Etykiety

czwartek, 12 października 2023

Piotr Kościelny "Szymek"


Ostatnio w moje ręce trafia wiele książek, dzięki którym mogę przenieść się w regiony i czasy znane mi ze szkoły podstawowej, czyli odbywam pewnego rodzaju podróż sentymentalną, w której nie ma wzdychania do cudownej przeszłości i rozczulania się jak to kiedyś było wspaniale i sielsko, a teraz źle. Wręcz przeciwnie: autorzy uświadamiają, że zawsze, w każdych czasach znajdziemy ludzi skłonnych do przemocy, prześladujących innych, przekraczających granice tego, co można robić w ramach dobrych relacji społecznych. Pisarze dosadnie pokazują też, że przemoc kulturowa zawsze przeradza się w fizyczną. Zło zaczyna się od słów, a kończy na śmierci ofiary. Dopiero wówczas pojawiają się pytania o to, jak doszło do określonych wydarzeń oraz usprawiedliwianie się tych, którzy nie chcieli widzieć zła. Do tego autorzy uświadamiają nas jak niesamowicie wielkie znaczenie w szerzeniu przemocy ma religijna narracja wykluczająca. Pewnie powiedzie, że to przesada, ale ja w XX wieku byłam członkinią takiej wspólnoty, regularnie brałam udział w różnorodnych obrządkach, chodziłam na lekcje wpajania określonego spojrzenia i obserwuję jak w małej społeczności, z której pochodzę i w tej, w której obecnie mieszkam każda inność jest piętnowana. Tworzona jest narracja: jeśli nie jesteś z nami to jesteś przeciwko nam, a to prędzej czy później rodzi przemoc. I tak jest też w fantastycznej książce Piotra Kościelnego „Szymek”.
Od pierwszych stron powieść zapierała mi dech w piersiach, a wszystko przez to, że to, co podsuwa pisarz jest mi znane i tkwi we wspomnieniach. Do tego akcja dzieje się we Wrocławiu, mieście, które znam i jest mi bardzo bliskie. Jakby tego było mało pisarz świetnie odtworzył klimat sprzed lat: galopujący kapitalizm początku lat 90-tych, wiele problemów z tym związanych, tworzenie się subkultur wzajemnie zwalczających się, łysi skini terroryzujący ludzi i głoszący hasła faszystowskie. W takim otoczeniu dochodzi do tragedii: nastoletni Szymon popełnia samobójstwo. Cała opowieść pozornie jest tylko o śledztwie prowadzonym wokół sprawy, ale to tylko złudzenie, ponieważ Piotr Kościelny podsuwa nam też obraz funkcjonowania policji, układów, zacierania śladów. Zło może czaić się wszędzie, a zaczyna się od zaniedbania i lekceważenia oraz tworzenia układów. Robak zła toczy społeczeństwo w każdej grupie społecznej. Kryje się w rodzinach, grupach młodzieżowych, w szkole, a nawet policji. Są szykany, prześladowanie, bicie, gwałty i brutalne morderstwa. Nie jest to świat przyjazny dla idealistów, którzy chcą, aby w kraju żyło się lepiej i bezpieczniej. Poszukiwanie dróg do naprawianie kraju może sprowadzić na manowce. Zwłaszcza, kiedy w grę wchodzi przynależność do określonej społeczności.
Historia zaczyna się od samobójstwa nastolatka. Tuż nad ranem chłopaka spotyka sąsiad, który wyszedł na spacer z psem. Widzi dziwne zachowanie chłopaka, ale ignoruje je, a później staje się świadkiem jego śmierci na torach. Pojawia się policja, przyglądamy się jej działaniom i zasadom panującym w tej grupie społecznej, a równolegle poznajemy wydarzenia, które doprowadziły do samobójstwa Szymona. Wrażliwy nastolatek uczący się w technikum mechanicznym wiedzie dość beztroskie życie do czasu, kiedy na jego drodze w czasie jednej z imprez staje chłopak, któremu wpadł w oko. Później szybko następuje lawina przemocy, której zwieńczeniem staje się wydarzenia, których świadkiem jest jego brat, Tomek. Zachowanie jego znajomych wywołuje szok i doprowadza do rewizji światopoglądu. Pojawia się też coś jeszcze: chęć zemsty za śmierć brata. W jaki sposób tego dokona? Co takiego wydarzyło się w życiu braci, że popełniają samobójstwa? Jakie grzechy mają na swoim koncie policjanci? Jak wygląda życie przeciętnej rodziny?
Dla mnie ta powieść to taka pewnego rodzaju podróż w czasie. Mamy tu wszechobecną biedę, brud, bylejakość, wielkie bezrobocie, likwidowanie kolejnych miejsc pracy, sprzedaż państwowego majątku, propagandę polityczną i transformację, boazerię utożsamianą z dobrobytem, wszechobecne palenie papierosów, powszechne nadużywanie alkoholu, jazda kiepskimi samochodami z jeszcze gorszymi oponami oraz olbrzymie nominały na banknotach. Do tego społeczny strach przed subkulturami, przemoc wśród rówieśników oraz wyraźny podział na biednych i bogatych, uprzywilejowanych i tych, którzy coraz mocniej spychani są poza margines społeczny. Przeciętność była na wagę życia. Od niej zależało to, czy ktoś będzie traktowany jako swój czy obcy, którego trzeba zwalczać. Widzimy jak wiele zależy od tego, czy ktoś ma siłę obronić się fizycznie i zagrozić agresorom. Stajemy się świadkami różnorodnych patologii, które nie wynikają z tego, że ktoś jest zły, ale jej korzenie tkwią w strukturalnej przemocy, tworzenia kultury wykluczenia, oceniania, piętnowania i przyzwolenia na prześladowanie. A wszystko z biernym udziałem dorosłych, którzy obserwowali i milczeli, chociaż mogli zareagować. I tak dzieje się z pokolenia na pokolenie. W każdym znajdziemy osoby, które spotkały się z przemocą i muszą sobie z nią radzić. I ta przemoc jest tu opowiedziana w czasie kolejnych śledztw, pojawiania się ofiar.
Piotr Kościelny bardzo umiejętnie tworzy akcję. Mimo, że wiemy jaki będzie finał wydarzeń, bo już na początku go poznajemy to i tak trudno oderwać się od lektury. Odmalowany przez pisarza świat jest szaro-bury. Akcja umieszczona zimą potęguje ten nastrój bylejakości otoczenia. „Szymek” to świetna powieść o tym jak bardzo wiele zależy od naszych reakcji na zło. Zdecydowanie polecam.
Książka na stronie wydawcy







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz