Zapijanie to gwarancja urwanego filmu, braku świadomości tego, w czym się uczestniczyło, zaburzenia w rozróżnieniu prawdy od kłamstwa. W takich warunkach nie trudno o popełnienie wielu błędów. Niektóre mogą kosztować nas życie. I tak jest właśnie w przypadku Anny Ciccioni, bohaterki książki Kit Frick „I killed Zoe Spanos”.
Do historii wprowadza nas przesłuchanie młodej kobiety. Po wielu godzinach
rozmowy z policją przyznaje się do morderstwa. Wyjaśnia też, dlaczego w
określonym miejscu oraz w jaki sposób ukryła zwłoki, w jaki sposób ofiara
zginęła. Jest świadoma tego, że niewiele pamięta, jej relacje mają wiele luk,
ale mózg sam potrafi wypełnić miejsca puste. To sprawia, że o wydarzeniach
opowiada ze szczegółami. I wszystko byłoby w porządku, gdyby one nie pokrywały
się z faktami. Jak było naprawdę? Co stało się w sylwestrową noc? W jaki sposób
zginęła Zoe Spanos? Co łączyło Anny Ciccioni z ofiarą?
Śledzimy, w jaki sposób zaczęła się cała historia podejrzanej z morderstwem. Anny
jest przeciętną nastolatką z Brooklynu: imprezuje, pije, nie myśli za bardzo o
przyszłości. W pewnym momencie postanawia zmienić swoje życie. Uważa, że zły
wpływ ma na nią ma przyjaciółka Kaylee, z którą spędza dużo czasu. Wakacje mają
pomóc jej w odcięciu się od niej. Wyjazd do ekskluzywnego Hamptonson w charakterze
niani ma być dla niej sposobem na zdobycie pieniędzy, nabycie nowych nawyków, wyciszenie
i znalezienie zainteresowań, rozwinięcie talentów. Opieka nad inteligentną,
dobrze wychowaną i bardzo samodzielną Paisley ma dać jej taką możliwość. Szybko
zostaje porównana do młodej kobiety, która zaginęła w sylwestrową noc. Anny
zaczyna interesować się sprawą. Zwłaszcza, że niesamowite podobieństwo do Zoe
nie przysparza jej sympatyków, sprawia, że mieszkańcy częściej myślą o zimowych
wydarzeniach. Okazuje się też, że Paisley celowo wybrała ją na swoją opiekunkę.
Wakacje w Hamptons zaczynają toczyć się wokół zdobywania wiedzy o ofierze. Poznaje
jej przyjaciół, a nawet narzeczonego. Na jaw wychodzi coraz więcej tajemnic i
zaskakujących wydarzeń. Poza tym sama podopieczna wydaje się wiedzieć więcej
niż mówi.
Przy okazji snucia opowieści o śledztwie poznajemy mieszkańców położonej nad
morzem miejscowości. Na piękne, kurortowe miasto składają się domy z olbrzymimi
ogrodami i specyficzną architekturą. Widzimy też inne podejście do zawierania
znajomości. Nowe osoby są tu ciekawe, wprowadzane do społeczności i
rozpoznawalne. Zwłaszcza, kiedy ich praca polega na dopilnowaniu młodszych
mieszkańców. Jednocześnie Anny zaczyna odkrywać, że coś ją łączy z Zoe. Nie do
końca potrafi to zrozumieć. Z każdym dniem jest coraz bardziej pewna, że znała
ofiarę. Prowadzone przez lokalną „dziennikarkę” śledztwo pozwala jej lepiej
poznać bliskich zaginionej oraz mieszkańców małej miejscowości. Na jaw wychodzi
wiele tajemnic. Te wprowadzające nas do przeszłości rozdziały przeplatają
relacje z teraźniejszości, w której śledzimy kolejne etapy śledztwa oraz
przygotowania do procesu. Widzimy, że dla Anny nie ma nadziei. Za swój czyn poniesie
konsekwencje. Mimo jej przyznania się do winy wiele rzeczy okazuje się
niejasne. Czy to wystarczy do łagodnego potraktowania morderczyni? A może to
nie ona stoi za zaginięciem Zoe Spanos? Komu mogło zależeć na jej śmierci?
Jakie tajemnice skrywają jej bliscy?
„I killed Zoe Spanos” to historia, w której nic nie jest pewne. Autorka wodzi
czytelnika za nos, podsuwa różne rozwiązania. Kolejne wydarzenia niczym puzzle
pozwalają nam na odkrycie całego obrazu. Jaką rolę odgrywały różne osoby w
ostatnich chwilach życia ofiary?
Kit Frick podsuwa nam bardzo realistyczną rodzinną tragedię, w której
zdesperowani bliscy gotowi są na wiele, aby znaleźć ukochaną córkę. Nie mogą
jednak liczyć na pomoc policji. Mamy tu tendencyjne potraktowanie zniknięcia
jako ucieczki z domu, lekceważenie próśb rodziców dziewczyny, niepoważne
traktowanie wskazówek świadczących, że Zoe miała plany, angażowała się w
projekty i jej zniknięcie nie jest kaprysem nieradzącej sobie z życiem osoby.
Odcięcie się od bliskich i porzucenie rzeczy, którym poświęciła wiele uwagi i
energii nie jest logiczne, a mimo tego temat ukrywania się ciągle powraca w
czasie tłumaczenia braku efektów w śledztwie.
„I killed Zoe Spanos” to świetnie
napisany thriller, którego bohaterkami są nastolatki, ale poruszane sprawy,
pokazane problemy są bardzo poważne. Mamy tu wytężoną pracę nad przyszłością,
zawierane przyjaźnie, zabawę, odpowiedzialność, zagubienie, niepokój. Postacie
są różnorodne i mają swoje tajemnice. To sprawia, że wydaje się, że każdy mógł
być winny śmierci Zoe. Poznawanie kolejnych szczegółów z wydarzeń i życia
ofiary sprawia, że Anny jest coraz bardziej zaniepokojona. Wydaje jej się, że
wie, że znała Zoe, że być może wie o niej dużo więcej, że potrafi wskazać
miejsce, w którym znajdują się jej zwłoki…
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz