Dzieci nie uczą się postępować przez słuchanie naszych zakazów i nakazów. One postępują tak jak dorośli w ich otoczeniu. Każde dziecko szuka wzorców. Mówienie, tłumaczenie i pouczanie na niewiele się zdają, kiedy my postępujemy inaczej. Do tego często mogą nas zaskoczyć doborem autorytetów. Nie zawsze naśladują osoby, które chcielibyśmy, aby naśladowały. Cykl „Wynalazca” Larsa Henrika Eriksena” jest właśnie o takim wzorowaniu się na autorytecie. To, gdzie nasza pociecha znajdzie sobie wzór do naśladowania zależy od nas, naszych relacji z dzieckiem oraz otoczenia, w którym żyje. Kobalt z komiksu ma dużo szczęścia, ponieważ ma kochającą mamę i dziadka uważanego przez lokalną społeczność za nieszkodliwego dziwaka, ponieważ bada otoczenie, wymyśla nowe rzeczy i ulepsza świat wynalazkami oraz dba o kondycję. Wnuk stara się naśladować wyspowego wynalazcę.
Pierwszy tom był pięknym wprowadzeniem do świata Kobalta. Do komiksu wprowadza nas kolejny wschód słońca, piękne, sielskie widoki. Wyspa wydaje się cudownym miejscem. W tej idyllicznej atmosferze Kobalt konstruuje kolejną maszynę mającą ułatwić pracę mamie. Nim ją podaruje konsultuje się z dziadkiem, którego odwiedza przed szkołą. Wtedy też może zobaczyć kolejne wspaniałe wynalazki dziadka i udać się na fantastyczną wycieczkę.
Akcja dzieje się na dalekiej wyspie Mata-Mata, na której życie ludzi toczy się
wokół żółwi. Zobaczymy jak bardzo te zwierzęta są wykorzystywane do różnych
prac. Do tego każdy uczeń musi mieć swojego zwierzaka i ciągle się nim
opiekować, nawiązywać więź. Żółwie na wyspie są niezwykłe, ponieważ zrzucają
skorupy tak jak wąż skórę. To sprawia, że ludziom zostają do dyspozycji
mniejsze i większe pancerze do wykorzystania. I w ten sposób bez krzywdzenia
zwierząt pozyskiwany jest materiał do wielu rzeczy. Także budowy domów.
Codzienność mieszkańców toczy się wokół rolnictwa i rybołówstwa. Spokojną
egzystencję przerywa tragiczny wypadek. Zabawa dwójki dzieciaków kończy się
tragicznie.
Kobalt Kogg pragnący zostać wynalazcą tak jak dziadek nie zachowuje
wystarczającej ostrożności i bez nadzoru dziadka używa niebezpiecznego
urządzenia. Zobaczymy tu jak szybko ludność pozbywa się ze swojej wyspy kogoś,
kto jest inny, ma odmienne zainteresowania i nie podporządkowuje się społecznym
regułom. Mimo, że to od niego zależy to, że mieszkańcy wyspy mogą cieszyć się
wieloma udogodnieniami.
W drugim tomie młody bohater jest już doświadczonym wynalazcą, który po stracie
nóg w wypadku pozwolił mu na ponowne wstanie z nóg. Widzimy tu bohatera
ruszającego na poszukiwania dziadka, z którym czuje silną więź. Bardzo szybko
przekonuje się, że świat jest brutalny. Nikt za darmo nie nakarmi i nie zapewni
noclegu. Spanie pod gołym niebem oraz głodowanie staje się częścią męczącej
wędrówki. Zbieg okoliczności krzyżuje jego drogę z posłańcami, w których
pojeździe psuje się silnik. Dzięki nim będzie mógł szybciej dotrzeć do Basary
oraz wejść do nietypowego miasta, w którym nie ma miejsca na litość i
sentymenty. Każdy przyjeżdżający i osiedlający się jest traktowany jak maszynka
do zarabiania pieniędzy. Miasto na pustyni to wielopiętrowa konstrukcja
przywodząca na myśl mityczną wieżę Babel. Miasto pełne kramów z towarami i usługami
wydaje się nigdy nie zasypiać. Mimo dokładnej kontroli biurokratów kryje w
sobie wiele tajemnic. Jedną z nich jest tajemniczy złomiarz posiadający świetny
system pozwalający na szpiegowanie wszystkich mieszkańców miasta, dlatego
zawsze jest dobrze zorientowany w tym, co dzieje się w mieście. Do tego ma
swoje plany związane z przejęciem władzy nad Basarą. Do wprowadzenia ich w
życie potrzebuje współpracy Kobalta.
W drugim tomie młody bohater zderza się z brutalnym światem, w którym nie ma
miejsca na empatię i sentymenty. Do tego każdy ma swoje interesy, ale mimo tego
ludzie potrafią wypracować sposób zarządzania relacjami tak, aby była
przestrzeń dla każdego. Wchodzimy tu w zawiłe i często mroczne labirynty Basary,
którego mieszkańcy są przepracowani, brakuje rąk do pracy oraz jest
zapotrzebowanie na nowe technologie. Umiejętność wykorzystania tego daje
Kobaltowi szansę na zdobycie zlecenia. Pomysłowość i pracowitość jednak nie
wystarczą do zapewnienia sobie uznania. Młody bohater przekona się, że trzeba
jeszcze uważnie dobierać współpracowników. Drugi tom to opowieść o przyjaźni,
ale też o oszustwach, manipulacji i dążeniu do przejęcia władzy.
„Wynalazca” to opowieść o marzeniach, celu, ale też niepełnosprawności
pokazanej bez bolączki. Utrata sprawności przez Kobalta traktowana jest jako
wyzwanie, któremu trzeba stawić czoło. Do tego w pierwszym tomie widzimy
Linneę, której twarz po wypadku naznaczona jest bliznami. To jednak nie one są
tu problemem, ale zacietrzewienie osób starszych, którzy znaleźli pretekst do
usunięcia dziwaka ze swojej społeczności. Po latach Kobalt postanawia odnaleźć
dziadka. Ten cel napędza akcję w drugim tomie. W nim także nie brakuje osób,
które są niepełnosprawne, ale są samodzielne i aktywne zawodowo.
Cykl „Wynalazca” to fantastyczna powieść komiksowa o wyznaczaniu sobie celów,
marzeniach, przekraczaniu granic i mierzeniu się z trudami codzienności oraz
dążeniu do celu, a także więziach, przyjaźni, współpracy. Ciekawą fabułę
dopełniają piękne ilustracje. Zwłaszcza, kiedy obserwujemy krajobraz zobaczymy
cudowne, rajskie widoki. Ekspresję młodego bohatera podkreśla ciągłe
pokazywanie go w ruchu: biegnie, chowa coś, konstruuje, szybko je, aby nie
tracić czasu. Otaczają go piękne pola, na których pracują ludzie, a tuż obok
mamy morze z całym bogactwem ryb łowionych przy pomocy żółwi. W drugim tomie
zobaczymy piętrzące się półki, liczne schody, ścieżki, kramy. Piętrząca się
konstrukcja świetnie została ujęta. W pierwszym tomie pojawił się też wątek
edukacji szkolnej i przy okazji zobaczymy, że wolny umysł Kobalta jest tu
wprowadzany w schematy i powinności, za którymi młody wynalazca nie nadąża. Podobne
niedostosowanie obserwujemy w zderzeniu z kapitalizmem w drugim tomie. Całość
ciekawa, dynamiczna, świetnie wprowadzająca do cyklu.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz