czwartek, 21 sierpnia 2014

Teresa Monika Rudzka "Bibliotekarki"



http://www.skrzat.com.pl/index.php?p1=pozycja&id=483&tytul=Bibliotekarki
Teresa Monika Rudzka, Bibliotekarki, Kraków „skrzat” 2010
Książki mogą zmieniać życie. Nie tylko ich fabuła, ale i sama obecność. A już rzędy książek emanują dziwną energią, a katalogowanie ich i wypożyczanie przez osoby mało znające się na literaturze sprawia, że każdy musi się zagubić w labiryntach. Jak dobrze, że są katalogi… ale dlaczego kopertowe? Pieniędzy nie ma, a i personel nie bardzo obyty z nową technologią. W bibliotece z XXI wieku na komputerach najlepiej zna się sprzątaczka, a i Żywia co nieco potrafi zrobić, ale też jej umiejętności (mimo że w bibliotece jest najlepiej zaprzyjaźniona z komputerami) pozostawiają wiele do życzenia. Sama o swoim stosunku do „postępowości” biblioteki mówi:
„Pracuję przy komputerze od roku 1994, a już na politechnice zostałam gruntownie przećwiczona w temacie, choć oczywiście wszystkiego nie ogarniam. Moi znajomi już od lat nie funkcjonują bez komputerów. Używają ich i w pracy, i w domu. W tej firmie poznałam ludzi, którzy nie mają pojęcia o komputerach, którzy w ogóle nie wiedzą, z czym to się je. Przeżyłam niemal szok kulturowy, w końcu mamy dwudziesty pierwszy wiek, żyjemy w dużym mieście i tak dalej. Nagle taki trzeci świat”.
Ten trzeci świat funkcjonuje jak większość firm. Tu nic nie dzieje się normalnie. Nawet o pracę trzeba starać się miesiącami, wydzwaniać, chodzić, być namolnym. W innych realiach można by dać sobie spokój, ale nie tu:
„Jeżeli wszystko działoby się w innej rzeczywistości, pewnie posłuchałabym koleżeńskiej rady, lecz w Polsce pracę zdobywa się w pocie, łzach i znoju. Moje przejścia stanowią normalny element układanki”.
Wejście między regały pełne książek zmienia życie kobietom pracującym tam i osobom przychodzącym. Słowo pisane zmienia perspektywy patrzenia, uczy i odmładza, czego dowodem staje się zakręcona staruszka, która po przeczytaniu „Samotności w sieci” pragnie podobnych wrażeń. Jak tego dokonać? Jaj przygodę z tajemnymi siłami techniki pozwala rozpocząć rodzina, a później kolejne książki. Tym razem fachowe. Zabraknie jej wiedzy na temat funkcjonowania w portalach społecznościowych, ale i tym się nie zrazi, bo człowiek uczy się całe życie. Jej problemem staną się namolni zboczeńcy. Czy mężczyźni w wieku średnim i starsi są normalni. Raczej nie bardzo. To wielki problem wszystkich kobiet: płeć brzydka jest tu przedstawiona z perspektywy kobiety- matki, która musi wiecznie dbać, rozumieć, przymykać oczy i być wyrozumiałą.
Mimo domowej hodowli wrogów, którzy są przydatni przez płeć (dostają większe pensje niż bibliotekarki po studiach) kobiety patrzą na siebie sceptycznie. Żadna nie jest idealna, żadna nie jest szczerze lubiana, a chwile zachwytu i złości mijają jak w życiu.
Książka Teresy Moniki Rudzkiej pozwala wejść w świat, który ludziom wydaje się spokojny i poukładany, a do tego zrozumieć, że staranie się an siłę czasami mija się z celem, bo ludzie będą widzieli tylko to, co chcą zobaczyć. „Naprawdę nie warto się starać. Dla żadnej firmy i dla żadnych ludzi. Nikt człowieka nie doceni”. W bibliotece tak ja w życiu: ci którzy bardzo się starają są gorzej oceniani. Obibokom wybacza się wiele, pracusiów się obgaduje.
„Bibliotekarki” to świetna książka, która pozwoli nam nabrać dystansu do codzienności i innych ludzi. Autorka uświadamia nas, że przejmowanie się opiniami innych nie ma sensu. Polecam książkę wszystkim lubiącym literaturę opisującą stosunki społeczne oraz nasze zawiłe realia. Jeśli uważacie, że w Waszych firmach dzieją się cuda wianki to przekonajcie się, że nie jesteście osamotnioną wyspą. Nie tylko nam nie wychodzi. Taki mamy klimat i to czuć w „Bibliotekarkach”.

1 komentarz:

  1. Dziś promocja i książkę można kupić za symboliczną kwotę
    http://www.skrzat.com.pl/index.php?p1=pozycja&id=483&tytul=Bibliotekarki

    OdpowiedzUsuń