środa, 31 maja 2023

Anna Sakowicz "Skrzydlate książki" il. Ewa Beniak -Haremska


Świat dzieci jest prostszy i radośniejszy dopóki nie ingerują w niego dorośli ze swoimi kompleksami i uprzedzeniami. Młodzi ludzie mają naturalną potrzebę dążenia do egalitaryzmu, lepiej rozumieją znaczenie wspierania się oraz łatwiej zawierają przyjaźnie bez zwracania uwagi na majętność i pochodzenie. Wystarczy, że napotkana przez nie osoba ma podobne upodobania jak oni. Wówczas spędzają czas na zabawie wykraczającej poza pojęcie czasu i wyobraźni ich rodziców oraz opiekunów. Na spotkanie z takimi bohaterami zabiera nas Anna Sakowicz w „Skrzydlatych książkach” wzbogaconych ilustracjami Ewy Beniak -Haremskiej.
Do opowieści wchodzimy w Wolnym Mieście Gdańsku. Jest to tuż przed wybuchem II wojny światowej. Przyjrzymy się handlującym na targu przekupkom, wejdziemy w klimat nadmorskich ulic, by podejrzeć na tym tle dwoje beztrosko biegnących bohaterów: Klary (Niemki) i Dawida (Żyda). Do ich zabaw dołącza Jasiek (Polak). W ich aktywności jest spontaniczność, chęć poznawania świata i przeżywania przygód. Jednak na te beztroskę cień kładą zabiegi dorosłych, wygłaszane przez nie opinie, obnoszenie się z nietolerancją i coraz częściej pojawiające się w przestrzeni publicznej faszystkowskie flagi. Bohaterzy dostrzegają zmiany w mieście, ale ich nie rozumieją. Osaczani przez działania dorosłych nadal potrafią używać wyobraźni. I to sprawia, że są w stanie dużo więcej zobaczyć.
Pewnego dnia ich uwagę przykuwa dziwne zjawisko dookoła jednej z suteren. Do podpiwniczenia kamienicy wpadają nietypowe ptaki, które okazują się latającymi książkami. Znalezienie jednej rannej skłania ich do odwiedzenia pracowni mistrza. A tam mogę podejrzeć pracę dziwnego introligatora. W czasie wizyt ich uwagę przykuwają drzwi prowadzące do pomieszczenia obok. Wiedzą, że znajduje się tam wnuczka introligatora. Aura tajemnicy wokół tego, co się za drzwiami kryje sprawia, że jeszcze bardziej pragną się tam znaleźć i z tego powodu najbardziej ciekawskie z trójki dzieci wchodzi tam, a po kilku dniach w chwili napaści na warsztat przez esesmanów dołączają pozostali.
Okazuje się, że trafiają do magicznej krainy nazywanej Krainą Niezapisanych Książek czyli Krańcem. To tu powstają pomysły na książki, przybywają twórcy i czytelnicy. Kraina jest dziwna, tajemnicza, fascynująca i zarazem groźna. Obowiązuje tu wiele zasad, które dla własnego bezpieczeństwa trzeba przestrzegać. W czasie poznawania kolejnych miejsc dzieci dowiedzą się wiele o świecie. Pojawi się tu temat wymyślania różnych opowieści, ale jest też dbania o pomysły, a nawet smutnego losu niektórych książek. Dowiedzą się o złym zwyczaju książek, zabobonności tych, którzy boją się wymiany myśli.
Bohaterzy wykreowani przez Annę Sakowicz są różnorodni: chłopcy i dziewczęta, spokojniejsi i ułożeni oraz ciekawscy i żywiołowi. Do tego każde z nich reprezentuje inną grupę społeczną. Łączy ich miejsce urodzenie i poczucie tożsamości. Wszyscy są przekonani o byciu gdańszczanami. Nie są dla nich istotne podziały tworzone przez dorosłych. Potrafią bezinteresownie nieść sobie pomoc.
„Skrzydlate książki” to pouczająca opowieść pokazująca do czego prowadzi nietolerancja. Anna Sakowicz uświadamia nas, że brak otwartości na innych, na ich świat, sposób patrzenia prowadzi do wykluczenia i prześladowań. Przyjęcie za pewnik tylko własnych wartości, kierowanie się wyższością rasową lub narodową prowadzi do tragedii. Otwartość dzieci, ich empatia i spontaniczna chęć niesienia pomocy staje się wzorem. Do tego mamy tu pokazany problem powstawania różnych wątków książkowych. Dowiadujemy się, że w czasach pokoju powstają bardziej pozytywne treści. Wojna natomiast budzi wszelkie demony wyobraźni, a one potrafią być niebezpieczne nawet w świecie książek.
„Skrzydlate książki” to opowieść, która z jednej strony przemyca czytelnikom sporą dawkę wiadomości z historii, bo pojawia się zarówno wzmianka o Janie Gutenbergu, jak i przemianach jakie zachodziły w WMG. Książka Anny Sakowicz to poruszająca opowieść o sile przyjaźni, budowaniu między ludźmi mostów z książek oraz znaczeniu więzi z innymi.
Publikację dopełniają klimatyczne ilustracje Ewy Beniak-Haremskiej. Mamy tu światy tworzone w różnych odcieniach błękitu. Z jednej strony jest w nich duża prostota, z drugiej maja w sobie coś z magii, podsycają wyobraźnię. Zobaczymy typowe dla tamtych czasów meble i stroje, ale też jest miejsce na fantastyczne istoty. Całość wydrukowana na dobrej jakości papierze starannie zszytym i oprawionym w solidną, kartonowa okładkę.
„Skrzydlate książki” to piękna i pouczająca historia zachęcająca do rozmów o historii. Polecam.

„W opowieściach rodziców Polacy i Żydzi wydawali się źli i groźni, a przecież Dawid i Jasiek niewiele się od niej różnili. Dawniej nawet by nie pomyślała, że są inni. Mówili po niemiecku tak jak ona, mieszkali na jej ulicy od zawsze, bo urodzili się w Gdańsku, no i znali wszystkie okoliczne zakamarki. To z nimi przeżywała najciekawsze przygody, grała w kulki, w piekło i niebo, szukała skarbów na dnie Raduni”.
„Rzadko kto może dostrzec skrzydła książek. Widzą je tylko nieliczni, ale nie potrafię powiedzieć, od czego to zależy. Może decydują o tym one same, a może nasza wyobraźnia?”
„Przez moment zastanawiał się, co sam chciałby usłyszeć. We wspomnieniu pojawiła się mama, która zawsze mu powtarzała, że gorsza prawda jest zdecydowanie lepsza niż dobre kłamstwo. Nie miał pojęcia dlaczego tak było, bo chyba sam tej najgorszej prawdy wolałby nie znać. Czuł, że wtedy straciłby wszelką nadzieję, a przecież bez nadziei trudno się żyje. Jej utrata była niczym brak powietrza, dusiła się”.
„Dziadek mówił mi o tym, że czasami ludzie… boją się… książek – dodała, zacinając się niemal przy każdym słowie. – I wtedy je palą”.
„Dawniej ludzie wierzyli w oczyszczającą moc ognia – zaczął. Chcieli oczyścić świat ze zła w taki sposób, w jaki umieli”.
„Myśl zawarta w książkach ma moc. Czasami niezbyt wielką, gdy tylko rozśmiesza lub wzrusza, ale bywa, że potrafi porwać tłumy, otworzyć oczy, dać oręż w walce. Dlatego właśnie książki mogą być groźne. Przynajmniej tak się wydaje słabym istotom – dodał po chwili ze smutkiem. – Niszczyli je ludzie różnych religii, ale też niewierzący, starożytni i współcześni…”.
„W powietrzu krążyły książki i księgi, a wokół nich wirowały połyskujące litery. Gdzieniegdzie na niebie widać też było skrzydlatych ludzi, było ich jednak mniej niż przed kilkoma dniami”.
„W grupie można dokonać więcej niż w pojedynkę – tak mawiała babcia, a jej wierzył jak nikomu na świecie”.
„Ludzie robią wiele niemądrych rzeczy. Zakazują książek, kiedy się ich boją czy ich po prostu nie rozumieją”.
„Ludzie zbyt łatwo wzniecają różnego rodzaju konflikty, a zdecydowanie gorzej radzą sobie z ich zakończeniem”.
„Pożegnania zawsze są trudne. Słowa grzęzną w gardle, serca biją jak szalone. Myśli nie formują się w szeregi, tak by można je wypowiedzieć”.
„Nie ma… - szepnęła Judyta. Ujrzała wypalone okno byłej introligatorni. Po drzwiach nie pozostał ślad. Powoli wszyscy weszli do środka. W powietrzu unosił się już ledwo wyczuwalny swąd spalenizny. Czarne ściany, popiół i zgliszcza. Dziewczynka podeszła do miejsca, gdzie dawniej znajdowały się drewniane schody, potem odwróciła się w poszukiwaniu pokoju, z którego odlecieli do Krańca, ale wszędzie było pusto i ciemno, jakby pracownia dziadka zamieniła się w piekło wysmarowane sadzą i smołą. Na wargach poczuła słony smak. Przetarła je wierzchem dłoni i zacisnęła z całych sił powieki. – Tu już nic nie ma…”.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz