niedziela, 7 września 2014

Teresa Monika Rudzka (o polskich mitach)


Teresa Monika Rudzka jest autorką książek o kobietach i nie koniecznie tylko dla kobiet. Jej wnikliwe spojrzenie na relacje międzyludzkie, ofertę społeczną oraz przemiany ustrojowe jest bardzo bliskie spojrzeniu przeciętnego Kowalskiego, który próbuje przetrwać w trudnych (a takie są zawsze) czasach. O tym jak w tych starciach radzą sobie kobiety, a jak mężczyźni mogą Państwo przeczytać w jej książkach. Dziś zapraszam do przeczytania rozmowy z autorką.
AS: Anglia to raj – takie skojarzenie ma większość Polaków marzących o lepszym życiu. Pani te przekonania obala w „Singielce”. Dlaczego?
Teresa Monika Rudzka: Nie, nie obalam. Moja córka kilka lat mieszkała i pracowała w Anglii, zmieniając prace na lepsze. Jej znajomi również. W ich gronie są m.in. dwie księgowe, tłumaczka przysięgła, lekarze, informatyk, pracownicy banków, itd. Aby mieć dobrą pracę zgodną ze swoimi kwalifikacjami, trzeba po prostu mówić po angielsku lepiej, niż po polsku J To podstawowy warunek. Poza tym należy wierzyć w siebie, lubić inne kultury, chcieć je poznawać, że nie wspomnę już o integrowaniu się z tubylcami. Zapewne chodzi o to, że Roberta z „Singielki” pracowała w fabryce opakowań. Ale gdzie miała trafić bez znajomości języka? Agata, poznana w Anglii, również nie mówi po angielsku i nie ma konkretnego fachu. Opiekuje się dziećmi, potem zatrudnia się przy pakowaniu kurczaków. Nadto tacy ludzie stają się łatwym „łupem” – wykorzystują je jednostki znające miejscowe reguły gry, jednostki sprytne i bez skrupułów – vide Maryla z „Singielki”.  Cały świat działa w oparciu o podobne zasady.  Swój ciągnie do swego. I zawsze podobni przyjaźnią się z podobnymi; z tego wywodzą się słynne polskie getta w wielu krajach, nie tylko w Wielkiej Brytanii. Roberta poznaje w Anglii dwie Polki pracujące w biurze, a potem polskiego informatyka.

AS: Zagranica daje wiele możliwości, czy to raczej PR tych, którzy nie chcą przyznać się do porażki poza Polską?
Teresa Monika Rudzka: Dla jednych PR, dla innych nie. Zależy, czy zna się język danego kraju i z jakim nastawieniem się jedzie. Człowiek słabo wykształcony, o wąskich horyzontach, nastawiony wrogo do „obcych” ląduje przeważnie na przysłowiowym zmywaku. Znam dziewczynę pochodzącą z małego miasteczka w Polsce, która dzięki swoim zdolnościom i samozaparciu otrzymywała ciekawe propozycje pracy; wykładała m.in. na Columbii.
Wracając do PR: ciężko przyznawać się do porażek, zatem jeśli za granicą ma się niezbyt ciekawe życie, to na użytek krewnych i znajomych królika w Polsce tworzy się legendy o możliwościach. Jesteśmy bardzo zakompleksieni i zarazem pełni pychy, jakiejś takiej chęci, by mieć lepiej niż sąsiad. Kiedy się nie udaje – często tworzymy opowieści, jak to jest cudownie za granicą. Niech wiedzą i zazdroszczą J Naprawdę ile ludzi, tyle historii.
AS: Kobieta, która nie daje się wykorzystać mężczyznom i patologicznej rodzinie w jednej z opinii o książce została nazwana „głupią siksą”. Czy kobieta koniecznie musi być potulną kurą domową usługującą mężowi i jego matce, aby mogła być „szanowana”?
Teresa Monika Rudzka: To też nie jest gwarancja szacunku. Wszystko zależy od tego, jak silną ma osobowość i z jakimi ludźmi ma do czynienia. A poza tym najwolniej zmieniają się obyczaje. Model patriarchalny wciąż ma się u nas dobrze, stąd „głupia siksa”.
AS: Kobiety są bardziej pracowite niż mężczyźni – taka opinia nasuwa się po przeczytaniu pani książek. A jak jest z konsekwencją? Też wiedziemy prym?
Teresa Monika Rudzka: Jesteśmy nie tylko pracowite, lecz również praktyczne. Skoro coś już wypracowałyśmy, ciężko byłoby to lekkomyślnie zaprzepaścić. Zatem tak, generalnie jesteśmy bardziej konsekwentne.
AS: Pani bohaterki często boją się ludzi nadmiernie religijnych. Dlaczego?
Teresa Monika Rudzka: Nadmiernie religijni ludzie wtrącają się w życie innych i mówią im, co powinni robić. Oczywiście, w „jedynie słuszny” sposób. Moje bohaterki wyczuwają, że religia nie pomoże im w niczym, tylko ograniczy, nie pozwoli cieszyć się życiem, za to wpędzi w poczucie winy. Że już nie wspomnę o tłumieniu przejawów indywidualności… A przecież indywidualistki stanowią większość w moich książkach.
AS: Katolików zrównała pani z tymi, którzy według katolików są wyznawcami drugiej kategorii, czyli religii uważanej przez nich za sektę. W pani książce tego różnicowania brak.
Teresa Monika Rudzka: Ano, nie ma! Uważam, że każda religia traktująca siebie szalenie serio, robi się fundamentalistyczna i sekciarska. Wtedy zacierają się wszelkie różnice J
AS: Przeciętny Polak kojarzy się z takim, który przez cały tydzień używa życia, a w niedzielę truchta grzecznie do kościoła. Najlepiej jeszcze w ubraniu zdecydowanie lepszym niż tym do pracy, bo musi pokazać się sąsiadom. Jak wygląda pani tydzień? Niedziela ma jakieś specjalne znaczenie?
Teresa Monika Rudzka: Tydzień jest standardowy. Praca, dom, zakupy, sprzątanie, itd. Niedziel nie znoszę od dawna.  Dla mnie to jakiś smętny dzień, z którym nie wiadomo, co zrobić. Nie czuję potrzeby chodzenia do kościoła, za to w niedziele często odwiedzam galerie handlowe. W tych przybytkach doskonale wytraca się czas.
AS: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę leniwej niedzieli.
Teresa Monika Rudzka: Dziękuję. Wzajemnie.
Książki autorki (informacje na lubimyczytać.pl):
Moja opinia o książkach:
Wszystkie są ciekawym studium kobiet. Literaturę Rudzkiej cechuje mnogość bohaterów, przez co staje się ona bliższa życiu i naszemu codziennemu spotykaniu wielu ludzi. Jak wyglądają te relacje? Wszystko zależy od tego jakim jesteśmy człowiekiem i z jakimi ludźmi mamy do czynienia. Tak jest i w książkach Teresy Moniki Rudzkiej.
Recenzje:
Wcześniejszy wywiad z autorką

3 komentarze:

  1. Ja niestety do tej pory poznałam tylko "Kuzyneczki", ale mam ochotę na pozostałe powieści. Może uda mi się je gdzieś zdobyć :)
    Gratuluję bardzo ciekawego wywiadu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobają mi się poglądy autorki dotyczące życia. Z ciekawości jako bibliotekarka przeczytałam książkę "Bibliotekarki". I dała mi dużo do myślenia na temat mojego zawodu i stosunków panujących w tej instytucji. Niestety pozostałych książek nie widziałam w bibliotekach, ale będe ich szukać.

    OdpowiedzUsuń