Kochacie konie? Marzycie o rozwijaniu swoich umiejętności w szkółce jeździeckiej? Jesteście ciekawi jak takie otoczenie może wyglądać? A może już trenujecie jeździectwo i marzycie o lekturze pozwalającej na popatrzenie na różne zjawiska z nieco innej, bo końskiej perspektywy? Świat ludzi pokazany w krzywym zwierciadle końskich znajdziemy w cyklu komiksów „Koń by się uśmiał” pełnym ciekawych, humorystycznych, satyrycznych scenek z życia w szkółce jeździeckiej.
„I w sto koni nie dogoni” to już trzecia odsłona. Tym razem nasi zwierzęcy
bohaterzy zmierzą się z kolejnymi wyzwaniami. Wszystko zacznie się pewnego
poranka o świcie. Widzimy, że jedne jeszcze śpią, inne myślą o kolejnym
posiłku, a inne są podekscytowane wizją podróży i wyścigów. Każdy koń nieco
inaczej reaguje na wizję zawodów. Są nawet tacy, którzy boją się wejść do
przyczepy, ale jeszcze większy lęk odczuwają na myśl o samotnym spędzeniu dnia
w stajni. Podróż przysparza im całe mnóstwo atrakcji. A nowe miejsce kusi
zapachami, fakturami i rzeczami, które można zobaczyć. Na każdą rzecz
popatrzymy cynicznym końskim okiem, w którym nie brakuje ludzkich pragnień oraz
cech. Pojawi się tu temat rywalizacji, lęków, sprytu, ucieczek, pościgów,
korzystania z telefonów, doceniania tego, co mamy. Druga z historii podsuwa
problem odnalezienia się w grupie, akceptacji, dostosowania się do stada, a
trzecia zabiera nas w wakacyjne klimaty, czyli mamy dużo słońca, wycieczek w
terenie i kolejne zachowania ludzi obserwowane ze zdziwieniem.
Laurent Dufreney znany jest z „Les cochons dingues” i „Zoé Super”. Z kolei ilustratorka, Miss Prickly (Isabelle Mandrou), słynie z takich cykli jak „Mortelle Adèle”, „Animal Jack” oraz „Les cochons dingues”. Cykl „Ale jazda” („À cheval!”) składa się z 9 zeszytów. W polskiej wersji mamy tytuł cyklu „Koń by się uśmiał” i wstępnie będą trzy albumy. Za to obszerniejsze, bo zawierające trzy zeszyty. W pierwszym znajdziemy oryginalne: „Ale jazda”, „Co koń wskoczy” i „Co za tupet!”. W drugim tomie znajdziemy zeszyty: „Beczka śmiechu”, „Z rozwianą grzywą” i „Po szyję w śniegu”. W trzecim znajduje się „Gwiazda na wybiegu!”, „I w sto koni nie dogoni!” oraz „Końskie wakacje”
Akcja we wszystkich częściach toczy się wokół humorystycznego pokazywania tego,
co dzieje się w szkółce jeździeckiej z perspektywy jej mieszkańców, czyli koni
i kucyków. Ich oczyma (a raczej narratora, który potrafi zrozumieć ich mowę)
przyglądamy się codzienności. Do komiksu wchodzimy w czasie spotkania z
kolejnymi nowicjuszami. Opisy początkowo wydają się idealnie pasować do
końskich bohaterów. Szybko jednak odkrywamy, że to ocena ludzi opisywanych
przez obserwujących ich konie. Bohaterzy doskonale zdają sobie sprawę z
naiwności i słabości początkujących jeźdźców i perfidnie to wykorzystują. Lubią
też nabierać siebie nawzajem. Do tego każdy posiadający kopyta bohater ma
wyrazisty charakter, szereg cech, które można by było przypisać ludziom.
Ironiczne komentarze i przekomarzanie się bohaterów z uczniami oraz ze sobą
prowadzi do szeregu zabawnych sytuacji napędzających życie w stajni.
Każdy tom składa się z krótkich scenek podsuwających kolejny problem, z którym wszyscy należący do szkółki jeździeckiej muszą się mierzyć. Od początku widzimy akcję z rosnącym napięciem. Do tego mamy wrażenie, że zwierzęcy bohaterzy rozkręcają się w swojej pomysłowości. Znajdziemy tu takie ciekawe osobowości jak kucyk Klejnot i jego kompan Napoleon. Mamy też wiecznie zaspanego i zmęczonego Śpiocha, przewrażliwionego Cykora, piękną i niezdarną Bell ulegającą kontuzjom, szalonego Flasha z ADHD, kowbojskiego Kolta, wiecznie brudnego Brudaska i ciągle głodnego Łasucha. Oczywiście to nie wszystkie gwiazdy wykreowanego przez autorów zwierzyńca.
Pierwszy tom pozwala nam na dobre poznanie tych postaci, w drugim i trzecim
tomie mamy świetną kontynuację i pokazywanie dalszych przygód mieszkańców
stadniny. Za każdym razem ludzie zapewnią naszym bohaterom sporo rozrywki. Pojawiły
się tu takie tematy jak organizacja dni klubu jeździeckiego i z tej okazji
przygotowywać różne ozdoby zabierające koniom życiową przestrzeń. Nie zabraknie
też popisowych pokazów, a także przebieranek. Do tego zobaczymy jaki stosunek
mają bohaterzy do rajdów. W drugim tomie przyjrzymy się urokom zimy,
różnorodnym reakcjom koni na śnieg oraz większą ilość godzin spędzanych w
boksie, a także karmienie wyłącznie sianem. Pojawią się motywy labirynty,
problem przetrwania i przygotowania do świąt. Z kolei w trzecim pojawia się
temat lata, odpoczynku, cieszenia się piękną pogodą i soczystą trawą. Można
powiedzieć, że tematyka pór roku przeplatana jest wydarzeniami związanymi z
ludzkimi imprezami.
Bohaterzy są to zdecydowanie sarkastycznymi i często złośliwymi zwierzakami,
ale ich sposób komunikowania się, wymiany poglądów sprawia, że czujemy się
zauroczeni. Nawet jeśli widzimy jaki złośliwy mają stosunek do otoczenia, w
jaki sposób komentują to, co się wokół nich dzieje. Stajemy się obserwatorami
starć między ludźmi i zwierzętami oraz uświadamiamy sobie jak bardzo
czworonożni towarzysze potrafią zakpić z opiekunów czy uczniów. Zdecydowanie
trafnie wyłapują wszelkie absurdy codzienności i przywary ludzi, z którymi mają
kontakt. Różnorodność ich charakterów i temperamentów świetnie napędza akcję i
bardzo często jest siłą napędową większości żartów sytuacyjnych.
Autorzy zabierają nas do świata szkółki jeździeckiej, w której codzienność
toczy się wokół sprzątania w boksach, karmienia, ujeżdżania koni, szczotkowania
ich, zabierania na spacery, leczenia ich, lekcji jazdy, przygotowaniach do
zawodów. Widzimy ludzi oczami koni, obserwujemy ich zabawne zachowania i
starcia z zapędami zwierzaków, a czasami niespodzianki wynikające z
nieświadomości, czego należy unikać. Konie tu kopią, gryzą, przygniatają do
ściany, chowają się za donice, kradną rośliny, uwalniają się z boksów, a nawet
chodzą na pokazy. Widzimy jak zwierzęta potrafią żywo reagować na ludzkie
zachowania, a nawet nastawienie. Do tego dziwią się potrzebie wpatrywania się w
telefony. Są jak plotkary, które muszą każdą rzecz omówić, dowiedzieć się jak
inni to postrzegają. Czasami bywają gapowate i nieporadne. Do tego wśród tych
czworonogów mamy zadziwiające zachowania, ciekawe osobowości. Ludzie są tu
zaledwie tłem do tego, co najważniejsze, czyli pokazania realiów szkółki, w
której tak naprawdę rządzą konie.
Świetne rysunki będące na pograniczu klasycznych, anime i karykatury, ale z
naciskiem na prostotę doskonale uwypuklają wady i zalety bohaterów. Mamy tu
pojawiające się i znikające tło, w którym raz lepiej raz gorzej dopracowano
szczegóły (zależy czy są one istotne). Żywe kolory, prosta kreska, podkreślenie
ruchu czarnymi kreskami nadaje większości scen dynamizm. Do tego pokazywanie
bohaterów z różnych perspektyw pozwala na piękne wyciągnięcie paradoksalnych
zachowań. Cartoonowa grafika świetnie się tu sprawdza. Ludzcy bohaterzy mają w
sobie coś z postaci anime: duże oczy, okrągłe głowy, które tylko dzieciństwie
są nieproporcjonalnie za duże. Z wiekiem bohaterów ta cecha zanika.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz