Egmont po raz kolejny podsuwa młodym czytelnikom znanych na świecie komiksowych autorów. Laurent Dufreney znany jest z „Les cochons dingues” i „Zoé Super”. Z kolei ilustratorka, Miss Prickly (Isabelle Mandrou), słynie z takich cykli jak „Mortelle Adèle”, „Animal Jack” oraz „Les cochons dingues”. Cykl „À cheval!” składa się z 9 zeszytów. W polskiej wersji mamy tytuł cyklu „Koń by się uśmiał” i wstępnie będą trzy albumy. Za to obszerniejsze, bo zawierające trzy zeszyty. W pierwszym znajdziemy oryginalne: Ale jazda, Co koń wskoczy i Co za tupet!
Akcja toczy się wokół humorystycznego pokazywania tego, co dzieje się w szkółce
jeździeckiej z perspektywy jej mieszkańców, czyli koni i kucyków. Ich oczyma (a
raczej narratora, który jest potrafi zrozumieć ich mowę) przyglądamy się codzienności. Do komiksu wchodzimy w czasie spotkania z kolejnymi nowicjuszami. Opisy
początkowo wydają się idealnie pasować do końskich bohaterów. Szybko jednak
odkrywamy, że to ocena ludzi opisywanych przez obserwujących ich konie. Bohaterzy doskonale zdają sobie
sprawę z naiwności i słabości początkujących jeźdźców i perfidnie to
wykorzystują. Lubią też nabierać siebie nawzajem. Do tego każdy posiadający kopyta bohater ma wyrazisty charakter,
szereg cech, które można by było przypisać ludziom. Ironiczne komentarze i
przekomarzanie się bohaterów z uczniami oraz ze sobą prowadzi do szeregu
zabawnych sytuacji napędzających życie w stajni.
Tom składa się z krótkich scenek podsuwających kolejny problem, z którym wszyscy
należący do szkółki jeździeckiej muszą się mierzyć. Od początku widzimy akcję z
rosnącym napięciem. Do tego mamy wrażenie, że zwierzęcy bohaterzy rozkręcają
się w swojej pomysłowości. Znajdziemy tu takie ciekawe osobowości jak kucyk
Klejnot i jego kompan Napoleon. Mamy też wiecznie zaspanego i zmęczonego
Śpiocha, przewrażliwionego Cykora, piękną i niezdarną Bell ulegającą kontuzjom,
szalonego Flasha z ADHD, kowbojskiego Kolta, wiecznie brudnego Brudaska
i ciągle głodnego Łasucha. Oczywiście to nie wszystkie gwiazdy wykreowanego
przez autorów zwierzyńca.
Bohaterzy są to zdecydowanie sarkastycznymi i często złośliwymi zwierzakami,
ale ich sposób komunikowania się, wymiany poglądów sprawia, że czujemy się
zauroczeni. Nawet jeśli widzimy jaki złośliwy mają stosunek do otoczenia, w
jaki sposób komentują to, co się wokół nich dzieje. Stajemy się obserwatorami
starć między ludźmi i zwierzętami oraz uświadamiamy sobie jak bardzo czworonożni
towarzysze potrafią zakpić z opiekunów czy uczniów. Zdecydowanie trafnie wyłapują
wszelkie absurdy codzienności i przywary ludzi, z którymi mają kontakt. Różnorodność
ich charakterów i temperamentów świetnie napędza akcję i bardzo często jest
siłą napędową większości żartów sytuacyjnych.
Autorzy zabierają nas do świata szkółki jeździeckiej, w której codzienność
toczy się wokół sprzątania w boksach, karmienia, ujeżdżania koni, szczotkowania
ich, zabierania na spacery, leczenia ich, lekcji jazdy, przygotowaniach do
zawodów. Widzimy ludzi oczami koni, obserwujemy ich zabawne zachowania i
starcia z zapędami zwierzaków, a czasami niespodzianki wynikające z
nieświadomości, czego należy unikać. Konie tu kopią, gryzą, przygniatają do
ściany. Widzimy jak zwierzęta potrafią żywo reagować na ludzkie zachowania, a
nawet nastawienie. Są jak plotkary, które muszą każdą rzecz omówić, dowiedzieć
się jak inni to postrzegają. Czasami bywają gapowate i nieporadne. Do tego
wśród tych czworonogów mamy zadziwiające zachowania, ciekawe osobowości. Ludzie
są tu zaledwie tłem do tego, co najważniejsze, czyli pokazania realiów szkółki,
w której tak naprawdę rządzą konie.
Świetne rysunki będące na pograniczu klasycznych, anime i karykatury,
ale z naciskiem na prostotę doskonale
uwypuklają wady i zalety bohaterów. Mamy tu pojawiające się i znikające tło, w
którym raz lepiej raz gorzej dopracowano szczegóły (zależy czy są one istotne).
Żywe kolory, prosta kreska, podkreślenie ruchu czarnymi kreskami nadaje
większości scen dynamizm. Do tego pokazywanie bohaterów z różnych perspektyw
pozwala na piękne wyciągnięcie paradoksalnych zachowań. Cartoonowa
grafika świetnie się tu sprawdza. Ludzcy bohaterzy mają w sobie coś z
postaci anime: duże oczy, okrągłe głowy, które tylko dzieciństwie są
nieproporcjonalnie za duże. Z wiekiem bohaterów ta cecha zanika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz