sobota, 21 października 2023

Marcin Bartosz Łukasiewicz "Moja martwa dziewczyna"


Zwyczajne fantasy, groza i kryminały Was nudzą? Zombiaki, wampiry, południce i inne stwory maszerujące miejskimi ulicami nie robią na Was wrażenia? Jesteście przekonani, że w kontekście świata umarłych i niezwykłych istot nie da się już nic ciekawego wymyślić i każda kolejna opowieść będzie alternatywną wersją znanych historii, w których świat zmienia się pod wpływem wirusów lub eksperymentów naukowców? No to zapraszam do uniwersum nekropolii Marcina Bartosza Łukasiewicza, który w swojej powieści „Moja martwa dziewczyna” zapewnia sporą dawkę zabawy z postaciami znanymi z ludowych podań. Są tu znane nam zombie, ghule, topielice, północnice, upiory, duchy, nieumarli oraz cała masa tajemnic i dziwnych zjawisk oraz czarów i rytuałów. A do tego spora dawka seksu, przekraczania granic, wolnej miłości, a główna akcja toczy się wokół tajemniczego morderstwa na cmentarzu.
„Nie mogę się wiecznie bać. Strach jest normalny, powoduje, że bardziej uważamy, jesteśmy ostrożniejsi w sytuacjach, w których ktoś może nas zranić. Tylko czasem przez strach tracimy coś, co jest ważne. Bo boimy się coś powiedzieć...".
Powieść otwiera scena seksu, przez którą mamy wrażenie, że to będzie porno w formie prozy. Szybko jednak okazuje się, że erotyczne napięcie między bohaterami nie jest głównym tematem. Tu na pierwszym miejscu będą tajemnicze zwłoki: ofiara przed śmiercią została poddana tajemniczemu obrzędowi niepozwalającemu nikomu na oględziny. Do tego okaże się, że denata łączyła specyficzna więź z Jutką, która po śmierci stała się zombie. Trup na cmentarzu zagrozi społeczności umarłych i może wprowadzić zamieszanie w relacje ludzi z mieszkańcami nekropolii. Z tego powodu muszą oni szybko wyjaśnić, co zaszło na ich terenie. Śledztwo przyniesie wiele zaskakujących odkryć i pozwala na poruszenie ważnych społecznie tematów.
W książce Marcina Bartosza Łukasiewicza ludzie i inne istoty żyją obok siebie. Współistnienie różnych gatunków, tolerowanie ich jest częścią układu między żywymi i umarłymi. Zdarza się, że poza świadomością istnienia i akceptowaniem tej drugiej strony pojawiają się różne relacje, wśród których nie zabraknie tych erotycznych, co wydaje się mieć źródła w „The Goon” Erica Powella. Zamiast powieści komiksowej polski pisarz serwuje nam prozę z dynamiczną akcją, dosadnymi opisami okraszonymi wulgaryzmami, spojrzeniem pierwszoosobowego narratora i przekraczaniem różnorodnych tabu.
„Moja martwa dziewczyna” to bardzo dobrze napisana komedia kryminalna zabierająca nas do świata fantasy. Autor z wprawą żongluje wątkami i humorem. Nie ma tu czasu na nudę, bo akcja pędzi i ciągle zaskakuje. Do tego Łukasiewicz pokazuje nam świat z lekkim przymrużeniem oka, uświadamia, że to, co uznajemy za normę może być tak naprawdę patologiczne i prowadzić do niezdrowych relacji. Nie zabraknie tu poruszania tematu przeżywania poczucia straty, różnych oblicz żałoby, zagubienia, poszukiwania własnej drogi. Warstwa obyczajowa pozwala na przyjrzenie się zarówno światu ludzi, jak i umarłych. Pod pretekstem snucia historii o mieszkańcach nekropolii możemy zobaczyć wiele postaw znanych nam z otoczenia. Pokazane w krzywym zwierciadle bolączki sprawiają, że czytelnik z większym dystansem do nich podejdzie. Do tego pod przykrywką śmiesznej i jednocześnie horrorowej historii kryminalnej przemycany jest problem otwartości, akceptacji i tolerancji. Poza związkiem człowieka z zombie mamy tu także relacje homoseksualne, przebieranki, poszukiwanie własnej tożsamości. A wszystko to w kontekście mitologii słowiańskiej i wspomnianej sporej dawki humoru, co czyni trudne tematy lżejszymi i bardziej przystępnymi.
Zapraszam na stronę wydawcy







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz