„Usilne starania, by podążać za oczekiwaniami innych, tylko nas unieszczęśliwiają. Sprawiają, że stale czujemy presję, by zdarzyło się dokładnie to, co powinno, a nie to, czego naprawdę chcemy. A przecież nie na tym polega życie”.
Skupiając się na pracy i aktywności często zapominamy, że życie jest
niesamowicie ulotne. Żyjemy bolączkami, pretensjami, żalem i złością wobec
tego, co spotyka nas ze strony bliskich. Zamiast szczerze rozmawiać odgrywamy
role. Prędzej czy później pojawia się czas olśnienia, że tak nie da się trwać.
Czasami może być za późno na zmiany. A co jeśli mielibyśmy ostatnie chwile na
zmiany? Nad tym przyjdzie zastanowić się bohaterkom książki Kamili Mitek „Życie
last minute”. Pisarka zabiera nas do świata Izabeli i Adrianny, córki i matki.
Obie wydają się mieć ułożone życie, dobrą codzienność jednak przychodzi w ich
życiu taki czas, że w ich życiu pojawi się wiele zawirowań. Każda będzie
chciała w jakiś sposób zmienić swoją codzienność i odkryje, że ich los rządzi
się własnymi prawami, że nie da się wszystkiego zaplanować i przewidzieć.
„Wszystko, co się dzieje, ma znaczenie, choć nie od razu je dostrzegamy. Gdy po czasie elementy układanki wskakują na swoje miejsca, okazuje się, że patrzymy na obraz, którego się nie spodziewaliśmy, lecz który jest kompletny. Dokładnie taki, jaki miał być”.
Cała opowieść zaczyna się od poznania Izy, która właśnie robi zakupy w markecie,
planuje obiad i ma dziwne zawroty głowy. Złe samopoczucie i dekoncentracje
zrzuca na przemęczenie i przepracowanie. Spotkanie z dawnym znajomym sprawia,
że zaczyna nieco uważniej przyglądać się swojej codzienności. Dostrzega, że
jest wykorzystywana przez brata, który żyje marzeniami i wielkimi planami.
Wymarzone mieszkanie, na które ciężko pracuje przestało być oazą spokoju i
miejscem pozwalającym na wytchnienie. Zamiast tego z powodu wprowadzenia się do
niej brata ma ciągle bałagan, konieczność zapełniania lodówki. Jest zła,
sfrustrowana, ale nie potrafi postawić granicy. Jakby tego było mało pewnego
dnia w domu zastaje też matkę, która oznajmia, że się wprowadziła, bo sprzedała
własne mieszkanie.
„Każdy kolejny dzień można interpretować jako porażkę lub sukces – wszystko
zależy od nastawienia. Te gorsze uczą pokory, te lepsze dają nadzieję”.
Iza należy do osób pracowitych, obowiązkowych i pedantycznych. Wszystko, co
robi musi być dokładnie zaplanowane i dopracowane. To sprawia, że dawno
przestała sobie pozwalać na spontaniczność w relacjach damsko-męskich.
Zwłaszcza, że ostatni jej związek ze starszym i pozornie dojrzalszym mężczyzną
skończył się katastrofą. Skupiona na przeżywaniu przeszłości nie potrafi żyć
teraźniejszością. Dopiero pojawienie się w jej domu matki, jej zrzucenie maski,
opowiedzenie prawdy o życiu, a także codzienne wyzwania sprawiają, że bohaterka
przestaje mieć czas na rozczulanie się nad sobą i tym, co było. Zostanie
zmuszona do łapania chwil. Zwłaszcza, że trafi do szpitala z dziwnymi objawami.
Czy zwolnienie i pozwolenie sobie na przeżywaniu tego, co doświadcza pomoże jej
na zmianę w życiu? Czy jej bliscy odnajdą w życiu to, czego szukają? Czy
rodzina Izy stawi czoła przeciwnościom?
„Kiedy kochamy, życzymy innym życia w spokoju. Nie chcemy, by nasi bliscy
zadręczali się poczuciem winy. Pragniemy dla nich duchowej równowagi.
Wybaczenie to fundament miłości”.
Kamila Mitek zabiera nas do świata bardzo prawdopodobnego. Wykreowani przez nią
bohaterzy są wyraziści i bardzo różnorodni. Poddawani różnorodnym próbom oraz
wyzwaniom muszą dokonać ważnych życiowych wyborów. Pokazanie wydarzeń z
perspektywy dwóch kobiet (matki i córki) pozwala na spojrzenie na wiele rzeczy dystansem.
Autorka zabiera nas do świata, w którym rodzina potrafi nieźle namieszać w
życiu, niesamowicie wkurzyć, ale też należy do tych, na których można liczyć.
Zwłaszcza, kiedy pojawiają się symptomy choroby. Poważny i smutny temat przepleciony
jest dużą dawką humoru, podkreślone są inne wydarzenia, przez co książkę czyta
się przyjemnie i nie przytłacza. Autorka umiejętnie buduje fabułę: raz owo
napięcie rośnie w bohaterkach, raz opada rozładowywane przez żarty,
spostrzeżenia czy miłe wspomnienia. Tak jest też na początku powieści, kiedy
wkurzona Iza wchodzi do swojego wymarzonego mieszkania, w którym zamiast ciszy
i porządku zastaje wielki nieład. Pobrudzone szafki, walające się rzeczy
sprawiają, że jest zła i ma ochotę zmusić brata do wyprowadzki. Jej emocje
wyciszają wspomnienia z dzieciństwa, obrazy zafascynowanego muzyką nastolatka.
Takie spojrzenie na niego sprawia, że jest w stanie zaakceptować wiele
przewinień. Podobnie jest z niespodziewanym wprowadzeniem się matki. Początkową
złość zastępuje refleksją i zaangażowaniem. Bohaterki dają się porwać emocjom,
ale też potrafią zdystansować do negatywnych odczuć i uczą się cieszyć z życia,
poszukują inspiracji, nowych znajomości.
„Czasem lepiej nie wracać do przeszłości i zachować z niej tylko drogocenne,
niczym nieskalane wspomnienia, które dodają nam sił w trudnych momentach”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz