czwartek, 22 czerwca 2023

„Nikt tak nie dokopie kobiecie jak inna kobieta” - czy na pewno?


„Nikt tak nie dokopie kobiecie jak inna kobieta” – poucza bezmyślnie powtarzana przez ludzi mądrość ludowa. Ile w tym stwierdzeniu prawdy? Jeśli jesteś kobietą i uważasz, że dużo to tę złośliwość przypisujesz także sobie. Jeśli jesteś mężczyzną to winę za przemoc, jaka spotyka kobietę zrzucać na nią samą i działa to na zasadzie: „Łaziła nocą? Sama sobie winna”. Jak bardzo takie zrzucanie odpowiedzialności na ofiarę przemocy jest silnie zakorzenione w naszym społeczeństwie mogliśmy obserwować w ciągu ostatnich tygodni, kiedy pojawiały się informacje o zaginionych, zgwałconych, zamordowanych czy będących ofiarami zakazu aborcji kobiet. Żeby znaleźć prawdziwe źródło przemocy społecznej trzeba poszukać, która z grup jest uprzywilejowana. A tę znajdziemy wśród ludzi, którzy nie muszą protestować, aby cieszyć się możliwością decydowania o swoim ciele i nie musieć za pomocą protestów przekonywać, że wykluczanie, ocenianie, podejmowanie przez nich decyzji jest potrzebne i ważne i nikt nie może im tego zabronić.
I kto w naszym pięknym kraju nie musi protestować? Heteroseksualni ochrzczeni mężczyźni. I tam właśnie należy szukać źródeł przemocy wobec każdej innej grupy. Oczywiście nie znaczy to, że każdy heteroseksualny ochrzczony tworzy tę przemoc. Co to to nie, bo niektórzy po prostu zostali w dzieciństwie zaniesieni, ochrzczeni, porzucili religijne opowieści na rzecz naukowych i nie chcą mieć z tą zrzucającą na kobiety winę kulturą nic wspólnego (kto skusił biednego Adasia jak nie Ewa?).
Ci nietworzący przemocy wobec kobiet doskonale wiedzą, że każda osoba sama decyduje o własnym ciele i taka postawa sprawia, że też często są ofiarami społecznej przemocy wypowiadanej ustami troglodyty objaśniającego kobietom świat i od razu dzielącego się z nią swoimi preferencjami seksualnymi w stylu: „kijem bym jej nie tknął, a co dopiero penisem” (tak, jakby ta kobieta marzyła o ich dotyku), „wygląda na taką, co dobrze ssie” (a jednocześnie oburzają się, kiedy widzą osoby LGBT, które niby obnoszą się ze swoją seksualnością), czy „z łóżka bym jej nie wyrzucił” (dając do zrozumienia, że nie potrafi posługiwać się niczym innym tylko ocenianiem ludzi przez pryzmat swoich potrzeb seksualnych) i jednocześnie „wygląda na puszczalską” (i to wypowiada mężczyzna, który daje do zrozumienia, że jest łatwy i puszczalski).
Nikt tak skutecznie nie objaśni kobiecie tego skąd ją ta przemoc spotyka jak biały ochrzczony i tkwiący w wierze mężczyzna, który wszelkie zło upatruje w ruchach, dzięki którym obecnie kobiety mogą się edukować, pracować, rozwijać swoje pasje. Objaśni jej to, bo boi się utraty swojej uprzywilejowanej pozycji.
Z mojego własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że najwięcej obleśnej, molestującej i oceniającej przemocy spotkało mnie ze strony mężczyzn. To oni zawsze najlepiej wiedzieli jak wyglądam (żaden mój rozmiar nigdy nie uwalniał mnie od ocen), ile mam seksu i co ta ilość robi z moim mózgiem. Najzabawniejsze jest to, że te oceny pojawiały się od razu po tym jak takim panom zabrakło argumentów merytorycznych, czyli zwyczajnie byli niedouczeni albo przekonani o swojej racji i to, że ktoś śmiał spojrzeć na określony problem inaczej ich frustrowało. Frustracja przyczyniała się do wylewu słownej przemocy, bo na inną nie mogli sobie pozwolić. Jestem przekonana, że każdy typek mówiący o kobietach  w ten sposób używa też przemocy fizycznej.
Powiecie „to internet,a  w internecie ludzie piszą różne rzeczy”. Tak internet, ale w życiu też spotykam się z takimi komentarzami. Mało tego: to mężczyźni są najbieglejszymi specjalistami od wychowania dzieci. Im starsi i mniej zajmowali się swoimi pociechami tym wiedzą lepiej. To oni najczęściej mówili do mojego dziecka „niegrzeczne”, kiedy miało atak padaczki i straszyli „pan cię zabierze”. To oni najlepiej wiedzieli, że jak kobieta ma ślub cywilny to na pewno planuje rozwód (a sami unieważniali małżeństwa i zdradzali żony na prawo i lewo) i wisienka na torcie: to ich działania w mojej okolicy doprowadziły do kilku samobójstw matek, to oni są w mojej okolicy najczęściej mordercami i gwałcicielami.
Powiecie: no, ale mężczyźni tę przemoc stosują krótkofalowo, bo dają sobie w pysk i później się godzą. No i po raz kolejny skłamiecie, bo gdyby to było takie krótkofalowe to niemielibyśmy piekiełka podziałów pisowsko-peowskiego w naszym kraju, nie mielibyśmy setki wojen w historii ludzkości.
Pamiętajcie, że mówiąc „po co tam szła?”, „po co się tak ubrała?”, „po co go rzuciła?”, „Po co mu odmówiła?” tworzysz kulturę przemocy, w której także mężczyźni są ofiarami. Czy na pewno chcesz sobie to serwować? Czy na pewno potrzebne Ci ciągłe ocenianie, ciągła próba imponowania sąsiadom i znajomym nowym drogim (nie mylić z nowym i sprawnym) samochodem, drogimi wakacjami? Czy na pewno jesteś szczęśliwa/y kierując się ocenami innych? I tu nie chodzi o to, że masz nie mieć niczego drogiego, luksusowego. Nie ma nic złego w posiadaniu rzeczy, jeżdżeniu na wczasy, dopóki nie masz ich tylko po to, aby imponować innym, bo wtedy ustawiasz swoje życie pod cudze pragnienia, marzenia i zazdrość, a to nie może dać szczęścia. Możesz na chwile ucieszyć się, że sąsiada skręca na widok tego, co kupiłeś, ale to nie przyniesie niczego poza krótkotrwałym zadowoleniem. Mało tego: sam sobie zaserwujesz przemoc zarabiając na rzeczy, które w sąsiedzie czy znajomym powodują zazdrość zamiast zapracować na coś, co Tobie i tylko Tobie da radość wolną od cudzych ocen.
A teraz na koniec najważniejsza rzecz: najwięcej dobra spotkało mnie ze strony kobiet. To od nich najwięcej słów wsparcia dostaję, motywacji. I to nie jest tak, że tylko kobiety są świetne, a mężczyźni źli. Płeć nie czyni nikogo dobrym lub złym. Dobrym lub złym nie stajemy się też z powodu upodobań seksualnych czy ubioru, zasobności portfela tylko za pomocą tego jak patrzymy na innych i w jakie relacje z nimi tworzymy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz