Etykiety

wtorek, 14 września 2021

Cazenove, Larbier "Mali Bogowie. 2: Uparty Ikar"


W popkulturze bardzo popularnym zjawiskiem są fanfiki, czyli literatura tworzona przez fanów określonych dzieł. Nie jest to nowość, ponieważ dawniej literatura także cieszyła się takimi alternatywnymi historiami o ulubionych bohaterach. Zwłaszcza, kiedy w grę wchodzili święci lub biblijni bohaterowie. Jednym z obszerniejszych tego typu dzieł, które doczekało się publikacji jest historia hobbitów znanych z „Władcy Pierścieni” J. R. R. Tolkiena. „Ostatni Władca Pierścienia” Kiryła Yeskova pozwala spojrzeć na wszystkie wydarzenia ze Śródziemia z nieco innej perspektywy, odwraca role i pokazuje, że przeciętny bohater może być ofiarą manipulacji. A jak było w przypadku bogów starożytnej Grecji? Poddawali się kreacji głosicieli ich dokonań lub upadków? Jacy byli jako dzieci? Na te pytania próbuje opowiedzieć świetny duet Cazenove’a i Larbier’a. Pierwszy czytelnikom kojarzy się głównie z serią komiksów „Sisters”, a drugi z serią „Koty, koty, koty”. W stworzonej przez nich wspólnie serii „Mali Bogowie” widzimy piękne połączenie obu humorów oraz piękną zabawę mitologią. W każdym tomie widzimy mitologicznych bohaterów w czasach, kiedy jeszcze byli dziećmi. To dało twórcom duże pole do popisu i moim zdaniem świetnie wykorzystali znane z mitologii opowieści. Niektóre groźne czy wręcz demoniczne postacie nabierają tu łagodności, tragiczne historie są nieco złagodzone. Do tego wszystkie postaci to zgrana paczka dzieciaków, która próbuje bawić się, nie może pogodzić się z tym, że jeszcze nie mają statusu prawdziwych bogów, są traktowani z dystansem i pobłażliwością. Bycie dzieckiem nigdy nie jest łatwe. Niesamowicie trudne jest, kiedy jest się bogiem.
Ze względu na to, że nie opowiadałam Wam wcześniej o tomie pierwszym zrobię to teraz. Zwłaszcza, że w przypadku serii czasami ważny jest początek i warto sięgać po wszystkie albumy, aby mieć pełny obraz akcji.
W „Piorunie do drapania”, będącym pierwszą częścią „Małych Bogów” poznajemy wszystkich bohaterów. Wszystko zaczyna się od braków kadrowych. Grecki Panteon wymaga uzupełnienia i Zeus ogłasza nabór na nowych bogów, którzy po zrealizowaniu zadań i okazaniu swoich nadludzkich zdolności będą mogli zasiadać u jego boku. Dziecięcy kandydaci muszą znaleźć swoje wyjątkowe umiejętności. Jednym odkrycie talentu przychodzi łatwiej, innym nieco trudniej. Afrodyta bardzo szybko odkrywa swoje powołanie do bycia boginią miłości. Nie wszyscy jednak mają takie szczęście. Taurusek i Atlas próbując zaimponować Zeusowi doprowadzają do wielu katastrof i śmiesznych przygód.
W podobnej konwencji napisany jest tom drugi „Uparty Ikar”. Niektórzy kandydaci wiedzą już jakie mają moce i muszą zmierzyć się ze stażem. Hades uczy się bycia bogiem podziemi, Hermes opieki nad handlem, Artemida nadzoru nad polowaniami, Afrodyta opieki nad zakochanymi. Są też tacy, którzy jeszcze nie odkryli swojego powołania, mają do zrealizowania zadziwiające zadania, nie rozumieją idei niektórych budowli, a słynny labirynt Minotaura używany jest jako miejsce zabaw oraz ucztowania. Taurusek chowa się w nim, aby przetrawić własne wątpliwości i napełnić brzuch. Pojawia się tu motyw puszki Pandory, Ikara szukającego idealnych rozwiązań do zbudowania trwałych skrzydeł i wiele innych, które pięknie zmodyfikowano i pokazano w krzywym zwierciadle, ale to nie znaczy, że nie mamy okazji poznać greckich bogów. Powoli i systematycznie oswajamy się z ich funkcjami.
Każdy zeszyt składa się z krótkich (jedno i dwustronicowych) humorystycznych scenek pozwalających na nieco inne spojrzenie na mitologię. Taurusek i Atlas spotykają znane postacie. W drugim tomie częstymi bohaterami są Ikar i Herakles, ale nie zabraknie też i innych. Adepci próbują odgadnąć, w jaki sposób mają zrealizować listy prac, które otrzymali. Zwłaszcza, że niektóre wydają się nierealne i czasami potrzebny jest przypadek, aby móc je zrealizować, a czasami trzeba wielu lat przyzwyczajeń, aby nie popełniać prostych błędów (jak Meduza, która ciągle zapomina, że swoich wężowych włosów nie musi czesać). Nawiązań jest tu wiele i są naprawdę zabawne, pozwalają nieco inaczej spojrzeć na mitologię oraz zachęcą młodych czytelników do poznawania tych poważnych opowieści o starożytnych bogach. Uważam, że to będzie świetna lektura pozwalająca na ćwiczenie czytania ze zrozumieniem i uważności lektury, umiejętności porównania, wychwycenia przekręcenia niektórych rzeczy, pokazania ich w krzywym zwierciadle. Taką zabawę z poważną lektura można potraktować jak grę. Dorośli czytelnicy obeznani w mitologii także będą mieli sporo zabawy.
Kreska i kolorystyka skutecznie przyciągają wzrok młodych czytelników. Rysunki pełne szczegółów, żywych, ciepłych barw sprawiają, że całość prezentuje się bardzo dobrze i rewelacyjnie wpisuje się w pokazane przygody. Zdecydowanie polecam.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz