wtorek, 30 maja 2023

Anna Sakowicz "Skrzydlate książki"


„W opowieściach rodziców Polacy i Żydzi wydawali się źli i groźni, a przecież Dawid i Jasiek niewiele się od niej różnili. Dawniej nawet by nie pomyślała, że są inni. Mówili po niemiecku tak jak ona, mieszkali na jej ulicy od zawsze, bo urodzili się w Gdańsku, no i znali wszystkie okoliczne zakamarki. To z nimi przeżywała najciekawsze przygody, grała w kulki, w piekło i niebo, szukała skarbów na dnie Raduni”.
„Rzadko kto może dostrzec skrzydła książek. Widzą je tylko nieliczni, ale nie potrafię powiedzieć, od czego to zależy. Może decydują o tym one same, a może nasza wyobraźnia?”
„Przez moment zastanawiał się, co sam chciałby usłyszeć. We wspomnieniu pojawiła się mama, która zawsze mu powtarzała, że gorsza prawda jest zdecydowanie lepsza niż dobre kłamstwo. Nie miał pojęcia dlaczego tak było, bo chyba sam tej najgorszej prawdy wolałby nie znać. Czuł, że wtedy straciłby wszelką nadzieję, a przecież bez nadziei trudno się żyje. Jej utrata była niczym brak powietrza, dusiła się”.
„Dziadek mówił mi o tym, że czasami ludzie… boją się… książek – dodała, zacinając się niemal przy każdym słowie. – I wtedy je palą”.
„Dawniej ludzie wierzyli w oczyszczającą moc ognia – zaczął. Chcieli oczyścić świat ze zła w taki sposób, w jaki umieli”.
„Myśl zawarta w książkach ma moc. Czasami niezbyt wielką, gdy tylko rozśmiesza lub wzrusza, ale bywa, że potrafi porwać tłumy, otworzyć oczy, dać oręż w walce. Dlatego właśnie książki mogą być groźne. Przynajmniej tak się wydaje słabym istotom – dodał po chwili ze smutkiem. – Niszczyli je ludzie różnych religii, ale też niewierzący, starożytni i współcześni…”.
W powietrzu krążyły książki i księgi, a wokół nich wirowały połyskujące litery. Gdzieniegdzie na niebie widać też było skrzydlatych ludzi, było ich jednak mniej niż przed kilkoma dniami”.
„W grupie można dokonać więcej niż w pojedynkę – tak mawiała babcia, a jej wierzył jak nikomu na świecie”.
„Ludzie robią wiele niemądrych rzeczy. Zakazują książek, kiedy się ich boją czy ich po prostu nie rozumieją”.
„Ludzie zbyt łatwo wzniecają różnego rodzaju konflikty, a zdecydowanie gorzej radzą sobie z ich zakończeniem”.
„Pożegnania zawsze są trudne. Słowa grzęzną w gardle, serca biją jak szalone. Myśli nie formują się w szeregi, tak by można je wypowiedzieć”.
„Nie ma… - szepnęła Judyta. Ujrzała wypalone okno byłej introligatorni. Po drzwiach nie pozostał ślad. Powoli wszyscy weszli do środka. W powietrzu unosił się już ledwo wyczuwalny swąd spalenizny. Czarne ściany, popiół i zgliszcza. Dziewczynka podeszła do miejsca, gdzie dawniej znajdowały się drewniane schody, potem odwróciła się w poszukiwaniu pokoju, z którego odlecieli do Krańca, ale wszędzie było pusto i ciemno, jakby pracownia dziadka zamieniła się w piekło wysmarowane sadzą i smołą. Na wargach poczuła słony smak. Przetarła je wierzchem dłoni i zacisnęła z całych sił powieki. – Tu już nic nie ma…”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz