaje
sobie sprawę, że przetrwanie na rynku zależy od tego, czy nadal będzie miała
klientów oraz będzie w stanie ulepszać produkt. Szpiegostwo przemysłowe jest tu
na mikroskalę i dotyczy podkradania projektów samodzielnym konstruktorom. Odkrywamy,
że nie tylko ważna jest pomysłowość, nieszablonowe myślenie, ale też
umiejętność uchronienia planów przed podkradaniem przez konkurencję.
Jeśli chodzi o grafikę to ten album zdecydowanie nawiązuje do pierwszych tomów
przygód Lucky Luky’a. Kowboj jest bardziej okrągły tak jakby po prostu jeszcze
nie dały mu się we znaki niewygody życia, rysunki są prostsze. Za to sama akcja
bardziej przypomina jednak te późniejsze przygody: tempo jest dość szybki i
sytuacja bohatera zmienia się dynamicznie. Jeśli chodzi o opowieść to też
bliżej jej do pierwszych albumów, w których jeszcze nie było braci Dalton,
których ucieczki z więzienia napędzały kolejne wydarzenia. Całość bardzo dobrze
zszyta i w solidnej oprawie. Myślę, że będzie to ciekawa lektura dla dzieci i
miłośników bohaterskiego kowboja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz