U niektórych święta to szał gorączki i pośpiechu, całe mnóstwo spotkań, olbrzymich wydatków przed, bo trzeba się "pokazać".
U nas normalne zakupy, zwyczajnie i kameralnie spędzany czas. Tylko naj najbliżsi. Nudno, stabilnie i bez szału. Wydawałoby się, że w takich warunkach można się nudzić. Spokojnie. Przeboje też są. Właśnie zakończyło się u nas małe-wielkie wyzwanie, bo Olka dostała kapcie-zwierzaki...
Oglądała takie kapcie w czasie różnych zakupów. Chciała, marzyła. nie kupowałam, bo zwykle nie chce chodzić w kapciach, a kilka par klapek ma i też nie używa. No, ale dostała w prezencie. Ucieszyła się bardzo. Po radości była rozpacz, mieszana z radością i strachem. Ooo, kurczaku, ale z tymi kapciami były przeboje, bo jej się podobały, a bała się założyć. Po 4 h płaczów, prób zakładania, mojego stanowczego stwierdzania, że nie musi, że może komuś oddać, chowania, bo jednak za bardzo się bała, przynoszenia, bo wołała, że chce je założyć (i tak w kółko) w końcu założyła. Teraz szczęśliwa siedzi i je głaszcze. Zapowiada się, że dzisiejszej nocki to my nie prześpimy. Trzeba będzie czuwać nad głaskaniem kapci :D
Sensorycznie kapcie są fantastyczne. Zapewnia nieco inne bodźce niż wszelkie buty, które miała do tej pory, więc bardzo nas cieszy, że otwiera się na inne bodźce. W tej sferze mamy dziś wspaniałe zwycięstwo!
Jeśli chodzi o jedzenie to szału nie ma. Ola ma fazę na jedzenie jednego, określonego owocu. Niczego innego nie dotyka. Nie zmuszamy, bo lepsze szczęśliwe, najedzone tym, co chce dziecko niż krzyki w święta. A jedzenie owoców jest całkiem ok. Byle do piątku starczyły i będzie świetnie.
A jak tam reakcje Waszych dzieci na prezenty i jedzenie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz