Typ „Piotrusia Pana” to beztroscy mężczyźni skaczący z kwiatka na kwiatek, nieliczący się z emocjami innych osób. Im większą mają swobodę finansową tym bardziej przedmiotowo traktują ludzi. Takie osoby przysparzają otoczeniu wiele problemów i aby dojrzeli potrzebują rzucenia ich na otwarte wody brutalnego życia. Taką historię o Piotrusiu Panie okraszoną romansem i odkrywaniem zaskakujących tajemnic z przeszłości serwuje nam Zofia Zdun w lekkiej opowieści „Tylko ona”.
Do książki wchodzimy poznając Antoniego Kozaka będącego wielkim lowelasem,
beztroskim dorosłym synkiem na utrzymaniu ojca prowadzącego biznes. Młody,
przystojny i majętny mężczyzna cieszy się urokami życia. A tych jest całkiem
sporo: wycieczki, imprezy, różnorodne eksperymenty z używkami, przygodny seks. Należy on
do tego typu ludzi, którzy balują do świtu i śpią do popołudnia. Do tego nigdy nie
skalał się żadną pracą. Mało tego: jego wykształcenie jest mizerne, posiadanych umiejętności ma niewiele. Jedną rzecz, którą potrafi perfekcyjnie to bajerowanie i manipulowanie. Od
pierwszych stron czytelnik może poczuć narastającą irytację i antypatię do zapatrzonego w siebie cynicznego
bohatera. Natura ułatwiła mu zadanie dając mu urodę, która zdecydowanie
przyciąga płeć przeciwną. W połączeniu z majątkiem rodziców staje się on
obiektem westchnień oraz planów płci przeciwnej. Ta idylla Piotrusia Pana jednak
nie jest wieczna. Rodzice postanawiają odciąć go od pieniędzy, a dorosłego
synka wysłać do pracy u znajomego, żeby nie miał szansy się obijać. Bujający w obłokach Antoś ma dorosnąć. Plany,
planami, a urok osobisty bawidamka robi swoje i bohater z łatwością może
wykorzystać naiwność kobiet. Próba nauczenia samodzielności i zachęcenie do niezależności jest niczym karykatura dorosłości. Trwa to do czasu kolejnego przełomu, jakim jest
poznanie pięknej, bogatej i słynącej z profesjonalizmu kobiety. Zainteresowanie
nią podsyca jej całkowita obojętność wobec zalotów lokalnego Don Juana.
Wizerunek playboya nie ułatwia mu zadania. Do tego wokół wybranki serca jest
aura tajemnicy.
Zofia Zdun podsuwa nam lekka opowieść o tym jak bardzo miłość zmienia zachowanie
ludzi. Główny bohater po zakochaniu się w Zofii Chmurnej zaczyna całkowicie
inaczej patrzeć na otoczenie, swoje wcześniejsze czyny oraz relacje między
ludźmi. Uczucie sprawia, że dostrzega jak bardzo bywał egoistyczny. Zauważa też
jak wiele relacji w otoczeniu jest płytkich, ulotnych i jak bardzo ludzie nawzajem
manipulują sobą. Pisarka pod płaszczykiem lekkiej opowieści, ironii i
przerysowania wprowadza nas do świat, w którym każdy myśli o sobie i swoich
zyskach. Pojawia się tu wiele ważnych tematów, wśród których najważniejszy jest
egoizm i wykorzystywanie innych, traktowanie ich przedmiotowo. Do tego dojdzie
problem nierzetelności osób na ważnych stanowiskach, ukrywania brudów oraz
przekrętów i złego traktowanie pracowników.
„Tylko ona” to pozornie prosta historia miłosna. W tle jednak pojawia się wiele
zaskakujących wydarzeń, tajemnice z przeszłości, zdrady, złe doświadczenia,
tragedie, które ukształtowały bohaterów. Jest to też opowieść o przemianie, tym
jak bardzo różni potrafimy być w zależności od tego, co podsuwa nam los.
Największej metamorfozie ulega główny bohater pod wpływem miłości. Z lekkoducha
staje się zabiegającym o względy mężczyzną gotowym na wielkie poświęcenie, aby
zdobyć serce ukochanej. Bardzo podobało mi się uświadamianie czytelników, że
całe życie się uczymy, zmieniamy i możemy stać się zupełnie innymi ludźmi z
odmiennymi priorytetami. Antoś przed i po metamorfozie ma całkowicie inne
nastawienie do sobie oraz otoczenia. Miłość potrafi wykrzesać z niego
zaangażowanie oraz zachęci do rozwijania podstawowych umiejętności jak
gotowanie, sprzątanie i troska o drugą osobę. Przekonamy się, że wcale nie
trzeba lat uczenia się tego, aby się posiąść te zdolności. Wystarczą chęci,
zaangażowanie i determinacja w dążeniu do celu.
„Tylko ona” to powieść, która może wywołać skrajne uczucia. Zwłaszcza pierwsze pięćdziesiąt
stron, na których mamy Antoniego w wersji egoisty skupionego na sobie. Akcja
tocząca się wokół niego, pokazywana przez trzecioosobowego wszechwiedzącego
narratora dzielącego się odczuciami i przemyśleniami mężczyzny zdecydowanie na
początku zniechęca. Później historia jest bardziej rozbudowana, pojawiają się
wątki poboczne, problemy bliskich i retrospekcje w postaci przemyśleń lub
wspomnień.
Antoni Kozak to zdecydowanie antypatyczna postać. Przynajmniej tak jest na
początku, kiedy widzimy leniwego i beztroskiego dorosłego synka zachowującego
się beztrosko jak dziecko. Wybujałe ego i przedmiotowe traktowanie zdecydowanie
zniechęciły mnie do niego, ale trwało to do czasu, kiedy uległ przemianie.
Złapałam się na tym, że w pewnym momencie zaczęłam mu kibicować i jednocześnie
włączał się głos rozsądku, przez który w myślach podpowiadałam jego ukochanej,
aby nie zwracała na niego uwagi. Rozwijająca się relacje przyniesie sporo
niespodzianek. Usamodzielnianie się mężczyzny sprawi, że na wiele rzeczy, które
wcześniej ignorował będzie zwracał uwagę. Zobaczymy bohaterów dorastających do
różnych rzeczy. Antoś będzie musiał zmierzyć się z tym, że nie zawsze i nie
wszystko musi mieć gotowe na tacy. O rzeczy ważne musi się postarać. Zwłaszcza,
kiedy w grę wchodzą emocje.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy