niedziela, 3 grudnia 2023

Dariusz Muszer "Dzieci krótszej nogi Syzyfa"


Twórczość Dariusza Muszera kojarzy mi się z gawędziarstwem, opowiadaniem niezwykłych rzeczy, budowaniem pobudzających wyobraźnię historii, przemawiającej do wrażliwości liryką i z twórczością emigracyjną. Mieszkający w Hanowerze poeta, prozaik i tłumacz ma ciekawy i bogaty dorobek, w którym przeważają wizje człowieka z różnorodnymi wadami i w zderzeniu z trudami życia. Czasami są to wizje przyszłości jak w „Polu Czaszek”, „Homepage Boga” czy „Niebieskim” przybliżającymi obrazy upadku ludzkości i zniszczonej Ziemi, innym razem mamy do czynienia z doświadczaniem teraźniejszości jak w „Człowieku z kowadłem”, „Wolności pachnącej wanilią” i „Dzieciach krótszej nogi Syzyfa” podsuwających obrazy ludzi doświadczonych, krzywdzących się wzajemnie, cierpiących. Także przenoszenie się do przeszłości czy wędrówka do świata baśni nie pozostawia złudzeń: jako gatunek jesteśmy pełni wad. Twórczość Muszera
to literacki miks Lema, Orwella, Kafki, Huxley’a, Hessego z wizjonerstwem Ortegii, Einsteina, Turinga. Mimo przybijających obrazów jest to literatura niesamowicie przyjemna, sprawiająca wrażenie lekkiej, jednocześnie bardzo wymagająca i podsuwająca drastyczne obrazy, poruszająca poważne problemy, opowiadająca o ludziach jako istotach naznaczonych chorobami, mankamentami, brzydotą i śmiertelnością. Widzimy jak różnorodni bohaterzy krzywdzą się wzajemnie. Do tego w podsuwane wizje świata, snute historie wplatana jest religijna i kulturowa otoczka. Bohaterzy są mocno osadzeni w społecznościach, w których przyszło im żyć. To determinowanie losu często prowadzi do wyborów ostatecznych. Wszystkie publikacje Dariusza Muszera cechuje zmuszanie czytelników do refleksji nad motywami naszych działań, wyznaczonymi celami, tym, co jesteśmy gotowi zrobić, aby je osiągnąć, wadami uniemożliwiającymi podjąć się wyzwań oraz sprawiającymi, że w otoczce kreowanego wizerunku stajemy się śmieszni jak królowie w tekturowych koronach owiniętych w sreberko po czekoladzie. Pisarz skupia się na człowieku i jego zachowaniach.
I tak jest  właśnie w jego wierszach zawartych w tomie „Dzieci krótszej nogi Syzyfa”. Każdy utwór to inna opowieść, inny życiorys zamknięty w kilku zdaniach, obrazach nakreślonych prostymi frazami. Czasami różne osoby spotykają się w wierszach. Z pierwszoplanowej postaci stają się taką występującą w tle. Dostajemy zwyczajną codzienność ludzi, których życie toczy się wokół pracy, a istnienie w określonej formie kończy nagła śmierć, dorastanie czy zdrowienie. Spotkamy się tu z żydowskim krawcem, którego cieszy subtelne dotykanie kobiecych ciał, mężczyzna mieszkający nad rzeką i łowiący ryby, kobiety pragnące bliskości, dzieci doświadczające przemocy, grabarz, dozorcy, stróże, weterani wojenni, kuglarze, studenci, robotnicy, ludzie marzący o rodzicielstwie i tacy, którzy dzieci mają zbyt wiele. Każdy utwór to inna fabuła, kolejny dramat nakreślony niewielką ilością słów dających wyobrażenie o codzienności opisanych postaci czerpiące radość z małych rzeczy. Krawiec Efraim smakuje świat przez materiały: holenderskie sukno, jedwabie, aksamity, gdy za drzwiami wre praca nad kolejnymi zleceniami „A stary Singer tak stukał i stukał/ za solidnymi drzwiami w suterenie/ zagłuszał pojedyncze życie Efraima, krawca/ by nie zdążył chcieć wszystkiego zostawić”. Zobaczymy też reakcję otoczenia „Szybko odsuwały biodra od pokłutych palców/ i zębów śmierdzących porannym czosnkiem”. Przedmioty łączą się tu z ich właścicielami, są integralną częścią współistnienia z ludźmi, więc po śmierci nadal szyją (teraz już tylko powietrze), grają, zwierzęta dalej się mnożą, trwają w postaci, w jakiej zostały powołane do istnienia przez twórców, zarastają chwastami. Otoczenie nie potrzebuje już tych, którzy odeszli.
W zwyczajne obrazy pojawiają się przebłyski wizji katastrofy („Mróz zajął się swoją żoną dopiero o świcie/ I nieśli powietrze w nabrzmiałych piersiach”), opowieści o namiętności, dzięki której dwie całkowicie różne osoby wiążą się ze sobą. Bohaterzy mają bardzo różnorodną śmierć: jedni przeżyli długie życie nim zatrzymało im się serce, inni wiele lat doświadczyli samotności i bycia innym nim rzeka wypluła ich ciało. Nie brakuje też samobójców tańczących wokół lampy lub kupujących sznur „w sam raz/ by utrzymał trzydzieści kilogramów/ i nie pękł”. A tuż obok dramat kobiety, która straciła dzieci i grabarz oswojony ze śmiercią „uklepuje kolejny brzuch na ziemi/ A wcale się przy tym nie śmieje”.
Wielu bohaterów wierszy to osoby w pewien sposób naznaczone chorobami, biedą, bezdomnością, przygotowaniem do pogrzebów. Postacie, z którymi się spotkamy mają chore wątroby, tarczyce, krótsze nogi, ciała naznaczone siniakami, szwankujący mózg uniemożliwiający odróżnianie prawdy od wyobraźni i dostosowanie się do życia społecznego. Szczególne miejsce mają tu problemy neurologiczne, którym poświęcono dodatkowo osobną część zatytułowaną „Cudowny świat zepsutych mrówek” pozwalający nam na śledzenie życia szpitalnego pełnego ludzi z różnymi nawykami i zachowaniami. Z perspektywy poszczególnych mieszkańców oddziału psychiatrycznego obserwujemy zmiany pór roku, święta, radość z kontaktu z naturą, próby ucieczek, zagubienie w zwyczajnym świecie i w czasie odwiedzin bliskich, śnienie, śmierć członków rodziny, spacery, próby dogadania z innymi mieszkańcami oddziału, zauważanie paradoksów innego traktowania pacjentów z sąsiednich oddziałów. Zepsute mrówki są tu niczym mieszkańcy platońskiej jaskini: nie mogą dostrzec prawdziwego świata, w którym funkcjonują uprzedzenia. Szczególnie wyraźne jest to, kiedy następuje zderzenie religii z chorobą, gdy samobójczynię odwiedza kapłan: „Nie myśl już więcej o tym tak/ obrażasz samobójstwem nie mnie nie siebie/ nie bliskich lecz najwyższego/ bo tylko on dał i on może zabrać”. Strofowanie, mówienie o grzechu i konieczności modlitwy kończy się samobójstwem „Butelką po pepsi coli/ postrzępiła w klozecie żyły”.
„Dzieci krótszej nogi Syzyfa” to też przebłyski radości. Mamy je w „Cudownym swiecie zepsutych mrówek”, które potrafią cieszyć się drobiazgami i  w części zatytułowanej „Przypadki małej Kingi”. Wchodzimy w obszar doświadczania rodzicielstwa, rozłąki, miłości, obserwowania ważnych wydarzeń w życiu dziecka, które z uwagą przygląda się otoczeniu, dziwi mu się, zachwyca, bawi, marzy, jest częścią społeczności, z którą wchodzi w interakcje i która ją wychowuje przekazując prawdy życiowe i daje wzorce. Urzeka mnie tu łączenie zachwytu nad przyrodą i budowania pierwszych doświadczeń dziecka: „Na lipie liście zwijają się/ niczym język w rulon/ i gwiżdżą na grabie/ że jutro trzeba będzie rozpocząć czesanie/ Podwórko nie może być ciągle w gruzach” a dalej: „Mała Kinga w nowym skafandrze/ przygląda się temu wszystkiemu/ i jeszcze nic jej się nie przypomina”. W doświadczanie codzienności, poszerzanie wiedzy o świecie, wchodzenie w kulturę wplata nawiązanie do życiorysów znanych osób i dzieł, porusza problem idealizacji biografii. Życie dziecka naznaczone jest zmianami pór roku i kolekcjonowaniem pierwszych wrażeń.
Proste teksty oddziałują na wyobraźnię budującą świat bogaty w różnorodnych bohaterów, sekwencje zdarzeń. Stajemy się obserwatorami małej społeczności. Raz udajemy się na prowincję  lub obrzeża miasta, innym razem do szpitala, do teatru, a nawet na uniwersytet, aby tam przyjrzeć się relacjom protestujących studentów, ich nastawienia do wydarzeń, zderzenia idei z oczekiwaniami społeczeństwa, zacieśnianiu więzi, nieporozumieniom, komunistycznej szaroburości i doświadczaniu ubóstwa: „Nie mogłem ci powiedzieć/ że nie mam już trzydziestu złotych/ żeby również dla siebie kupić/ ten cholerny strajkowy obiad”. Bieda wywołuje frustracje i złość, które szybko zastępuje poczucie bezsensu, kiedy strajk zostaje zawieszony.
To poczucie zawodu w pewien sposób towarzyszy wszystkim bohaterom. Prędzej czy później pojawia się w życiu, jego rutynie, zwyczajności życia toczącego się między trudem pracy, dbaniem o bliskich i pilnowaniem, aby więcej się nie rozmnażać. W codziennym życiu nie ma miejsca na nic wzniosłego. Każda nasza czynność oblepia nas zapachami, zmusza do odmierzania czasu, w którym istotna jest cykliczność zamknięta w tygodnie, miesiące i lata pracy. Bliskość jest tu zasugerowana określonymi czynnościami: „Mąż próbuje nie zrobić jej siódmej córki”, „skrzypiały ich skrócone oddechy”, „rozdaje wszystkim/ dojrzałość miękkiego brzucha i grube kolana”, „wargami szuka śladów pięciominutowego męża”, „Pierwszy raz dotknęli się w pokoju/przy ulicy Paderewskiego 16/4”, „Na czwartym roku historii/ zrobili sobie dziecko/ właściwie on jej zrobił, mówiła”. Miłość zawsze zmienia się w prozę, w której ludzie skupieni są na sobie, codziennych wyzwaniach, zmaganiu się z życiem, tęsknotą za odpoczynkiem. Wiersze są tu niczym kolejne klatki filmu, w którym zobaczymy ludzi przepływających przez suterenę pełną bel materiałów, gwarne miasto, w którym od kilku lat uśmiechnięta kobieta pcha wózek z laką. W oddali rzeka i cmentarz z kolejnymi kopcami ziemi. Nie zabraknie też kolei i starszej pani wzdychającej nad szklanką parującej herbaty i czekającej na złączenie z mężem. Może siedzi w restauracji, w której z okien widać podstarzałą kelnerkę. Mamy tu molestowanie, gwałty, znęcanie się, biedę, choroby, dzieciństwo naznaczone siniakami, dorosłość z wizją bezdomności lub konieczności trudnej pracy, by po niej znaleźć bliskich, którzy głęboko oddychali czadem. Bohaterzy wierszy Dariusza Muszera nie mają nic wspólnego z wypielęgnowanymi wizerunkami gwiazd instagrama czy innych mediów. Tu króluje zwyczajność, pospolitość, poczucie porażki, cierpienie i bezsilność. I gdzieś pośród tego wciśnięty cykl wierszy pokazujących nam dzieciństwo małej Kingi, dziecka beztroskiego, ciekawego, traktowanego na równi z dorosłymi (poważnie) i jednocześnie otoczonego opieką jak kołderką. Bohaterka jest postacią radosną i naiwną, ale już naznaczaną tresurą społeczną: za grzeczność ma głaskaną główkę, dostaje gumę do żucia. Umiejętność dostrzegania korelacji między zachowaniami, a tym, co ją spotyka sprawia, że potrafi dostosować swoje zachowanie do oczekiwań społeczeństwa, by pewnie po latach dołączyć do pozostałych mrówek umęczonych pracą, szarzyzną, wymogami otoczenia, chorobami.
Jest to zbiór poruszający. Dla mnie szczególnie ważny ze względu na okładkę, na której znajduje się reprodukcja pracy mojej córki.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę autora

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz