czwartek, 21 grudnia 2023

Małgorzata Południak "Podróżowanie w przestrzeni"


Twórczość Małgorzaty Południak przepełniona jest problemami społecznymi. Częstym tematem są relacje międzyludzkie, wynikające z tego emocje, wyznaczane sobie cele, kontakt z przedmiotami, reakcje na surowy krajobraz. Życie w jej utworach to czas pełen wyzwań, z którymi trzeba się pogodzić i stawić im czoło, poczucia braku, pragnienia kontaktu z drugim człowiekiem, który zawsze będzie oddzielny i w ten sposób skazany na samotność. Świat dookoła podmiotu lirycznego ulega ciągłym zmianom, które na niego oddziałują i sprawiają, że z każdym doświadczeniem, spotkaniem, mijającym czasem jest inną osobą. Kontakt z Innym pozwala na poznawanie siebie, dookreślanie i wyłanianie wrażliwości, dzielenie się emocjami. Z każdym tomem podmiot liryczny coraz bardziej godzi się z kolejami losu, doświadczaniem spotkań, przemijaniem i zmianą relacji z innymi ludźmi. Kolejną cechą poezji Małgorzaty Południak jest jej skupienie się na spotkaniach z ludźmi, przez co lubię nazywać jej twórczość poezją spotkania. Termin ten wzięłam z filozofii, nurtu zapoczątkowanego przez Ebnera, który w centrum zainteresowania postawił człowieka, reakcji na relacje z Innym, poznawanie się w kontekście zderzenia z napotykanym i też swoistą otwartość oraz ciekawość i poszukiwanie w tym kontakcie siebie, określanie tożsamości, poszukiwania podobieństw i różnic. Istotny jest tu też stosunek człowieka do świata (sceny) i drugiego człowieka. To z kolei wiąże się z ogromem emocji towarzyszącym spotkaniom, z których utkane jest życie każdego z nas. Te cechy sprawiają, że wiersze Małgorzaty Południak są niesamowicie obrazowe, emocjonalne, przesycone opowieściami o emocjach i przez to niesamowicie trudno o nich pisać, bo zawsze ma się wrażenie, że nie dość dobrze oddaje się złożoność swojego świata, którym dzieli się poetka w napisanych przez siebie zbiorach. Jej poezja to opowieść o podmiocie lirycznym spotykającym, doznającym, doświadczającym, przeżywającym. Mamy tu świat bogaty w doznania, obrazy, nasączony kolorami, fakturami, przepełniony przeżyciami, w których człowiek to delikatna istota zestawiona z surowym, brutalnym krajobrazem, nieprzewidywalnym życiem, innymi ludźmi oraz kulturą. Jednak tylko ten kontakt pozwala na poznanie siebie, pogodzenie się ze swoją innością, odkrycie autonomii, niezależności, ale też potrzeby dążenia do kontaktu z innym, łaknienia bliskości. „Bohaterem” jej utworów jest człowiek w kontakcie z Innym, Przyrodą i Pytającym to człowiek poznający siebie, określający świat swoich granic, możliwości, dostrzegający swoje wady i zalety, swoje mocne i słabe strony. Podmiot liryczny to kobieta dzieląca się bogactwem doświadczeń, przemijającymi chwilami, niepowtarzalnością doświadczeń. Małgorzata Południak Inność podkreśla odmiennym otoczeniem, kontaktem z obcą kulturą, zderzeniem ze strukturami obcego języka. Oderwany od ojczyzny podmiot liryczny szuka siebie, patrzy przez pryzmat nowego otoczenia. Dopiero kontakt z szeroko rozumianym Innym – będącym tu także przyrodą – pomaga na samopoznanie. To łączy się z husserlowską fenomenologią, czyli opisywanie świata przez wprowadzenie do jej namacalnych, doświadczalnych elementów.
„Podróżowanie w przestrzeni” to czwarty tom poezji, o którym mam okazję pisać. Na tle wcześniejszych wyróżnia się szatą graficzną. Subtelna, białą okładka ze wzorami utkanymi z linii, fraz z utworów, liter. Po otwarciu książki odkrywamy, że ta estetyka pojawia się na każdej rozkładówce. Każdy wiersz posiada dopełnienie w innej grafice. Do tego na każdej rozkładówce mamy wyłącznie jeden utwór. Wchodzimy do świata spotkań, kontaktów, obserwowania otoczenia, przyjmowania go takim, jaki jest, stwierdzania faktów. Grafiki w odcieniach szarości, brązu, granatu, pudrowego i brudnego różu wydają się wciągać określone frazy i zwroty. Czasami tłem dla utworu są rozsypane litery, innym razem proste rysunki, koła będące czymś w stylu przekrojów drewna, plamami, fragmentami zapisków. Wszystko to sprawia, że „Podróżowanie w przestrzeni” nie tylko się czyta, ale też ogląda. Wszystko stanowi ciekawą całość stworzoną przez artystkę, która uświadamia nam, że sztukę można tworzyć na kilku poziomach jednocześnie.
Po raz kolejny Małgorzata Południak zabiera nas do zwyczajnego życia, spotkań z ludźmi. Pierwszy utwór wprowadza nas do świata biesiady przywodzącej na myśl epikureizm. Mamy tu koniec dnia, cieszenie się czasem spędzanym w towarzystwie, rozmowy przy winie, obserwowanie zachowań dzieci. Nie ma tu pośpiechu. Czas nie jest istotny. To relacje z innymi, ich towarzystwo są na pierwszym miejscu. Kolejnym ważnym elementem jest otoczenie, bliskość z naturą, w którą wplecione są zmiany w życiu: dzieci dorastają, związki się rozpadają, znajomości przemijają. Ktoś przychodzi, ktoś odchodzi. Dla jednych zostanie tylko pamięć i zacierający się obraz, a inni będą mieli miejsce w sercu:
„Lewą stronę zostawiam dla córki, jej córek.
Nie pytam co pięć minut, czy był do mnie telefon.
Gdzie spędza noce. Zrozumiałam, kim jest. Lewa strona
układa się idealnie. Otwieram się w książce, w notatkach,
z winem. Winę czuję w głębi snu, stamtąd pochodzą lęki.
Co miały zrobić, zrobiły. W oczach, na fotografiach, z palcami” („Samozaparcie” s. 33).
Codzienność podmiotu lirycznego toczy się wokół zmian w przyrodzie, zmieniających się krajobrazów, ulotności znajomości. Wraz z upływem czasu dostrzega, że nie ma trwałych relacji. Wszystko ma swój kres.
W takim otoczeniu szczególnie bardzo cenna jest stałość, docenianie wzajemnego inspirowania się, zdrowej zazdrości motywującej do działania i napędzania się. Odmierzanie czasu wspólnymi projektami i interesami:
„Nie mogę w to uwierzyć, że znamy się czterdzieści lat.
Łączy nas radość i zazdrość, dobrze, że w taki sposób
stajemy się lepsi. Odmieniamy życie przez przypadki,
których wolę nie pamiętać, kiedy wymieniamy pieniądze
na powieści, inną walutę, interesy w prążki” („Uprzejmość” s. 39).
Surowość natury, jej bliskość sprawiają, że oddalenie od ludzi jest bardziej odczuwalne, samotność bardziej dotkliwa, zauważalna. Nie zagłuszają jej przypadkowe kontakty, tłumy spotykane w dużych miastach. Tak jak cisza potrafi być najbardziej dostrzegalnym dźwiękiem tak bycie osobno bardziej odczuwalne jest na wyspie, na której łatwiej spotkać zwierzęta niż innych ludzi:
„Oddalenie boli bardziej niż wygnanie. Gdybym potrafiła
zmienić noc w toń, rankiem zapomnieć o ciosach burzy.
Nie słyszeć echa bitew, wypowiadać jak dziecko
zaklęcia, co mogą zatrzymać lęk, zamrozić każdą ulewę” („Nawroty” s. 17).
Bliski kontakt z naturą sprawia, że podmiot liryczny wchodzi w nietypową, bardzo intymną relację z nią. Każde zwierzę, krzew, chmura, kropla deszczu mogą być adresatami  słów i gestów, zacieśniania więzi, przyzwyczajania się do siebie:
„Niepewność, czy zostaniesz do wiosny. Później zniknęłaś.
Przeglądam porzucone gniazda i zaglądam do latarni morskich.
Zapomnienie to zatrute źródło wiedzy,
śmiałam się, że wymazane słowniki nie istnieją” („Sen” s.23)
W poetyckim świecie Małgorzaty Południak rzeczy się starzeją, doznania, zacierają, ludzie i zwierzęta odchodzą. Wszystko się zmienia, rusza, więc kiedy dostajemy chwilę, w której możemy cieszyć się bliskością musimy z niej korzystać, nalewać kolejne kieliszki wina, podążać za tematami, wrażeniami i tworzeniem obrazów, które będziemy mogli przechowywać w pamięci, kiedy przyjdzie nam samotnie podążać przez torfowiska, wśród zimnego deszczu, burz, zamarzającej przyrody. Podobnie jak we wcześniejszych tomach i w tym powraca wizja człowieka w ciągłym kontakcie z silniejszą od niego naturą. Człowiek jest w nią wkomponowanym delikatnym elementem.
Powracającym motywem są również relacje międzyludzkie, potrzeba indywidualizmu zderzona  z wymogami społecznymi. Podmiot liryczny dostrzega, że utrzymywanie więzi wymaga poświęcenia, wtopienia w tłum, ale to nie gwarantuje stałości relacji. W imię społecznych wartości wykonujemy szereg niemiłych czynności, kształtujemy ciało, umysł, wytężamy swoje siły, mierzymy się z otoczeniem, rezygnujemy z przyjemności, zakładamy ciasne sukienki, przyjmujemy gości wtedy, kiedy mamy inne plany. Inni są intruzami w naszym świecie, ale jednocześnie wyczekiwanymi przybyszami, którzy prędzej czy później odejdą:
„Miesza mi się w głowie, kiedy myślę o lojalności przyjaciół.
To ten moment, w którym zgrzytnęło i zniknęło. Jak ręką odjął.
Ujrzałam ledwo żywe ptaki, suche liście ginkgo.

Kilka głębokich oddechów. Poruszyło się coś w wysokiej trawie,
trzcinie, we mnie. Wiedziałam, że kiedyś zostanę sama
w środku wyspy. Lśniące krople, mokre kamienie, dolmeny” („Rysa” s. 41).
Wiersze Małgorzaty Południak przepełnione są ulotnymi obrazami, wrażeniami przetwarzanymi na wiele sposobów i to wszystko jest też obecne w „Podróżowaniu w przestrzeni”, w którym mamy połączenie obrazów (grafiki) ze słowem, przez co dostajemy swoisty kolaż oddziałowujący na wyobraźnię, wywołujący różnorodne emocje. Ten tom to ciekawa, przyjemna i zapewniająca bogactwo przeżyć lektura.
Zapraszam na stronę wydawcy











1 komentarz: