Kiedy wchodzisz w świat książek jesteś przekonana, że czeka Cię tylko merytoryczna krytyka. Dostaniesz wskazówki, w jaki sposób pisać lub nie. Szybko jednak odkrywasz, że w świecie książek wygląd też ma znaczenie. I stąd owo powodzenie niektórych tworów książkopodobnych, których autorzy zrobili sobie zdjęcia pokazującej dużo więcej niż zaserwowali w książkach. Nigdy nie spotkałam się z merytoryczną krytyką, a już kilka lat piszę. Zawsze była to krytyka ad personam, czyli dotycząca mnie, mojego wyglądu zachowania, moich celów, poglądów. Zwykle pisana lub wygłaszana, przez osoby, które zdecydowanie nie miały kompetencji, aby wygłaszać opinie o książkach, ale zabłysnąć chciały. Takie błyszczenie to najzwyczajniejszy hejt, który jest karalny i śmiało można zgłaszać na policji.
Czego zwykle dotyczy hejt?
Przede wszystkim wyglądu, bo to jest łatwe do „ocenienia”. Chude osoby są
wieszakami, a grube prosiakami. Oceniane jest wszystko: długość włosów,
fryzura, kolor, ubrania, wzrost sylwetka wygląd twarzy. Dla takich osób nikt
nie jest idealny.
"Jak się wygląda jak prośna locha to nie powinno opowiadać się o
książkach" - pouczyła mnie baba po zawodówce, która pewnie nie rozumie, że
do opowiadania o książkach nie potrzebna jest mała dupa tylko odpowiednie
kompetencje. Pamiętajcie, że nie jesteście jedynymi, które usłyszą lub
przeczytają coś przykrego niezwiązanego z Waszą działalnością.
Inny obszar, w którym można zaatakować nieznaną osobę w internecie to jej
dziecko. Masz niepełnosprawne? Siedź w domu i zajmij się dzieckiem, a do ludzi
nie wychodź. Ktoś z niepełnosprawnym dzieckiem nie powinien przecież opowiadać
o książkach, bo jak dziecka nie potrafi wychować to na pewno nie może nic
wiedzieć na inne tematy.
Kolejnym obszarem jest działalność społeczna: cokolwiek zrobisz zawsze zrobisz
to źle. Chwalisz się działalnością charytatywną to jesteś zjechana za robienie
kariery na potrzebujących. Nie chwalisz się to znaczy, że nic nie robisz, a
powinnaś.
I ta opcja rozciąga się też na „podaruj książkę na licytację”. Nie dajesz to
znaczy, że źle życzysz. Nie ważne, że takich próśb dostajesz setki dziennie i
maksymalnie jedną osobę miesięcznie jesteś w stanie dobrze wesprzeć. Innych
pozostawiasz w potrzebie, więc zły z Ciebie człowiek.
Nosisz maseczkę? Źle. Nie nosisz – też źle. Ludziom nigdy nie dogodzisz,
dlatego najlepiej skupić się na sobie i tym, do czego się dąży. Nikt z nas nie
jest zupą pomidorową, aby wszyscy musieli nas lubić (a i zupę nie każdy lubi).
Bycie książkową blogerką niesie wiele wyzwań. Niekoniecznie związanych z
promocją literatury 😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz