wtorek, 31 lipca 2018
Katarzyna Bogucka "Rok w mieście"
Katarzyna Bogucka, Rok
w mieście, Warszawa „Nasza Księgarnia” 2015
Odkrywanie zmian zachodzących w świecie jest dla
dzieci nie lada wyzwaniem. Wymaga sporego zaangażowania w obserwowanie
otoczenia oraz dostrzegania przyczynowości, dlatego w codziennej edukacji warto
wykorzystać odpowiednie lektury pozwalające lepiej zrozumieć przyrodę oraz
funkcjonowanie w niej ludzi. Doskonałym materiałem do takiej nauki jest seria
książek wydanych przez Naszą Księgarnię „Rok w”. W każdym tomie na pierwszych
stronach znajdziemy mini opowieści będące zarysem osobowości bohaterów, których
znajdziemy na każdej ilustracji -będącej rozbudowaną planszą- zabierających
dzieci w świat poszczególnych miesięcy. Mały czytelnik poznaje całą plejadę
różnorodnych postaci. Każdy jest tu inny, a przez to interesujący. Oswojenie
się z nimi, zapamiętanie pozwoli dziecku na ćwiczenie pamięci i umiejętności
mowy, snucia o nich opowieści, dostrzegania jak zmienia się życie w
poszczególnych miesiącach, odkrywania zależności społecznych. Dziecko może ich
spotkać na kolejnych stronach książki: dwunastu stronach z miesiącami oraz
jednej pozwalającej ocenić sprawność intelektualną dziecka. Mały czytelnik
będzie mógł odkryć przebiegające zmiany, nazwy miesięcy oraz nauczyć się
odczytywania godzin i temperatury.
„Rok w krainie czarów” zabiera czytelników do świata
motywów literackich i uczy zabawy nimi, „Rok w lesie” pozwala na zapoznanie się
z najpopularniejszymi w Polsce dzikimi zwierzętami, „Rok na wsi” pokazuje jak w
każdym miesiącu zmienia się życie zwierząt gospodarczych oraz ich właścicieli,
„Rok w mieście” pomaga zrozumieć jak przyroda wpływa na zachowanie ludzi oraz
jakie zachodzą w niej zmiany, a także poznać wiele zawodów, „Rok na targu”
uświadamia czym jest sezonowość produktów oraz pozwala poznać różne grupy
społeczne, z kolei „Rok w przedszkolu” oswaja dziecko z tym, co dzieje się w
poszczególnych miesiącach w placówce edukacyjnej i jako jedyny zaczyna się od
września.
Każda z książek prezentuje mini opowieści rysunkowe o
wszystkich bohaterach. Znajdziemy w nich nie tylko wiele cennych informacji,
ale i sporą dawkę humoru, który wyłania się dopiero po prześledzeniu paru stron
z przygodami, dzięki czemu dziecko będzie uczyło się śledzenia losów
poszczególnych postaci, wyłaniania z nich dziwnych lub nieprawdopodobnych
zdarzeń, zaskakujących zwrotów akcji, zachowań społecznych. Wielkim plusem
publikacji jest bogactwo ilustracji, dynamiczność wynikająca z żywiołowości
bohaterów oraz zmieniającego się otoczenia. Brak tekstu na poszczególnych
stronach daje wielkie pole do popisu dla młodych opowiadaczy i oswaja dzieci z
książkami. Młodzi czytelnicy wchodzą w świat ilustracji, wyszukują swoich
ulubionych bohaterów, snują nich opowieści albo mogą słuchać rodziców
wymyślających przygody poznanych bohaterów. Za każdym razem nieco inne,
zaskakujące i rozwijające nowe umiejętności językowe, pozwalające utrwalić
nabyte słownictwo i zachęcić do swobodnego wypowiadania się.
Nim jednak dziecko zdobędzie umiejętność nazywania i
opowiadania zabawa z książką zachęca do przeglądania i pokazywania palcem
konkretnych rzeczy, co pozwala na kształtowanie umiejętności komunikowania się.
Duże litery w nazwach miesięcy stają się pretekstem do wchodzenia w świat
pisma, nauki nazw miesięcy, czytania globalnego oraz budowania skojarzeń,
dzięki którym młody czytelnik będzie posiadał sporą wiedzę o zmianach
zachodzących nie tylko w przyrodzie, ale i w życiu ludzi, a także odkryje w
jaki sposób natura determinuje ludzkie i zwierzęce zachowania.
Wszystkie tomy łączą piękne ilustracje, na których roi
się od bohaterów, twarde solidne matowe strony oraz informacje zawarte na
początku książki sprawiają, że dzieci chętnie sięgają po te książko. Każdy
miesiąc niesie niespodziankę, każdy ma swoje uroki i zmusza do snucia
opowieści.
Seria książek o roku to także świetny materiał do
terapii. Pozwala ćwiczyć spostrzegawczość, uczyć pojęć globalnych, i przemyca
bardzo dużo informacji o zwierzętach, motywach literackich, ludziach i
kulturze. Z tymi książkami można bawić się na różne sposoby: pokazywać na
każdej stronie określone postacie, prosić dziecko by to robiło, śledzić losy
konkretnych bohaterach przez cały rok (np. skupić się na niedźwiedziu i
zobaczyć, w jaki sposób spędza czas). Ostatnie strony publikacji zawierają
interesujące, tematyczne ćwiczenia, dzięki czemu dzieci po raz kolejny mogą
wodzić palcem po stronach, pokazywać określone przedmioty, rozwiązywać zagadki,
a przez to ćwiczyć spostrzegawczość, koncentrację, słownictwo, motorykę małą.
Książki te są doskonałym źródłem wiedzy o zachodzących
wokół nas zmianach, ale nie ma tu tradycyjnego ograniczania się do
zilustrowania ich „czterema drzewami” obrazujące zmiany zachodzące w ciągu roku. Ilustratorzy pozwalają, aby dzieci
weszły w świat fascynującej przyrody i chciały ją odkrywać. Dzięki tym
publikacjom będziemy też wiedzieli, z jakimi rzeczami nasza pociecha ma
problemy. Pozwoli nadrobić braki, ćwiczyć koncentrację, spostrzegawczość,
umiejętność mówienia (naśladowanie odgłosów zwierząt, nazywanie ich,
opowiadanie o nich), a także zobaczyć czy nasza pociecha dobrze rozpoznaje
popularne motywy literackie.
Ze względu na to, że są to książki bardzo solidne
sprawdzą się już w przypadku rocznych dzieci, a nawet takich, które dopiero
siadają. Ważne, aby nie pozwalać dziecku na obgryzanie stron, zawsze
towarzyszyć w zabawie. Cała seria zawiera książki, z których dziecko nie tylko
nie wyrasta szybko, ponieważ daje szerokie pole rodzicom do rozwijania
umiejętności dzieci, ale jest też doskonałym materiałem do wykorzystanie w
pracy logopedy czy nauczyciela języka polskiego na wszystkich etapach edukacji.
Świetnym uzupełnieniem książki będą plastikowe, papierowe czy plastelinowe
figurki zwierząt, ludzików, domków, w czasie tworzenia których dziecko będzie
mogło ćwiczyć swoje umiejętności manualne, a wykorzystując je do zabaw z
książką rozwinie swoją umiejętność abstrakcyjnego myślenia.
Całość przemyślana, estetyczna, pozwalająca
wytłumaczyć dziecku zmiany pór roku i rozwinąć wiele cennych w życiu
umiejętności oraz zadbać o poszerzanie wiedzy, pielęgnować ciekawość świata.
Seria "Rok w" to nasza najlepsza inwestycja.
„Rok w mieście” to opowieść o mieszkańcach
korzystających z uroków zmieniających się pór roku. Pierwsza strona staje się
pretekstem do poznania zawodów, zainteresowań, bogactwa osobowości i
pochodzenia, a także bliższemu przyjrzeniu się ludziom w różnym wieku.
Znajdziemy tu prezenterkę telewizji, policjanta śpiewającego w rockowej kapeli,
pielęgniarkę, emerytów oczekujących narodzin wnuczki, niepełnosprawnego chłopca
chodzącego do przedszkola, lekarza, stewardesę, trenera personalnego, zoologów,
artystów, pracowników biurowych, malarzy, cukierników i wiele, wiele innych
osób. Ta bogata galeria postaci obecna jest na każdej stronie. Możemy je
odnaleźć i sprawdzić czym się zajmują na co dzień, jak spędzają wolny czas oraz
gdzie pracują, a przy okazji odkryjemy, w jaki sposób przyroda determinuje ich
życie. Opowieść o mieszkańcach miasta to także dobry pretekst do poruszenia
ważnej kwestii bezpieczeństwa, przestrzegania przepisów.
Miasto graniczy z lasem. Czasami można zobaczyć w nim
zwierzęta. Najczęściej w mroźne zimowe dni, kiedy ludzie podrzucają tam pokarm do
paśników. Styczeń to czas cieszenie się z uroków zimy: jazdy na łyżwach, na
sankach, łowienia ryb w przerębli, rzucania się śnieżkami, chowania w ciepłej restauracji
czy cukierni, lepienia bałwanów. Niektórzy muszą spędzać czas w biurze, na
zakupach, spieszyć się do gabinetu lekarskiego, uczyć się. Inni wręczają
dziadkom prezenty (Dzień Babci i Dzień Dziadka), biegają, zdejmują bombki, a
jeszcze innym wcale nie jest do śmiechu, kiedy na kolejnym skrawku lodu na
chodniku wpadają w poślizg. Jednak nawet wtedy znajdzie się życzliwa osoba
wyciągająca pomocną rękę.
W lutym temperatury się utrzymują, ale w sercach jest
gorąco. W witrynie sklepowej zobaczymy serduszka, zakochane pary spędzają czas
w restauracji czy wspólnie tańcząc na lodowisku lub spacerować, oglądać film w
kinie. Nawet śniegowy bałwan ma towarzyszkę/ towarzysza. Nie zabraknie też
takich niemiłych atrakcji jak pożary.
Marzec przynosi spore zmiany: z ulic znika śnieg, a
leśne zwierzęta przekopują ziemię w poszukiwaniu młodych roślin. Do tego pogoda
bywa dość kapryśna: w jednym miejscu pada, w innym nie (warto wtedy poruszyć
temat pogody, chmur, opadów). Wiosenna żywiołowość oraz święto kobiet sprawia,
że na ulice miasta wychodzą osoby walczące o równouprawnienie, o czym na pewno
opowie nam poznana już wcześniej prezenterka telewizyjna. Początek wiosny to
też czas naprawy dróg, większej ilości rowerzystów, żalu po roztopionych
bałwanach, zmniejszająca się liczba pacjentów w przychodni, błota, ćwiczeń na
siłowni, topienia marzanny.
Kwiecień zmienia barwę miasta z szaroburej na zieloną.
Nawet budynki wydają się nieco zmienione przez to, że dookoła zazieleniła się
trawa, pojawiły się pierwsze liście, zakwitły kwiaty, wyszło radosne słońce.
Kwiecień to także miesiąc przygotowań do Wielkanocy, dlatego pod miejscowym
supermarketem można sobie zrobić zdjęcie z zajączkiem, kupić wypieki na mini
targowisku, pójść ze święconką oraz baziami. W tym miesiącu zaczynają się
również uliczne występy, puszczanie łódek w fontannie, obserwowanie łabędzie.
Maj porywa nas na majówkę. Na niebie dostrzegamy
wracające bociany, w pobliskim lasku grupa ludzi uprawia sport, a nad rzeką
ludzie wylegują się na kocach, grillują, czytają, biegają z psami, jedzą lody. Życie
z domów, instytucji, sklepów wylało się na zewnątrz, gdzie można cieszyć się
piękną pogodą, ciepłem, świeżym powietrzem, aktywnością i towarzystwem innych
ludzi.
Czerwiec to już wakacyjne klimaty z taplaniem się w
rzece razem z małymi kaczkami i łabędziami oraz psem, spędzaniem wielu godzin
na spacerze z psem, jeździe na karuzeli, remontów, a nawet lotów balonem.
Szkoła pustoszeje i na jej progu możemy jeszcze zobaczyć ostatnich uczniów
ubranych odświętnie, nauczycielkę z wielkim bukietem. I już wiemy jakie czekają
nas klimaty w kolejnych dwóch miesiącach: wakacje, cieszenie się przyrodą,
aktywne spęczanie czasu, czyli pływanie łódkami, bieganie, podróże samolotem, odwiedzanie
cyrku, obozowanie, częstsze wyprawy do zoo, dłuższe spacery. Nie zabraknie też plażowania,
a także skutków ubocznych upałów, przez co ludzie chętniej prowadzą życie wieczorne
lub nocne, kiedy temperatura nie jest już taka wysoka.
Wrzesień to oczywiście początek roku szkolnego, żółknące
liście, a u niektórych po dziewięciu miesiącach czas narodzin. Silniejszy wiatr
pozwala na cieszenie się sportami powietrznymi. W lesie spotkamy gromadki
grzybiarzy. Na miejskim niebie dostrzeżemy spadochroniarzy oraz ptaki przygotowujące
się do odlotu. Mimo tych pierwszych oznak nadchodzącej zimy miejski teatr na
świeżym powietrzu ciągle funkcjonuje.
Październik wprowadza w krajobraz miejski więcej
brązów. Stosy spadających liści, przebrane dzieciaki, dynie. Mimo halloweenowego
ożywienia ludzi coraz częściej możemy spotkać w domach, biurach, sklepach,
instytucjach. A kiedy już wyjdą to będą sprzątać liście lub bawić się w ich
stosach, robić psikusy, grać w piłkę, jeździć na rowerach. Nadrzeczna plaża
teraz zdecydowanie należy do łabędzi strzegących swojego cennego terytorium.
Po przewróceniu kartki wchodzimy w świat słoty, kałuż,
błota, chłodu, ludzi biegających z parasolami. Jesienną listopadową nudę (która w książce wcale nie jet taka nudna)
urozmaica pogoń na niedźwiedziem, który uciekł z zoo.
Grudzień wydaje się błyszczeć światełkami, dźwięczeć
dzwoneczkami, kusić nadchodzącymi świętami: i tymi na początku miesiąca i tymi
od koniec. Pierwszy śnieg, przystrojone choinki, wigilijne stoły, świąteczne dekoracje,
szybko robione zakupy, cierpliwie wyczekiwany Gwiazdor, kuligi, lepienie
bałwanów i po raz kolejny radość z lodowiska, które będzie otwarte do lutego.
Ostatnia strona zachęca dzieci do logicznego myślenia:
mają odszukać jak najwięcej nieprawdopodobnych sytuacji. To będzie wymagało
sporej wiedzy o świecie oraz spostrzegawczości.
Zdecydowanie zachęcam Was do udania się w roczną podróż
po „Roku w mieście” Katarzyny Boguckiej, która w umiejętny sposób podsuwa
dzieciom oraz rodzicom tematy do rozmowy oraz opowiadania.
środa, 25 lipca 2018
"Tykanie" Uta Przyboś
Tykanie
to dotykanie, bliski kontakt ze światem zewnętrznym, czułe doznanie
zmysłów, upewniające zarówno co do istnienia świata, jak istnienia
podmiotu jego postrzegania. Tykanie to również mówienie komuś na „ty”,
skracanie dystansu w relacjach interpersonalnych, zazwyczaj sygnał
zażyłości, koleżeństwa lub przyjaźni, ale często spoufalanie graniczące z
brakiem szacunku, podporządkowaniem, nawet agresją. Tykanie to także
praca zegara, przypominająca monotonią rytmu i szeptem cykady o
nieuchronnym przemijaniu, które podlega subiektywnym psychologicznym
przyśpieszeniom i spowolnieniom w sytuacjach niecierpliwości lub nudy.
Wszystkie te sensy spotykają się w tomie Uty Przyboś, która zanurza swe
zmysły i pamięć w czasoprzestrzeń – przede wszystkim najbliższą –
skupiając się na mikroobserwacji TU i TERAZ, na drobince istnienia
stanowiącej jego niepodważalny dowód rzeczowy. Akty doznań zmysłowych,
obserwacji, wspomnień, skojarzeń i refleksji przenikają się wzajemnie,
powiązane w jedno JA wspólnotą somy i psyche.
z posłowia Piotra Michałowskiego
z posłowia Piotra Michałowskiego
Nowa książka Katarzyny Grocholi
Opowieści z życia wzięte
i życiu poświęcone
– Pocieszki –
nowa książka Katarzyny Grocholi!
i życiu poświęcone
– Pocieszki –
nowa książka Katarzyny Grocholi!
Chcesz mieć lepszy dzień? A może miesiąc?
A może wystarczy pocieszka na każdy tydzień?
Oto pięćdziesiąt dwie historie, tyle, ile jest tygodni w roku.
Z wdziękiem, lekkością i humorem Katarzyna Grochola wciągnie Cię w swój świat, który może okazać się także Twoim. Świat deszczowych poranków, kiedy nie chce się podnieść z łóżka i wieczorów przynoszących niespodzianki. Niezaplanowanych spotkań, nadziei, dobrych uczynków, ptaków za lodówką, próśb niekaralnych i miłości, za którą wszyscy tęsknimy.
Choć niektóre z pocieszek autorka traktuje z przymrużeniem oka, a niektóre całkiem serio, zapewniamy – wszystkie zdarzyły się naprawdę.
Nikt tak jak Katarzyna Grochola nie doda Ci otuchy!
Na słońce i deszcz.
Na radość i smutek.
Na co dzień.
Na co tydzień.
Do czytania w kółko.
Po cichu i na głos.
Przyjaciołom i nieznajomym.
Dowcipne, mądre, przynoszące otuchę – po prostu pocieszki.
A może wystarczy pocieszka na każdy tydzień?
Oto pięćdziesiąt dwie historie, tyle, ile jest tygodni w roku.
Z wdziękiem, lekkością i humorem Katarzyna Grochola wciągnie Cię w swój świat, który może okazać się także Twoim. Świat deszczowych poranków, kiedy nie chce się podnieść z łóżka i wieczorów przynoszących niespodzianki. Niezaplanowanych spotkań, nadziei, dobrych uczynków, ptaków za lodówką, próśb niekaralnych i miłości, za którą wszyscy tęsknimy.
Choć niektóre z pocieszek autorka traktuje z przymrużeniem oka, a niektóre całkiem serio, zapewniamy – wszystkie zdarzyły się naprawdę.
Nikt tak jak Katarzyna Grochola nie doda Ci otuchy!
Na słońce i deszcz.
Na radość i smutek.
Na co dzień.
Na co tydzień.
Do czytania w kółko.
Po cichu i na głos.
Przyjaciołom i nieznajomym.
Dowcipne, mądre, przynoszące otuchę – po prostu pocieszki.
fot. Jacek Poremba |
Katarzyna Grochola, jedna z najpopularniejszych współczesnych pisarek, która zmieniła oblicze literatury obyczajowej w Polsce. Nieustannie inspiruje i zaskakuje, od ponad dwóch dekad rozkochuje w sobie kolejne rzesze czytelników. Jej książki sprzedały się w nakładzie blisko 5 milionów egzemplarzy, a każda z nich zajmuje najwyższe miejsca na listach bestsellerów.
Jest laureatką licznych nagród, wielokrotnie uhonorowana została
Bestsellerami Empiku w kategorii literatura polska, ostatnio za wydaną w
2016 roku powieść Przeznaczeni. O jej popularności najlepiej
świadczy raport Biblioteki Narodowej za lata 2000-2017, gdzie wśród
najczęściej czytanych polskich autorów znalazła się w pierwszej trójce z
Henrykiem Sienkiewiczem i Adamem Mickiewiczem.
"Bez dogmatu" Henryk Sienkiewicz
W Bez dogmatu
zobaczymy zupełnie innego Sienkiewicza niż tego, którego znamy dzięki
powieściom historycznym. Pisarz stworzył utwór o czasach mu współczesnych,
podejmujący problem człowieka końca XIX wieku, pozbawionego trwałych zasad
moralnych i celu w życiu, do którego mógłby dążyć. Ze względu na tematykę oraz
brak jednoznacznego potępienia głównego bohatera utwór wzbudził burzliwą
dyskusję i wywołał zarzuty amoralności. Dla wielu młodych ludzi Bez dogmatu
stanowiło diagnozę ich pokolenia.
Bohaterem
powieści jest pochodzący z bogatej szlacheckiej rodziny Leon Płoszowski.
Inteligentny, utalentowany i wszechstronnie wykształcony nie może jednak
znaleźć miejsca w życiu, które upływa mu bezproduktywnie na rozrywkach, bywaniu
w towarzystwie i podróżach po Europie. Za tą elegancką maską kryje się hulaka i
egoista pozbawiony zahamowań, nieliczący się z uczuciami innych ludzi. Gdy Leon
poznaje śliczną i skromną Anielkę, nie potrafiąc oprzeć się jej urokowi i
zaczyna zabiegać o względy dziewczyny. Ta odwzajemnia uczucie, co daje Leonowi
złudzenie, że już ją posiadł. Los postanawia jednak z niego zadrwić…
Książka
ukaże się 1 sierpnia.
Piotr Surmaczyński "Pussy. Faceci mają gorzej"
Piotr Surmaczyński, Pussy. Faceci mają gorzej, Londyn „Meridian Publishing Ltd.” 2018
Bycie mężczyzną w patriarchalnym świecie nie jest
łatwe. Trzeba bronić się przed uprzedzeniami, stereotypami, walczyć o miłość
ukochanej, zbudować dom, zasadzić drzewo, spłodzić syna, dobrze zarabiać,
cieszyć się uznaniem innych mężczyzn (być samcem alfa) i zainteresowaniem
kobiet, być walecznym, twardym i potrafić wyjść cało z każdej sytuacji, a przy
tym jednocześnie bardzo czułym i świetnym kochankiem. Jeśli nie uda nam się
wpisać w Gender (płeć kulturowa, czyli cechy przypisywane danej płci przez
kulturę) to pozostaniemy bez dachu nad głową i z masą kłopotów, czego
doświadcza Felix, główny bohater powieści „Pussy. Faceci mają gorzej” Piotra
Surmaczyńskiego.
Historia zaczyna się dość banalnie: oto dość
fajtłapowaty i lekko nieprzystosowany do życia w związku mężczyzna wraca do
londyńskiego mieszkania swojej ukochanej nad ranem. Tam odkrywa, że jej szafy
świecą pustkami i nie jest to bynajmniej związane z wyjazdem na urlop.
Pozostawiony przez Dominikę list nie pozostawia złudzeń: to koniec związku,
wyjechała na Majorkę i już nie wróci, a on ma jej nie szukać i nawet o niej nie
myśleć, ponieważ bardzo się na nim zawiodła. Jednak czy możliwe jest dalsze
życie bez ukochanej, kiedy naprawdę się kocha? Na pewno nie. Felix niewiele
myśląc bierze swoje ostatnie pieniądze (tyle, co na taksówkę) i rusza w pogoń. W
romansie cała przygoda byłaby prosta i ckliwa: on by pojechałby do niej z dużym
bukietem kwiatów i pierścionkiem z dużym diamentem i żyliby długo i
szczęśliwie. Jednak na drodze do takiej akcji stoi bardzo poważny problem: brak
środków na podróż. To sprawia, że nasz bohater działający pod wpływem impulsu
daje się porwać dziwnej machinie zbiegów okoliczności, co czytelnikom
wychowanym na rosyjskich baśniach może przypominać opowieść o braciszku
porwanym przez łabędzie. Tu obiektem poszukiwań jest dorosła, samodzielna,
wyzwolona i jednocześnie zamknięta w świecie stereotypów kobieta z pragnąca
zacząć wszystko od nowa. Można powiedzieć, że bohaterkę porwało Gender:
kulturowe wyobrażenie o tym, jaki powinien być idealny mężczyzna. Felixowi do
tego wzorca tak bardzo daleko, że po przyjeździe na lotnisko pozostaje bez
środków nie tylko na dalszą podróż, ale i na życie. Całkowicie spłukany
zastanawia się co dalej. Przede wszystkim daje się ponieść „okazjom”
sprawiających, że mamy przez chwilę wrażenie, że autor zaserwuje nam tanie
porno w publicznej toalecie. Bieg akcji zmienia się gwałtownie i już za chwilę
mamy do czynienia z kryminałem, później powieścią psychologiczną, thrillerem i
tak dalej.
Powieść Piotra Surmaczyńskiego to współczesna odsłona
„Odysei” Homera, przez co blisko mu do „Ulissesa” Jamesa Joyse’a, ale i zarazem
do „Don Kichota” Miguela de Cervantesa, „Przygód dobrego wojaka Szwejka” Jaroslava
Haška czy „Forresta Gumpa” Winstona Grooma, przez co znajdziemy w nich sporo
zaskakujących, a czasami szokujących scen, szybką i porywającą bohatera jak
rwący nurt akcję sprawiającą, że fajtłapa wychodzi w niej na bohatera
zdezorientowanego tym, że jednak jest nie tylko męski (w genderowym znaczeniu),
ale i bohaterski ponad kulturowe normy, czyli taki samiec alfa do kwadratu.
Autor bawi się językiem, stereotypami, skojarzeniami,
znanymi motywami literackimi i baśniowymi, zachęcając czytelnika do odkrywania
ich, a do tego często wywraca fabułę do góry nogami, przez co obyty czytelnik
ma interesującą rozrywkę wymagającą kilkugodzinnej, niewymuszonej koncentracji,
za którą dostaje świetną i zabawną opowieść ze szczęśliwym zakończeniem, ale
nie jest ono do końca takie, jak moglibyśmy się tego spodziewać.
Felix gra tu różne role: od czułego, ale nieporadnego
kochanka, przez bezdomnego dającego naciągać się nawet obcokrajowcom,
psychicznie chorego, sobowtóra od zadań specjalnych, po genialnego agenta,
który nie tylko wyjdzie cało z opresji, ale też uratuje innych. Wplątując się w
różne zaskakujące historie zawsze spada na cztery łapy, ale to nie pozwala
zaznać mu spokoju i nacieszyć się leżeniem na kanapie tylko zostaje porwany
przez kolejne okoliczności.
Pierwszoosobowa opowieść to przede wszystkim historia
o naszych uprzedzeniach, przełamywaniu barier kulturowych, ale też o bolączkach
naszego świata. Spotkamy w niej bohaterów cwaniaków dorabiających na lukach
prawnych, grube ryby robiące wielkie przekręty i żerujące na bezsilności
słabszych, przemysłowców wyzyskujących biednych robotników, transwestytów,
artystów, których los zależy od kaprysów bogaczy, lekarzy, celników,
taksówkarzy namiętnie słuchających disco, mafiosów, a nawet księdza.
Początkowo akcja jest ślepym pędem na lotnisko, próbą
zdobycia środków na podróż. Nim to się naszemu bohaterowi uda trafia na
prawdziwego księdza profesora, od którego może uzyskać rozgrzeszenie za winy. Nie
jest to jednak zwyczajne wyznawanie grzechów tylko opowiadanie przypominające
monolog Jeana-Baptiste Clemence’a z „Upadku” Alberta Camusa. Nim zdążymy
znudzić się tą formą pisarz rzuci Felixa w bieg zdarzeń i zawiedzie do
więzienia i na kozetkę szpitala psychiatrycznego, dzięki czemu możemy
dokładniej poznać jego zadziwiające losy, będące początkowo tułaczką po
Londynie, a później po świecie.
„Pussy” dzięki wątkom opowiadania przez Felixa i
innych bohaterów o swoich przygodach ma cechy powieści szkatułkowej. Dzięki
temu zabiegowi poznajemy jego bujne życie przed rozstaniem z Dominiką oraz
możemy na bieżąco śledzić akcję dopingując naszemu bohaterowi, który z każdą
stroną zyskuje coraz większe uznanie w naszych oczach.
„Pussy” to tytuł nawiązujący do szowinistycznych
określeń mężczyzn niewpisujących się w wyobrażenia o męskości. Felix jest tu
uosobieniem kota i marzy o leniwym życiu na kolanach swojej ukochanej pani,
która będzie go karmiła i pieściła. Życie bywa jednak okrutne: trzeba chodzić
do pracy, przestrzegać jakiś tam wymyślonych przez innych norm, dorobić się
czegoś, mieć dzieci, sprostać codziennym obowiązkom, a nie jest to łatwe.
Powieść Piotra Surmaczyńskiego porusza ważny problem
poszukiwań nowej, feministycznej męskości, uczy, że nie ma jednego, idealnego
wzorca, że pozorny nieudacznik czasami może kryć w sobie duży potencjał, który
znika w czasie domowego zagłaskiwania i nadmiernego dbania o niego: papu dała,
pogłaskała i nawet pozwoliła ze sobą spać. Dominika z roli opiekunki i niemal
matki z minuty na minutę staje się kochanką-partnerką, której już nie wystarcza
możliwość przytulenia się i nakarmienia ukochanego. Potrzebuje silnego męskiego
ramienia. Przemiana może być odebrana bardzo symbolicznie: niby kobieta jest
jedna, ale nie symbolicznie, bo jest to matka i kochanka. Matka, która zgodnie
z kulturowymi normami za bardzo dbając o synka wychowuje fajtłapę, którego we
wszystkim wyręczy, byle on był szczęśliwy. Jako partnerka życiowa oczekująca
odpowiedzialności, dorosłego podejścia, umiejętności ponoszenia konsekwencji i
dotrzymywania obietnic oraz niepasożytowania, czyli wszystkiego tego, czego go
nie nauczono. Felix to dobry synek, ale jednocześnie kiepski partner. Metafora
kota i przemiany dzięki dobrej wróżce jest tu niezwykle trafna: kanapowy kot
staje się mężczyzną, ale nim nie potrafi być, bo nigdy go tego nie uczono.
Pokazano mu jedynie w jaki sposób brać to, co daje kobieta. Dominika jest tu
ucieleśnieniem dwóch kobiet: niedostępnej seksualnie matki, która miewa
kochanków i kochanki oczekującej dojrzałego partnera to sprawia, że Felix czuje
się zagubiony, ponieważ chciałby obie na raz: opiekującą się nim mamusię/panią
i ukochaną.
„Pussy. Mężczyźni mają gorzej” porusza ważny problem:
nikt nie uczy mężczyzn jak odnaleźć się w nowym świecie. Matki pokazują im
świat, w którym to one robią wszystko, a ich partnerki oczekują większej
samodzielności. To sprawia, że mają oni gorzej, bo nagle odkrywają, że ktoś nie
chce ich bezwarunkowo podziwiać tylko pragnie aktywnego uczestniczenia w życiu.
Pisząc o prozie Piotra Surmaczyńskiego po raz kolejny
mogę napisać, że jego książka to trafna miniatura naszych społecznych wad
wynikających z kulturowego przyzwolenia na wszelkie rodzaje przemocy. Tylko
wyrwanie się z tego piekła wzorców, odcięcie korzeni może sprawić, że bohater
będzie miał szansę zacząć wszystko od nowa i stanie się idealnym partnerem.
„Pussy. Faceci mają gorzej” to już moje czwarte
spotkanie z twórczością pisarza. Od „Wyspy dreszczowców” bardzo kibicuję
kolejnym jego książkom, ponieważ pisanie o naszych bolączkach potrafi ubrać w
odpowiednią, nienużącą, niemoralizującą i często humorystyczną formę.