Najbardziej lubię zapach żywicującej sosny ganiający się z nami po morenie czołowej wyłaniającej się prosto z bagna. I ten piasek pod stopami sąsiadujący z mokradłem pachnącym zapowiedzią życia. Krajobraz usłany smakami na wyciągnięcie ręki. I słońce prześwitujące przez korony drzew, promienie grające na swoich strunach bezgłośną melodię niezagłuszającą śpiewu ptaków. Miłość wydeptuje ścieżki tam, gdzie nikt się nie zapuszcza.
-Wiesz, że jesteś specjalistką od górowskiego lasu? -Mówię, kiedy córka pewnie prowadzi mnie bezdrożami prowadzącymi do przetartych szlaków.
Znowu nie zabłądziłyśmy w naszym raju i trzeba wracać do brutalnej rzeczywistości karcących spojrzeń, zawiści, ścisków dupy za odwagę bycia innym.
Ale jutro znowu tu wrócimy. Raj znowu będzie nasz. Choć na kilka wyrwanych godzin. Ze swoim zapachem miękkich dywanów rozłożonych dookoła drzew.
-Wiesz, że jesteś specjalistką od górowskiego lasu? -Mówię, kiedy córka pewnie prowadzi mnie bezdrożami prowadzącymi do przetartych szlaków.
Znowu nie zabłądziłyśmy w naszym raju i trzeba wracać do brutalnej rzeczywistości karcących spojrzeń, zawiści, ścisków dupy za odwagę bycia innym.
Ale jutro znowu tu wrócimy. Raj znowu będzie nasz. Choć na kilka wyrwanych godzin. Ze swoim zapachem miękkich dywanów rozłożonych dookoła drzew.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz