Zbigniew
Chojnowski, Zawsze gdzieś jest noc, posłowie Piotr Michalski, Szczecin,
Bezrzecze „Forma, Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy” 2018
Tomik
wierszy Zbigniewa Chojnowskiego „Zawsze gdzieś jest noc” podzielony jest na
trzy wyraźne części: I. W ciemno, II. Hiobowe chwile. III. Z nocą na głowie.
Każda ma motyw przewodni i charakterystyczny sposób tworzenia tytułów oraz obrazów
świata. W pierwszej przebijają utwory mające przypisane numery i poruszające
temat wiary, przemijania, doświadczeń, sensowności, etyki, zmienności znaczeń,
ulotności przekonań, falsyfikacji prowadzącej do zwątpienia w to, co
poznawalne. Druga wyraźnie odwołuje się do motywów biblijnych połączonych ze
współczesnymi spostrzeżeniami. Trzecia to zbiór obrazów i miejsc z naciskiem na
ich przemijalność. Całość stanowi swoiste poszukiwania siebie w innych:
„Bądź
pochwalona, chwilo,
W
której odkryłem, że jestem domysłem
Bliźniego,
Wymysłem
innych wymysłów”.
(„2”,s.
8)
Filozofia
i religia przeplatają się tu: filozofia bywa wątkiem religijnym, a religijny
filozoficznym, ale nie w wymiarze nawoływania do wierzeń lub uznawania
określonej koncepcji, lecz jako element języka budującego poetycki świat, pytań
o własne istnienie, sposób postrzegania siebie, przeżywania życia, tego, co można
oczekiwać po śmierci. Jest tu wiara i zwątpienie. Najlepiej widoczny jest ten
zabieg łączenia w utworze „3. (Pytania fundamentalne)”:
„Skoro
polegniesz
Na
wieki wieków
Po
co zmyślasz siebie?
I
całą resztę?
Żeby
zmylić?
Żeby
uwidocznić?”.
Poeta
płynnie przechodzi to od zwrotów modlitewnych i biblijnych do koncepcji
tworzenia złudzeń, budowania wyobrażeń o sobie. Podobny zabieg dostrzegamy w
wierszu „5. (Bezgrzesznik)”:
„Jest
czysty
Jak
niemożliwość”.
To
wyjście od pojęć religijnych i przejście do epistemologicznych z czasem zatacza
szersze kręgi. To, co poznawalne jest namacalne, zgodne z tym, co ludzie przez
wiele wieków doświadczyli, zbadali. Każde odchylenie od tego to stawanie się
coraz bardziej niemożliwym. Świat się zmienia, a z nim przekonania o tym, co może być możliwe. Nowe
koncepcje i pomysły gry komputerowe ocierają się o religijne wyobrażenie o
ciągłym odradzaniu. Ono jest ważne w każdym wymiarze życia: od pragnień po
ciągłe powracanie do wiary: „Twoja wiara jest grząska”. („8.”). I ta grząstkość
bywa dobra, bo tak jak w wierszu „9.”: „Przepowiednie, obietnice reklamy/ nie
stają się tym, co widzisz”. Wątpienie to pierwszy krok ku poznaniu. W tym
niepewnym świecie bohater liryczny woła o cień nadziei, dla której gotów byłby żyć
zgodnie z sumieniem.
Istotnym
motywem jest tu też sens życia, cel w życiu, dawanie siebie innym i sobie oraz
dystans do siebie i świata. Zwłaszcza to ostatnie – nierealne – ma uszczęśliwiać,
ponieważ pozwala uniknąć zgubnych wahań emocji. Takie stoickie podejście podmiot
liryczny uznaje za niesamowite szczęście, ale też ideę, która jest nie łatwa – a
może jest niemożliwa – do realizacji. Jednak prostsze i ważniejsze jest
przeżywanie życia, życie nim. Wymowny jest utwór „13.”:
„Jeśli
żyjesz ku śmierci,
Która
nie prowadzi
Ku
nieprawdopodobnemu
Zmartwychwstaniu,
Żyjesz
jak ten, który, został
Wyzerowany
bez zera,
Jak
pyłek, który nikomu
Nie
wpadł w oko”.
Cel
w życiu, przybywające doświadczenia i rozrastająca się każdego dnia przeszłość
to elementy bardzo ważne i niezbędne do trwania, za które trzeba być wdzięcznym
i cieszyć się nim, dopóki można, ponieważ to, co po śmierci dla nas ludzi jest
wielką zagadką, jedną niewiadomą, nienamacalnym i niezbadanym, więc możliwie,
że nieistniejącym, dlatego życie dla życia, a nie do tego, co będzie po śmierci
powinno być ważniejsze, bo może przecież okazać się, że człowiek przestaje istnieć,
kiedy jego ciało ulegnie rozkładowi „do atomu”. Z takiej perspektywy dobre
uczynki i mądrość „To szczere bredzenie” („22.”) i tu potrzebna jest nadzieja w
ich sens. Motywów etycznych w tomiku Zbigniewa Chojnowskiego jest więcej.
Istnienie dobra i zła jest oczywiste, ale: „Dobro jest śmieszne/ Zło
problematyczne i uczone” („24.”). Dobro śmieszne w perspektywie niepewności istnienia
życia po śmierci, zło uczone wtedy, kiedy czynione jest z namysłem, bo jego nieświadome
czynienie to przecież nie grzech. I tu ukazuje się paradoks spojrzenia
religijnego, które dalekie jest od pojęcia odpowiedzialności prawnej, której
brak znajomości z przepisów nie zwalnia z kary.
Zbigniew
Chojnowski w swoim tomiku „Zawsze gdzieś jest noc” lubi bawić się znaczeniami,
utartymi powiedzeniami, zlepkami słów z tekstów kultury, pojęciami powstałymi
przy okazji postępu technologicznego, pojęciami należącymi do filozofii. I tym
sposobem „logo” i „login” pojawia się u niego obok „logosu”. Zderzenie awatarów
będących kwintesencją tego, co nie istnieje tylko zostało wykreowane z tym, co
było uznawane za regułę funkcjonowania świata, coś na miarę „nous”, czyli rozumu
organizującego całość zjawisk i rzeczy, ale mogącego ograniczać się do rozumnej
natury człowieka potrafiącej odkrywać tajniki świata. Z tej perspektywy postęp
technologiczny i jego wpływ na nasze życie oraz twory sprawiają, że zamiast z
rozumnością mamy do czynienia z ciągłą spontaniczną kreacją. Zjawisko to jest
coraz powszechniejsze i sprawia, że na nowo tworzone jest to, co nierealne, nieistniejące.
To przesunięcie nastąpiło przez wzrost świadomości, że nie wszystkie wielkości
da się zmierzyć i zbadać (zasada nieoznaczoności). Niepewność doświadczeń
sprawia, że to, co kreowane staje się tak samo ważne jak świat, w którym
żyjemy. I jak w takim świecie odnaleźć siebie? Jak mogą poznać nas inni?
O
ile tematem przewodnim części pierwszej była nieuchwytność, nienasycenie to do
drugiej wprowadza nas problem nasycenia, osiągnięcia celu, urzeczywistnienia
życia takim jakim jest i przemijalnością chwili:
„O
czym i na jakiej podstawie
Będziemy
sobie opowiadać,
Kiedy
posiądziemy już wszystko –
I
z kim?”
(„Nasyceni”,
s. 22)
Problem
równie ważny, jak szukanie w sobie motywacji do działania, dążenia do
wyznaczonych celów, odnajdywania w codziennym życiu radości. Drugi utwór w tej
części jest bardzo wymowny i staje się ilustracją naszego świata, w którym „Ponad
ziemskim chaosikiem/ Unosi się galaktyczny wiatr”. Z tej perspektywy wyłanianie
się świata z chaosu to proces niezakończony. Tworzenie każdego dnia następuje
na nowo. W tej drugiej części, w której nacisk na motywy biblijne oraz
stylistykę budowania świata wydaje się większy, uwypuklono też relacje
międzyludzkie. Motyw przebaczenia, pamiętania, zapominania złych intencji i
słów pokazano tu jako dystansowanie się to tego, co dawał los, zależności
między ludźmi, ograniczeń stawianych ludziom przez dawanie nadmiaru wolności
innym. Ludzie nie są tu niezależnymi jednostkami tylko częściami społeczeństw
tworzącymi szanse i ograniczenia.
„Każdy
sam
Umrzeć
musi,
Choć
żyje z kimś
Lub
obok kogoś”.
(„Każdy”,
s. 29)
Z
tematyki ulotności życia, pamięci i relacji międzyludzkich przechodzimy płynnie
do spoglądania na miejsca i osoby. „Z nocą na głowie” (najobszerniejsza część
tomiku) to swoisty spacer po znanych miejscach, osobowościach i motywach. Odwiedzamy
Kraków, Warszawę, Warmię i Mazury, Olsztyn, Królewiec, Lwów, Oświęcim, Jedwabne.
Te miejsca stają się pretekstem do wspomnienia zła jakim był holokaust,
pogromy, stan wojenny. Poza bliskimi pojawiają się takie historyczne postacie,
jak Hitler, Stalin, Paul Celan, Kant. Zaciernie śladów, zamieranie,
przemijanie, zapominanie, przemienianie to główne motywy tej części, którą
najlepiej podsumowuje wiersz mający taki sam tytuł jak ona, czyli „Z nocą na
głowie” (s. 41):
„Z
nocą na głowie
Z
marnego czasu
Idę
przez biały dzień
Z
wiedzy do niewiedzy
Z
bezdziejowego dzisiaj w historyczne jutro,
Które
wydarzyło się wczoraj,
I
z powrotem”.
To
jutro szybko zmieniające się we wczoraj sprawia, że wszelkie złe wydarzenia
przemieniają się w muzea i sprawia, że zło wydaje się nierealne, niemożliwe w
naszym własnym życiu, bo minione, dodane do zapisów o tym, co było, będące częścią
zbiorowej historii. Zło czynione ludziom przez ludzi, bratobójcze mordy od
Kaina i Abla po Jedwabnem zostaje zderzone z pobrzmiewającą koncepcją Karla
Bartha, że wszyscy zostaną zbawieni. Wszyscy, czyli także zbrodniarze, za
których modlimy się mechanicznie śląc swe modły za zmarłych. Tylko wtedy istnieniowe
możliwość uwolnienia się od doświadczeń zbrodni i nienawiści, kiedy wyzbywamy
się wobec nich emocji. Są tu zsyłki, wywozy, przymusowa praca i przymusowy brak
pracy, upaństwowienie, stan wojenny, a obok tych złych doświadczeń chwile dodające
skrzydeł, sprawiające narodziny nadziei. Całość doskonale podsumowuje cytat z
Kanta: „Że istnieje jeden cel jako rzeczywisty u wszystkich zamiar, zamiar
osiągnięcia szczęśliwości”. I to dążenie do szczęśliwości sprawia, że ocenianie
błędów, moralne piętnowanie wydaje się nieuzasadnione, bo każdy czyn jest
dążeniem do szczęścia. A czy to się udaje i jakim kosztem to już inny problem,
którego nigdy nie da się uniknąć.
„Zawsze
gdzieś jest noc” to tomik, w którym pobrzmiewa motywy „vanitas vanitatum” i „non
omnis moriar”. Przemijanie i zostawanie w pamięci są pretekstem do tego, by
czerpać z życia jak najwięcej, cieszyć się nim jak najbardziej potrafimy, bo
nie wiadomo czy i czym jest coś po śmierci i na ile zapamiętają nas potomni.
Świetna recenzja. Chętnie sięgnę po te ksiazki
OdpowiedzUsuń