Grudzień to czas obfitujący w święta. Kultury się zmieniały, religie też, a wyznaczanie okresu zimowego przesilenia jako wydarzenia ważnego pozostało. Warto ten zimny czas urozmaicić sobie zabawami, lekturami i świętowaniem oraz poznawaniem różnorodnych tradycji oraz religii. Nasze cieszenie się ze wspólnie spędzanego czasu niekoniecznie musi być związane z konkretną religią. Może być to czas edukowania. I właśnie z tego powodu sięgnęłyśmy po książkę Joanny Kończak „Świętujemy cały rok. 36 świąt z różnych stron świata”, bo kiedy jak nie zimą jest tyle czasu na wspólną lekturę? Do tego codziennie oddajemy się czytaniu zabawnej historii Adama i Charlotte Guillianów „Ile jeszcze do gwiazdki?”, którą można potraktować jako taki książkowy kalendarz adwentowy, czyli sposób na odliczanie czasu. I dziś Wam właśnie opowiem o tej drugiej książce, a jutro o pierwszej. Dlaczego taka kolejność? „Świętujemy cały rok” to historie z całego roku”, a „Ile jeszcze do Gwiazdki?” jest ściśle związana z chrześcijaństwem i jej rzymską odnogą, czyli pojawia się tu temat adwentu i związanymi z nimi tradycjami. Okres poprzedzający Boże Narodzenie w kościołach chrześcijańskich ma być czasem radosnego oczekiwania na 24 grudnia. Sam adwent trwa jednak bardzo różnie: od 23 do 28 dni. W tym roku rozpoczął się 26 listopada i potrwa do Wigilii. W wielu miejscach kultywuje się zapalanie świec adwentowych tak jak w żydowskiej świec chanukowych; i też jest to mniej więcej w tym samym czasie. Ciekawy zbieg okoliczności, nieprawdaż? Świece te w chrześcijaństwie symbolizują kolejne niedziele, bo adwent rozpoczyna się w czwartą niedzielę poprzedzającą Boże Narodzenie. W praktyce adwent może zaczynać się od 18 listopada aż do 3 grudnia, z zależności od tego, w którym dniu tygodnia przypada Boże Narodzenie. I już wtedy można sięgać po wszelkie świąteczne lektury, kalendarze i inne pomoce pozwalające urozmaicić dzieciom czas oczekiwania, uczynić z niego okresem zabawy oraz rozwijania kolejnych umiejętności, zacieśniania oraz pielęgnowania więzi rodzinnych.
Najbardziej komercyjnym i lubianym przez dzieci symbolem adwentu
jest kalendarz adwentowy. Ma on 24 okienka, a odliczanie zaczyna
się od 1 grudnia. I po tę konwencję sięga większość pisarzy. Z nią też spotkamy
się w książce „Ile jeszcze do Gwiazdki?”. Bohaterami lektury są tu zwierzęta
leśnie oczekujące świąt ze szopką betlejemską w tle.
Historia zaczyna się od pomysłu Niedźwiedzia, który stwierdza, że warto
policzyć czas do świąt. W ramach tego każdego dnia inne zwierzę ma dostać inny
podarek, czyli pojawia się motyw prezentów, oczekiwania, niespodzianki oraz
niepewności. Bardzo szybko pojawia się rozczarowanie, bo są to rzeczy zwykłe
jak ścierki do naczyń czy lampki. Niedźwiedź jednak uczy, że ważne jest bycie
blisko siebie, cieszenie się ze swojego towarzystwa niż to, co obdarowani
otrzymali. Praktyczne prezenty też mogą okazać się ważne. Mimo rozczarowań,
kiedy następują święta wszyscy się cieszą i razem świętują.
Tekst jest tu prostą rymowanką wymieniającą jakie prezenty otrzymały różne
zwierzęta. Możemy bawić się w liczenie dni, wyszukiwać elementy na obrazkach.
Jednak najważniejszą rzeczą są tu cudowne ilustracje autorstwa Pippy Curnick
słynącej z ilustracji w takich książkach jak „Filiżankowy domek” i „Miś paplak”.
Prosta kreska, mnogość bohaterów i piękne baśniowe otoczenie świata upersonifikowanych
zwierząt. Spotkamy tu niedźwiedzia, bobra, mysz, lisa, jeża, sowę i wiele,
wiele więcej mieszkańców lasu. Niedźwiedź jako postać największa przywodzi na
myśl rodzica w otoczeniu dzieci (mniejszych zwierząt). Zza drzewa zerka jeleń
przywodzący na myśl nastolatkę, która niby nie jest zainteresowana całym zamieszaniem,
skupiona na ozdabianiu się bombkami i szalikami (odpowiednia stylizacja to
podstawa), ale jednak biorąca udział. Do tego mamy nietoperza przywodzącego na
myśl zwariowanego dzieciaka zwisającego głową w dół. I jeszcze ta jego mina.
Dzięki tym ilustracjom na każdej stronie jest, co oglądać, o czym opowiadać i
pojawi się spora dawka śmiechu w czasie lektury.
„Ile jeszcze do gwiazdki” to ciekawa i pięknie wydana książka dla dzieci, które
nie mogą doczekać się Świąt. Solidna kartonowa okładka, bardzo dobrze zszyte
strony i bardzo kolorowe rozkładówki z dużą ilością akcji i niedługim tekstem
wkomponowanym w ilustrację. Do tego tłumaczką jest Joanna Wajs mająca talent do
ubierania pomysłów pisarzy w słowa znane polskim czytelnikom. Autorzy poruszają
tu problem umiejętności cieszenia się z darów, dostrzegania ich przydatności.
Mamy tu bohaterów marudzących, wybrzydzających i buntujących się. Zwłaszcza
wtedy, kiedy dwa zwierzaki dostają ten sam prezent. Tylko najmniejsza myszka
kojarząca się z najmłodszym dzieckiem potrafi cieszyć się z tego oczekiwania,
niepewności i prezentu. A może my też możemy być jak ta mysz i nie oczekiwać za
wiele tylko dostrzec to, że ktoś o nas pamiętał. Podsunięcie takiego problemu
może być punktem wyjścia do tego, co sprawia nam radość i czy naszych oczekiwań
nie napędza konsumpcjonizm.
Fantastyczna lektura. Polecam!
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy