Etykiety

poniedziałek, 6 maja 2024

Ewa Podleś "Pops i Boti uczą angielskiego": "Ubrania i pogoda" i "Części ciała i liczby"


Niesamowicie bardzo zazdroszczę dzieciom niesamowitego bogactwa ciekawych książek oraz uczenia języków obcych w przystępnej formie. Przyswajaniu słów już nie towarzyszy nudna pamięciówka, ale zabawa z formą i tekstem. Do tego może się ona odbywać w czasie rozwijania umiejętności mówienia, pojawiać się przy okazji czytania, przeglądania książek, w czasie zabawy. I taką formę przyswajania sobie języka angielskiego przez najmłodszych oferuje Wydawnictwo Nasza Księgarnia, w którego propozycjach znajdziemy dwie ciekawe serie: „Moja pierwsza encyklopedia polsko-angielska z okienkami” oraz „Pops i Boti”. W przypadku pierwszej serii mamy słownictwo ograniczające się do najbliższego otoczenia dziecka: jedna do domu, druga do miasta, a trzecia podróży. Wszystkie pozwalają na poznanie najbliższego otoczenia, podstawowego słownictwa. Piękne w tych publikacjach jest to, że mamy zarówno słowa po polsku, jak i po angielsku, więc może one służyć początkowo do poszerzania ojczystego języka, a później wprowadzania w obszar języka angielskiego. Seria „Pops i Boti uczą angielskiego” podsuwa podobny zakres słów, ale w nieco innej formie. Tym razem mamy do czynienia z formą znaną z książki „Opowiem ci, mamo, co robią psotne stwory” Ewy Podleś. Ilustratorka zabiera nas do świata stworów. Tym razem są one nieco inne. We wcześniejszej książce poznaliśmy zadziwiającą gromadkę potworów
kojarzących się różnorodnymi wadami: wścibstwem, bałaganiarstwem, uzależnieniem od urządzeń elektronicznych, zazdrością, złością, lenistwem, egoizmem, obrażaniem się, nie dbaniem o higienę, robieniem przykrych żartów, ściemnianiem, obżarstwem. To, co łączy Popsa i Botiego z „Opowiem ci, mamo, co robią psotne stwory” to pokazywanie bohaterów w ich codziennym otoczeniu, przyglądanie się ich zwyczajnym zajęciom i odkrywanie, że stwory wcale nie są straszne. Raczej śmieszne i uciążliwe, bo to przez nich ludzie się fochają, mają dookoła bałagan i nie mogą odkleić się od telefonu czy tabletu. W podobnej zabawowej konwencji ukazany jest Pops i Boti. Jeden z bohaterów jest stworem, drugi pszczołą. Razem przeżywają przygody bliskie dziecięcym doświadczeniom, a my przy okazji śledzenia ich losów przyswajamy sobie język angielski.

Każdy tom poświęcony jest innym tematom. Zawsze są to dwie uzupełniające się kategorie. W jednym tomie mamy ubrania i pogodę, w którym poznajemy różne typy ubrań, rozmiary, opowiadamy, w jaki sposób ubierać się zgodnie z panującymi warunkami atmosferycznymi, a w drugim części ciała i liczby. Na początku przyglądamy się budowie ciał, później liczymy je. W każdym tomie znajdziemy też zabawną przygodę. W jednym jesteśmy obserwatorami zakupów Popsa, a w drugim poznajemy sympatycznego robota wysłanego do lekarza z odkręconą nogą, kiedy miał udać się do mechanika.
Wielkim plusem tych publikacji jest ich solidność. W naszym domu są to ostatnio najpopularniejsze książki i zdecydowanie mają się dobrze.

Solidne, kartonowe strony sprawiają, że mamy materiał, który posłuży nam dłużej. Proste ilustracje zdecydowanie przyciągają dziecięcą uwagę. Z jednej strony proste, a z drugiej z kontrastującymi pastelowymi kolorami. Całość jak zwykle interesująca i pozostawiająca spore pole manewru zarówno dla dzieci jak i dla rodziców. Córka wchodząc do świata ubrań, liczb, części ciała, pogody oraz kolorów wykorzystywała otoczenie, aby odnaleźć elementy pokazane w publikacji. Obie książki mają w naszym domu duże powodzenie. Sprawdzą się także w czasie nauki słów po polsku, bo pracę można oprzeć na samej ilustracji.
Zapraszam na stronę wydawcy

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz