"Jestem miłośniczką kultury hiszpańskiej przepełnionej paradoksami,
żywotnością, nasączoną barwami i to wszystko jest obecne w filmach
Almodóvara" - Wywiad z Anną Sikorską, autorką książki "Hiszpania w
filmach Pedra Almodóvara"
Kiedy otrzymałam propozycję
patronatu medialnego książki dotykającej w swojej istocie filmów
hiszpańskiego reżysera Pedra Almodóvara, nie zastanawiałam się ani
chwili. Miesiące wyczekiwania na ową publikację opłaciły się, bowiem
otrzymałam obszerną monografię naukową przeznaczoną dla każdego
odbiorcy. Dzisiaj chciałabym Was zaprosić na rozmowę z autorką tej
książki, Anną Sikorską.
Link do recenzji - KLIK
Anna
Sikorska to badaczka kultury hiszpańskiej, filmów, etyki i rynku
wydawniczego. Autorka jest absolwentką filologii polskiej oraz
filozofii, pisze felietony, a także prowadzi poczytnego bloga
"Górowianka".
Wioleta Sadowska (awiola): Aniu, czy pamiętasz swoje pierwsze spotkanie z filmem Pedra Almodóvara?
Anna Sikorska:
Pierwszym filmem, jaki zobaczyłam było "Złe wychowanie", w którym
Almodóvar osiągnął mistrzostwo subtelności. Zwykle porównuje się ten
film z bardzo brutalnymi obrazami powstałej rok wcześniej "Szkoły do
łobuzów". Przemoc ukazana przez Almodóvara to sielanka, w porównaniu z
tym, co serwuje nam Aisling Walsh. Film o zakładzie poprawczym oglądałam
kilka miesięcy przed szkołą pokazaną przez hiszpańskiego reżysera i do
dziś nie byłam w stanie do niego wrócić ze względu na zbyt realnie
pokazaną brutalność. Z powodu braku realistycznego pokazania drastycznej
przemocy "Złe wychowanie" zyskało moją dużą sympatię, przez co w ciągu
kilku dni obejrzałam wszystkie filmy Almodóvara nakręcone do 2004 roku,
kolejne oglądałam już na bieżąco i zawsze kiedy pojawiała się okazja
uczestniczenia w nocnych maratonach filmowych to uczestniczyłam w nich,
aby na nowo odkrywać niedostrzeżonych wcześniej elementów.
Wioleta Sadowska (awiola): Nocne maratony filmowe to rewelacyjna możliwość poznania klasyki światowej kinematografii. Kiedy pojawił się w Twojej głowie pomysł na napisanie monografii naukowej pt. "Hiszpania w filmach Pedra Almodóvara"?
Anna Sikorska: Szczerze
mówiąc nie planowałam napisania monografii naukowej. Ot, tak po prostu
skończyłam licencjat, robiłam studia magisterskie i wypadało w końcu o
czymś pisać. Almodóvar był reżyserem, którego znałam najlepiej, ponieważ
w ciągu ponad trzech lat ciągle wracałam do jego twórczości, co mnie
utwierdziło w tym, że zadanie będzie łatwe. Ponieważ nie byłam jedyną
osobą na seminarium magisterskim u profesora Sławomira Bobowskiego
chcącą pisać o Almodóvarze musiałam doprecyzować temat. Regionalny,
kulturowy temat zawsze mnie pociągał i stwierdziłam, że pisanie o nim
będzie bardzo przyjemne. Później odkryłam, że brak źródeł (wówczas
jedyną monografią na polskim rynku była praca profesor Ewy Mazierskiej) w
przypadku pisania o filmach jest bardzo trudne. Okazało się, że ja tak
naprawdę niewiele wiem o Hiszpanii, a wiedza, którą zdobyłam w szkole
była nasączona ideologicznym spojrzeniem na przemiany, które w tym kraju
dokonały się w XX wieku. Z dzisiejszej perspektywy moja ówczesna wiedza
o tym, że w Hiszpanii w czasie wojny domowej walczyły tylko dwa fronty i
Ernest Hemingway wspierał tę właściwą stronę wydaje się śmieszne. Na
szczęście zdawałam sobie sprawę z niewiedzy i po szybkim napisaniu
pierwszej wersji, która bardzo szybko trafiła do kosza stwierdziłam, że
trzeba postudiować filozofię (najlepiej hiszpańską) i filologię
hiszpańską (której nie skończyłam). Napisałam pracę od nowa i ją
obroniłam, ale pozostał niedosyt, poczucie, że trzeba jeszcze
dopracować. Całość ciągle poprawiałam, ciągle widziałam jak wiele
jeszcze jest do zrobienia, aż przyszedł moment, kiedy stwierdziłam, że
czas podzielić się swoją pracą. Bardzo długo szukałam wydawcy, ale ze
względu na to, że jest to praca naukowa o filmach konkretnego reżysera
nikt nie odważył się zainwestować w nią pieniędzy. Na szczęście udało mi
się pozyskać środki z Uniwersytetu Wrocławskiego na ten cel i wydać to,
nad czym pracowałam i jeszcze jakiś czas będę pracowała.
Wioleta Sadowska (awiola): Dobrze, że się udało. Ile zajęło Ci napisanie i doszlifowanie tej publikacji?
Anna Sikorska: "Hiszpanię
w filmach Pedra Almodóvara" zaczęłam pisać w 2008 roku. Wtedy już na
polskim rynku pojawiła się bardzo dobra praca profesor Katarzyny Citko.
Materiały zbierałam dość długo. Almodóvar pokazywał kolejne filmy, a ja
dopisywałam swoje spostrzeżenia na ich temat, wyrabiałam
sobie warsztat, poszerzałam wiedzę. Skończyłam w 2014 i stwierdziłam, że
chcę przejść do kolejnych tematów: dokładnie opisać rodzinę, przemiany
struktur miejskich, manipulację obecną w filmach i postawy etyczne
bohaterów.
Wioleta
Sadowska (awiola): Cieszę się, że masz dalsze plany związane z tym
obszarem. Który film z bogatego dorobku Pedra Almodóvara poleciłabyś
osobie, która nie zna jeszcze jego obrazów?
Anna Sikorska: Wielkim
plusem filmów Almodóvara jest ich różnorodność, przeplatanie się
wątków, dlatego musiałabym najpierw poznać gusty czytelnicze i filmowe
drugiej osoby bym mogła coś polecić. Jako osobie mającej duży kontakt z
niepełnosprawnością, bardzo podoba mi się "Porozmawiaj z nią".
Przekonywanie widza o tym, że warto mówić, czytać, rozmawiać, traktować
niepełnosprawnego jak aktywnego uczestnika życia jest piękne. Poza tym
pod obrazami niepełnosprawnych, nieprzytomnych kobiet kryje się piękna
metafora relacji damsko-męskich. Od tego jakiego typu mężczyznę spotkamy
możemy być zanikającą Lydią lub wracającą do życia Alicją. Dla mnie
ważnym filmem jest też "Drżące ciało" i to nie przez ukazany wątek
miłosny. Almodóvar w tym filmie przemycił sporo historii bez
manipulowania realiami. Kocham "Kikę" za jej żywiołowość, roztargnienie,
pogodę i naiwność. W każdym filmie jest coś innego do odkrycia.
Wioleta Sadowska (awiola): Tak, każdy film to coś zupełnie innego. Czy masz wobec któregoś z filmów hiszpańskiego reżysera szczególny sentyment?
Anna Sikorska: Dla
mnie ważna jest cała twórczość Almodóvara. W każdym z nich są elementy
przyciągające moją uwagę. W jednych jest to pokazanie kultury, która już
minęła, w innych zabawa z widzem, manipulowanie nim, jeszcze innym
podważanie sensu istnienia uniwersalnego prawa, podważanie autorytetów,
przerysowywanie zastosowania teorii psychologicznych w praktyce,
pokazywanie przemian społecznych, jakie dokonały się w Hiszpanii.
Wioleta Sadowska (awiola): Pełna paleta barw. Co powiedziałabyś Pedrowi Almodóvarowi, gdybyś miała szansę spotkać go na żywo?
Anna Sikorska: "Chcę
z tobą nakręcić film" (śmiech). Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się
spotkać z Almodóvarem i myślę, że jest to dość realne ze względu na jego
popieranie różnorodnych działań naukowych, wymiany studenckiej między
uczelniami. Mimo, że sam nigdy nie studiował, był samoukiem, tkwi w nim
spory szacunek do ludzi nauki, czego czasami brakuje mi u osób
uważających się za specjalistów, autorytety bez posiadania wiedzy i
formalnego wykształcenia. U niego nie dostrzega się tego zadufania w
sobie. Może to wynika z otoczenia, w jakim rozwijał się jego talent.
Były to czasy movidy, które troszkę przypominały działalność naszego
Skamandra, ale była bardziej żywotna, kolorowa, homoseksualna i
uzależniona od używek. Traktowanie każdego napotkanego człowieka, jak
potencjalnego wielkiego artystę pozwala na otwarcie się na świat i
innych ludzi oraz docenienie otoczenia. Taki właśnie był stosunek
movidowców do napotkanych ludzi.
Wioleta Sadowska (awiola): Życzę Ci, abyś miała taką właśnie możliwość. Co najbardziej fascynuje Cię w filmach tego reżysera?
Anna Sikorska: Jestem
miłośniczką kultury hiszpańskiej przepełnionej paradoksami,
żywotnością, nasączoną barwami i to wszystko jest obecne w filmach
Almodóvara. Reżyser w całej swojej twórczości (również tej książkowej)
przemyca informacje, a czasami stara się kreować historię. To sprawia,
że zaczynam poszukiwać, czy określony temat traktuje on poważnie czy może po raz kolejny bawi się w manipulowanie bohaterami i widzem.
Wioleta
Sadowska (awiola): Która rola aktorska Twoim zdaniem może wywrzeć
największe wrażenie na odbiorcy filmów reżysera?
Anna Sikorska: Na mnie
największe wrażenie zawsze robi Cecila Roth we "Wszystkim o mojej
matce". Jej sposób pokazania uczuć, matczynych dylematów z powodu utraty
ukochanego syna jest świetna. Drugą aktorkę, którą darzę wielką
sympatią jest Penelope Cruz, która potrafi zagrać zarówno lekkie role,
jak i bardzo dobrze wciela się w niewinną, naiwną misjonarkę
poświęcającą się dla innych. Ta sama aktorka potrafi wcielić się w
przebojową matkę we "Volverze". Raimunda - mimo, że jest kobietą taką
jak wiecznie załamana Gloria z "Czym sobie na to wszystko zasłużyłam" -
ciągle tryska optymizmem, planuje przetrwanie, śmiało walczy o córkę i
siebie
Wioleta Sadowska (awiola): Czy pomysł na okładkę Twojej publikacji to Twoja autorska koncepcja?
Anna Sikorska: Okładka i zdjęcie to pomysł Michała Bernaciaka, który doskonale wczuł się w moje i wydawcy potrzeby.
Wioleta Sadowska (awiola): Muszę to powiedzieć - jest idealna. Czy widziałaś na żywo krwawą i erotyczną corridę?
Anna Sikorska: Jestem
osobą bardzo wrażliwą na krzywdę innych ludzi i stworzeń, dlatego
unikam takich widoków. Wiem, że corrida jest bardzo przemyślanym
spektaklem w czasie którego uczestnicy wykonują ściśle określone zabiegi
osłabiające mięśnie zwierzęcia, ale jednocześnie niewywołujące w nim
takiego podrażnienia jak w czasie wydającego nam się bardziej
humanitarnym rodeo, kiedy to oszalały byk szamocze się bez ładu. W
corridzie jest inaczej. Byk stoi naprzeciw toreadora jak zahipnotyzowany
i pozwala się prowadzić. Urywki takich scen możemy zobaczyć w filmach
Almodóvara, gdzie przeplatanie scen erotycznych z zabijaniem sprawia, że
zaczynają one nam się wydawać atrakcyjnymi. Całość uzupełnia
odpowiednia muzyka, w której rytm wydają się poruszać ciała człowieka i
byka. Ja szczególnie lubię sceny corridy z "Porozmawiaj z nią", kiedy
Lydia całkowicie panuje nad zwierzęciem, a w tle słyszymy muzykę
podkreślającą akcję.
Jedyną corridę jaką widziałam bardzo dawno temu były nudne programy relacjonujące walki z bykami pokazywane w latach 80 i 90.
Wioleta Sadowska (awiola): Ja też nie mogę oglądać takich przedstawień. Jakie są Twoje dalsze plany literackie?
Anna Sikorska: Jeśli
będzie mi się nadal tak dobrze pracować jak do tej pory to w tym roku
na rynku wydawniczym pojawi się "Rodzina w filmach Pedra Almodóvara" i
"Miasta Almodóvara", które piszę z mężem. Będą to kolejne monografie
naukowe, które w przyszłości pozwolą mi przejść do pokazania bogactwa
postaw etycznych w filmach hiszpańskiego twórcy. Mam też w szufladzie
trzy powieści, ale uważam, że one mogą poczekać, dojrzeć lub po prostu
zostać usunięte, jeśli uznam, że tylko zaśmiecałyby regały księgarń.
Wioleta Sadowska (awiola): Czeka nas więc ciekawy rok. Jesteś
blogerką książkową, prowadzisz poczytnego bloga „Górowianka”. Jak więc z
własnej perspektywy oceniasz blogosferę książkową?
Anna Sikorska: To
jest bardzo trudne pytanie, ponieważ jestem blogerką, ale ja się nią
nie czuję, dlatego nie mam niesamowitej potrzeby promowania,
rywalizowania, kłócenia się o racje, bywania na imprezach dla blogerów.
Bardzo dziwnie czuję się, kiedy ktoś o mnie mówi "blogerka", ale wiem,
że ze względu na moja aktywność jest to uzasadnione. Najbardziej czuję
się matką - żoną, ponieważ to absorbuje najwięcej mojego czasu. Gdybym
jednak nie blogowała to troszkę bym traciła, ponieważ miałabym mniejszą
mobilizację do ciągłego czytania córce, sobie, ciągłej pracy, rozwijania
umiejętności, poszerzania wiedzy.
Dla
mnie istnienie blogosfery jest bardzo interesującym zjawiskiem. Lubię
obserwować, jak ludzie zmieniają swoje blogi, jak wiele się uczą.
Wspaniałym zjawiskiem są blogi książkowe prowadzone przez młodzież, o
której mówi się, że nie czyta. To nieprawda. Młodzież czyta więcej niż
dorośli. Sięgają po prostu po inne książki, inne opisują. Czy to źle?
Uważam, że wręcz przeciwnie, ponieważ każdy pozytywny kontakt z lekturą
zachęca po sięganie kolejnych, rozwijanie swoich gustów czytelniczych,
umiejętności intelektualnych.
Blogosfera
książkowa jest tak różnorodna jak ludzie, których napotykamy.
Znajdziemy wśród nich profesjonalistów z pięknymi stronami, ale też i
całkowitych początkujących hobbystów z trudem sklejających kilka zdań.
Trzeba jednak pamiętać, że praktyka czyni mistrza i sam fakt regularnego
pisania, i czytania powinien być chwalony.
Wioleta Sadowska (awiola): Popieram Twoje zdanie. Co najchętniej czyta Anna Sikorska?
Anna Sikorska: Zawsze
miałam złą potrzebę uczenia się wszystkiego, dlatego zawsze studiowałam
minimum dwa różne kierunki jednocześnie. To poszukiwanie wiedzy i
rozrywki z wiekiem jest u mnie coraz intensywniejsze. Coraz bardziej
doceniam to, czego nauczyłam się w szkole, czego mogę nauczyć się z
książek. Mam swoich ulubionych autorów i książki, ale lista jest
niesamowicie długa. Wśród moich ulubionych lektur można znaleźć zarówno
te szkolne/akademickie, jak i niedawno wydane książki. Wielkim
sentymentem darzę powieści Jolanty Kwiatkowskiej, Marcina Doleckiego,
którego powieść "Jeden z możliwych światów" w tym roku trafi również na
zagraniczny rynek, opowiadania Zenona Rogali, Łukasza Suskiewicza, Ewy
Sonnenberg, Krzysztofa Maciejewskiego i wielu, wielu innych. Z
filozoficznych i socjologicznych lubię wracać do Jose Ortegi y Gasseta,
Anthonego Giddensa, Alasdaira MacIntyre'a, Fernanda Savatera, Izabeli
Desperak. Lubię też takie lekkie lektury antropologów jak Bronisława
Malinowskiego, Edwarda Sapira. To po jaką książkę sięgam zależy od
mojego nastroju, kondycji umysłowej. Kiedy jestem zmęczona, ale nie na
tyle, aby iść spać lub mam kilkanaście minut na lekturę lubię czytać
lekkie komedie polskich pisarek, które świetnie przerysowują relacje
damsko męskie, przekrzywiają spojrzenie na kulturę. Ostatnio skończyłam
czytać pełną humoru nową książkę Agaty Pruchniewskiej.
Wioleta Sadowska (awiola): Książkę Marcina Doleckiego będę właśnie czytać. Czego nie może zabraknąć w twoim ulubionym antykwariacie?
Anna Sikorska: To
bardzo trudne pytanie, a lista byłaby niesamowicie długa. Boję się
nawet, że cały antykwariat mógłby być wypełniony książkami dla mnie
(śmiech).
Wioleta Sadowska (awiola): I taka odpowiedź mnie zadowala. Co na koniec chciałabyś przekazać czytelnikom mojej strony?
Anna Sikorska: Będzie
jak z poradnika, którego tytuł mógłby brzmieć "Żyj szczęśliwiej":
Uwierzcie w siebie i swoich bliskich, unikajcie ludzi toksycznych ludzi
wysysających z innych pozytywną energię i cieszcie się chwilą, nie
przejmujcie opiniami innych, ponieważ życie jest niesamowicie ulotne.
Nie
mogę się już doczekać kolejnych książek Ani, bowiem rozwijanie przez
autorkę tematu filmów Pedra Almodóvara jest niezwykle fascynujące.
Zachęcam Was oczywiście do zajrzenia do tej publikacji, a także do
odwiedzenia bloga autorki - KLIK.