środa, 20 sierpnia 2014

Jolanta Kwiatkowska "Rozsypane wspomnienia"



http://www.jolantakwiatkowska.pl/
Jolanta Kwiatkowska, Rozsypane wspomnienia, Warszawa 2011
Jeżeli jesteśmy doskonali i nie mamy sobie nic do zarzucenia to znaczy, że życie bardzo nas oszczędzało. Narzekanie na brak pracy i niegrzeczne dzieci, niemiłych sąsiadów, leniwego męża, złą teściową, rozkapryszoną synową i cały zły świat jest z tej perspektywy rzucaniem kamienia bez możliwości sprawdzenia własnej czystości. „Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono” pisała Wisława Szymborska w „Minucie ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej”. Czy nas sprawdzono na tyle byśmy wydawali osądy o innych? Byśmy każdego dnia szukali w innych zła, a w sobie czystość? Jeśli jesteśmy tego pewni to powinniśmy sięgnąć po „Rozsypane wspomnienia” Jolanty Kwiatkowskiej, która ustami starszej, doświadczonej ciotki poucza: „Dzieci, nie zastanawiajcie się, co ludzie powiedzą. Ludzie i tak nie zrozumieją, czym się kierowaliście. Zobaczą tylko to, co chcą zobaczyć, i na podstawie tego wydadzą opinię”. Czy zdanie innych naprawdę jest dla nas takie ważne? Przecież nikt nie przeżyje życia za nas, nikt nie upora się z naszymi problemami, jeśli sami się z nimi nie uporamy. Jaka jest prawda o naszym życiu? Czy istnieje jedna właściwa? „Prawda często ma kilka twarzy. Opis rzeczywistości może być zgodny. Wnioski i odczucia różnić się. Niekiedy radykalnie”.
Losy bohaterów niemal na każdej stronie nas zaskakują, a wszystko zaczyna się od rozpaczy kobiety po starszym od niej mężu i uldze jej matki z powodu tej śmierci. „W dniu, w którym myślałam, że nic mnie już nie jest w stanie zaskoczyć, obiecałam sobie: przyjmuj wszystko jako oczywistość przeznaczenia. Nie doszukuj się sensu, i tak nie zrozumiesz”. Jakie musiały być losy ludzi, których cieszy śmierć innych? Nawet tych, którzy pomagali. Życie pisze najdziwniejsze scenariusze. W przypadku Małgosi i Eli tak dziwne, że niewiele osób jest w stanie zrozumieć, dlatego prawda jest ukrywana, a osoby znające ją postrzegani są, jako potencjalni wrogowie. Ich życie zostało poddane wielu manipulacjom, by mogły cieszyć się chwilą.
Z powodu zawodu bohaterów (pracownicy służb zdrowia) nie zabraknie refleksji nad ludzkim życiem, postawami, ale z wiekiem Gosia i Piotr uczą się nie oceniać tylko pomagać. Po latach mogą stwierdzić: „Ludzie postępują tak, jak potrafią lub jak mogą. Dopóki nie wiemy, czym się dany człowiek kierował, dopóty nie możemy sądzić i z góry potępiać”.
Są tylko ludźmi, których złości czy zadziwia wiele sytuacji i ludzi, ale najbardziej ich własne życie, które miało być pięknie ułożone, szczęśliwe i wypełnione odhaczaniem zdobytych celów. Niestety los był przewrotny tak, jak bywa w życiu każdego człowieka.
„Personel medyczny to też ludzie. Mówię to, bo czasami odmawia się nam prawa do zmęczenia, złego dnia, własnych problemów i kłopotów. Wybaczymy opryskliwość urzędnikowi, zezłościmy się na niemiłą ekspedientkę, nie wytkniemy obojętności księdzu. Psiocząc na służbę zdrowia, mamy na myśli personel medyczny. Nie fundusze, możliwości dysponowania nowoczesną aparaturą, brakiem środków na wszystko…”
Wśród życiowych przemyśleń znajdziemy również wspaniałą analizę ludzkich charakterów, różnicy między kobietą a mężczyzną. To właśnie ona stanie się przyczyną spisywania wrażeń na bieżąco, bo kobieta będzie pamiętała wszystko, a mężczyzna niekoniecznie:
„Cudowną zaletę ma ta męska pamięć. Prywatnie, służbowo i w kontaktach towarzyskich. Powiecie o słowo za dużo, zrobicie przykrość, obrazicie, nawet wydusicie z siebie «przepraszam» i za chwilę już zapominacie. Podstawową wadą pamięci kobiet jest to, że rozpamiętujemy. Przypominamy sobie każdy detal. Słowo rzucone w gniewie. Lekceważącą odpowiedź. Słuchanie nas jednym uchem, ze wzrokiem wgapionym w gazetę. Wasze: «Nie teraz, jestem zmęczony. Przesadzasz. Czepiasz się. Kobieto zmiłuj się. Daj mi chwilę spokoju».
Po latach słyszymy je tak samo wyraźnie. Widzimy waszą minę, grymas tamtego dnia. Tak samo boli dziś jak wtedy. Ty, jak typowy mężczyzna, już na drugi dzień nie bardzo wiedziałeś, co mnie uraziło, rozgniewało, zasmuciło. Nawet gdy ci powiedziałam, co, to śmiałeś się, że przesadzam, rozdmuchuję, nadaję swój sens twoim słowom i gestom mimowolnym, bez znaczenia.
Z czasem zrozumiałam, jakie to marnotrawstwo czasu. Chwile «gniewań» o drobiazgi. Czekanie na przeprosiny. Ciche dni za karę o nierozumienie oczywistości”.
„Rozsypane wspomnienia” zawierają tak wielki ładunek emocji i nieprawdopodobieństwa, że stają się bardzo realne, bo fikcja musi być prawdopodobna, a rzeczywistość może znosić nas na różne nieprzewidziane drogi i tak jest w życiu bohaterów. Czy nie jest też tak i w naszym? Największe tragedie okazują się największym szczęściem, a szczęście tragedią. Tragizm i komizm towarzyszy nam każdego dnia i to, jak sobie z nimi poradzimy zależy od nas. Jakich wyborów dokonali bohaterowie i dokąd ich zaprowadziły? Przekonajcie się sami.
Jolanta Kwiatkowska po raz kolejny dostarczyła mi wielu emocji i pozwoliła na swoisty katharsis, który pozwolił na zdystansowanie się wobec własnego życia. Mimo zagmatwania życiowymi wypadkami bardzo dobrze rozumiem marzenie Gosi, żeby dziecko było przeciętne. Dlaczego matka może mieć takie marzenie? Dlaczego jest w stanie poświęcić całe swoje życie dla dziecka?
„Rozsypane wspomnienia” książką dla wszystkich. Mężczyźni lepiej zrozumieją kobiety, kobiety mężczyzn, dzieci rodziców, rodzice dzieci, sąsiedzi sąsiadów itd. Aż się prosi, aby książka stała się obowiązkową lekturą wszystkich ludzi, którzy chcą pouczać innych, dawać rady lub czują się zagubieni w labiryncie własnego życia. Łatwo jest podejmować decyzje, ale często trudno ponieść konsekwencje kierowania się nimi.
Polecam również „Przewrotnośćdobra”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz