Etykiety

wtorek, 7 września 2021

Nina Bylicka-Karczewska "Papierowa miłość"


Papier to materiał delikatny, ale też dający duże pole do popisu. Łatwo się niszczy, gniecie, pali, ale jednocześnie przy odpowiednim ułożeniu i grubości może być niebezpieczny jak nóż, przydatny jak wygodny fotel, w którym po ciężkim dniu pracy możemy odpocząć z książką w ręku. Z papieru tworzone są niezwykłe cudeńka- zabawki. Umiejętności odpowiedniego zaginania go, szycia, klejenia miały duży wpływ na naszą kulturę i właśnie z tego powodu kojarzy on się z cywilizacją, która wprowadziła druk. Metody wytwarzania były ściśle strzeżone, a dziś zalewa on nasz świat i jest coraz mniej doceniany.
Tytuł „Papierowa miłość” z jednej strony może przywodzić na myśl ów brak trwałości, ale przecież jednocześnie może przywodzić na myśl to wszystko, co jest piękne, trwałe, wzbogacające finansowo i duchowo. Wszystko zależy od nas. Papier to tylko materiał. Specyficzny, bo delikatny i trwały, w postaci zwałów śmieci brzydki, a będący materiałem ozdób piękny, głupi, kiedy przekazuje szkodliwe idee, mądry, gdy pozwala nam na rozwijanie siebie. Ale czy to wina papieru, że może być nośnikiem tych wszystkich rzeczy, czy człowieka, który oddaje papierowi swoją osobowość. I tak jest też właśnie z papierową miłością z książki Niny Bylickiej-Karczewskiej: z jednej strony dużo dobra, a z drugiej zła, z jednej strony piękno, a z drugiej brzydota, trwałość i kruchość, bo to ludzie wyrażają siebie przez budowanie relacji, tworzenie zależności, które czasami są rozwijające, a czasami toksyczne i hamujące. Właśnie o takich powiązaniach jest książka „Papierowa miłość” zabierająca nas do świata dwóch ludzi, którzy spotykają się po latach. Ich losy są zagmatwane, związki z bliskimi pełne niedomówień i kłamstw niszczących życie, nałogów, uprzedzeń, przemocy. Miłość w kontekście wszystkich bohaterów brzmi dziwnie, bo czytelnik jej nie widzi. Za to może zobaczyć ludzi stosujących wobec siebie różnego rodzaju przemoc.
Pisarka zabiera nas w świat Ani i Piotra pochodzących z dwóch skrajnie różnych rodzin (biednej i majętnej) i przez kilka lat szkoły tworzących zgrany duet. Każde z nich całkowicie inne: on – pedantyczny, poukładany i z całkowicie zagospodarowanym grafikiem, ona – buntowniczka w znoszonej odzieży. Przyjaźń i pogłębiająca się relacja z Anią nie wywołała zachwytów ojca chłopaka. Przymykanie oczu na dziwną znajomość skończyło się, kiedy Ania zaszła w ciążę. Prolifowiec zapłacił jej za usunięcie płodu i odciął od syna. Bliscy Ani i Piotrka tworzą sieć intryg mającą na celu rozdzielenie kochanków. Przypadkowe spotkanie w szkole po latach budzi wszystkie wspomnienia, emocje i pozwala na stopniowe otwieranie kart oraz odkrywanie prawdziwego ja kolejnych bohaterów. Anna- poważna pani dyrektor przedszkola, a Piotr to ojciec jednej z podopiecznych. Minęło wiele lat. Jedno się nie zmieniło:
„Anka od zawsze była kluczem do zamkniętych drzwi jego wnętrza. Sprawiała, że nie odczuwał lęku. Stawiała przed nim ważniejsze zadania niż zastanawianie się, czy w danym momencie użył odpowiednich słów”.
Anka – młoda buntowniczka, a później ustabilizowana pedagog staje się kluczem do odkrycia wielu rodzinnych tajemnic i brudów. A te stopniowo będą szokowały bohaterów. Co zrobią z całą wiedzą? Spalą wszystkie relacje czy na świadomości zbudują coś nowego? Wszystko zależy od nich. Jedno jest pewne: ze świadomością tego jaka jest prawda życie nie może pozostać bez zmian.
Nina Bylicka-Karczewska napisała świetną historię o patologii istniejącej w każdej społecznej grupie. Dobry status majątkowy wcale nie zapewnia szczęścia rodzinnego. Ono zależy od tego, jakie relacje ludzie budują. Historie bohaterów są brutalne i pogmatwane jak życie. Świetnie prowadzona narracja sprawia, że czytelnik z jednej strony niecierpliwością wędruje przez kolejne strony, a z drugiej ulega urokowi języka, delektuje się nim. Do tego życie bohaterów to piękna opowieść o tym, że trudno tworzyć normalne relacje, kiedy ma się złe wzorce. To nie znaczy, że jest się zwolnionym z prób. Choćby dla siebie.
Można powiedzieć, że akcja toczy się tu czterotorowo: dawniej, teraz, z perspektywy Ani i Piotra. Z wycinków składamy cały obraz zadziwiających, a czasami szokujących powiązań. Pisarka nie boi się tu poruszać trudnych tematów. Pokazuje, że decyzja o tym, czy kontynuować ciążę i urodzić dziecko oraz jaki będzie jego los musi należeć do kobiety, a bliscy powinni wspierać w realizacji planu, bo inaczej katastrofa gotowa. Nawet jeśli krewni mają dobre intencje. W końcu nie bez przyczyny mówi się, że piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami/ intencjami. Tu jest to piekło na ziemi, piekło, które tworzą sobie ludzie. Czytając książkę nasuwa się wiele pytań: Czy po latach możliwa jest ucieczka z niego? Na jakich zasadach zbudować coś nowego? Czy upływ czasu mógł zabić młodzieńcze uczucie? Czy po latach Piotr wbrew rodzinie zawalczy o Ankę? Czy poświęci małżeństwo, by w końcu związać się z miłością swojego życia? Jak jest prawda o jego relacji z żoną? Czy pomoże Ance odzyskać Roberta?
Tytuł i okładka sugerują lekki letni romans, a dostajemy naprawdę mocną, bardzo życiową historię, która czasami może przygnębiać, kiedy zdamy sobie sprawę jak wiele w niej życia. A z drugiej strony daje nadzieje. Pojawia się światełko w tunelu trudów życia i toksycznych zależności. Książka Niny Bylickiej-Karczewskiej, to wciągająca powieść obyczajowa, odsłaniająca przed czytelnikiem maski, które bohaterzy zakładają, aby grać rolę idealnych. Zdecydowanie polecam!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz