Etykiety

środa, 13 października 2021

Anna Sakowicz "Jaśminowa saga. Tom 3: Czas goryczy"


„Czas wcale nie był najlepszym lekarzem, czasami okazywał się konowałem”.
Nowe pokolenie to nowe nadzieje, sukcesy, ale też i rozczarowania oraz gorycz zmieszana ze samotnością. Każde pokolenie zatacza koło, w którym jest czas na grzech, gniew, a później gorycz z powodu tego, czego nie udało się zrobić, uciekającego czasu, utraty sensu gonitwy, ale można ją zmniejszyć otaczając się bliskimi i zamykając niedokończone sprawy.
W trzecim tomie wchodzimy w szarą i brutalną rzeczywistość PRL-u, widzimy bezwzględność i cynizm kłamliwych władz, strajki, zabijanie niewinnych na ulicy. Wszystko to rozczarowuje. Wydawałoby się, że koniec wojny przyniesie wytchnienie i odpoczynek, a nikt go nie znajduje. W Wolnym Mieście Gdańsk Jaśmińscy byli podejrzanymi Polakami, w nowej polskiej rzeczywistości są mniejszością autochtonów ze skomplikowanymi korzeniami. Należą do nielicznych, którym udało się przetrwać zawirowania, które miały miejsce od początku wieku. Patrzą na wydarzenie w kraju z niepokojem, stają się częścią strajków i organizowania „Solidarności”, a później szukają miejsca dla siebie w brutalnej kapitalistycznej rzeczywistości. Nie ma czasów idealnych, ale ludzie, ich wzajemne wspieranie się mogą sprawić, że będzie żyło się lepiej. I tak jest właśnie w przypadku bohaterów wszystkich tomów. Pretensje czasami potrafią wlec się za ludźmi z pokolenia na pokolenie, ale wyciągnięciem przyjaznej ręki można je zażegnać, wybudować mosty między teraźniejszością i przeszłością. Zwłaszcza, że los nikogo nie oszczędza.
„Ludzie lubią czuć się lepsi, dlatego stygmatyzują innych, przyklejają im łatki. Każda inność w naszym kraju jest zła”.
W wolne Polsce Jaśmińscy po raz kolejny na własnej skórze poczują prześladowania. Bywali złą polską mniejszością, w PRL podejrzanymi z powodu przetrwania i posiadania majątku, a w trzecim tomie Żydami. Wrzuceni w obszar stygmatyzowania przez urodę po ojcu (Josephie Hirszu) ciągle na swoich plecach czuli wzgardliwe wskazanie, że są Żydami.
„Przeszłość i tradycja zawsze wracały. Były niczym bumerang, który trudno chwycić w locie, i człowiek orientował się o jego powrocie dopiero wtedy, gdy został nim uderzony”.
Historia rodziny uzmysławia nam, że od tradycji można się odciąć, ale ona i tak w pewien sposób zostanie z nami i prędzej czy później będziemy chcieli do niej wrócić, rozliczyć się z przeszłością i poczuć więź z przodkami. Czasami wyjaśnienie starych nieporozumień może przynieść zbawcze oczyszczenie. Anna Sakowicz w codzienność bohaterów wplątuje troszkę rodzinnych przesądów, ale są one po to, aby uzmysłowić sobie, że życzenie innym źle prowadzi do zrywania więzi.
W książce nie zabraknie też bardzo ważnego elementu: edukowania czytelnika. Nie jest ono nachalne tylko subtelne pokazywanie właściwych wzorców, tłumaczenie, dlaczego wpajanie poszczególnym pokoleniom określonych zasad jest dobre lub złe, jak dziecięce nawyki przekładają się na zachowanie dorosłych. Anna Sakowicz jest wrażliwa na problemy kobiet. Pokazuje silne bohaterki, ale też nie zabraknie tych zbłąkanych, które dopiero po upadku odkrywają, że mogły postępować inaczej i być przygotowane na trudniejsze czasy.
„Ciotka wyjaśniła, jak można pokazać komuś, że się go lubi. Na pewno nie wymieniła ciągania za warkocze. Potem westchnęła, bo za każdym razem denerwowała się, kiedy słyszała tłumaczenie dorosłych, że chłopiec dokucza dziewczynce z sympatii. Dodała w myślach, że jako dorosły będzie robił to samo. Przyłoży żonie od czasu do czasu z miłości”.
„Jaśminowa saga” uzmysławia, że każde pokolenie, każda władza ma swoich wrogów, których traktuje jak chłopców do bicia. Czasami krajem zaczynają rządzić niepozorni ludzie, innym razem kraj wciągnięty może być w zależność od mocarstwa, które w celu uzyskania poparcie będzie podsycało różnice między ludźmi, zachęcało ich do walk, pogromów, wykluczania ze społeczeństwa, siania strachu przed odmiennością. Wydawałoby się, że czasy, kiedy ludzie byli niewyedukowani i łatwo poddawali się manipulacjom dawno odeszły, ale nic bardziej mylnego. Każde pokolenie ma swoje mniejsze i większe walki, wyzwania. Przedwojenny Gdańsk, który był swoistym kociołkiem kultur i narodowości miał być miastem wolnym od inności. Szarzyznę PRL-u urozmaicają takie postaci jak Hania mająca męża marynarza i w czasie jego nieobecności balująca z koleżanką.
„Jaśminowa saga” to piękny i ciekawie pokazany obraz stu lat rodziny związanej z Gdańskiem. W pierwszym tomie mamy pokazane początki XX wieku, śledzimy wydarzenia związane z wielką wojną i przymusową wyprawą na front, szalejącą hiszpanką. Na froncie ginie wielu młodych ludzi. Potworność wojny zaskakuje i przytłacza. Ranni, zniszczeni psychicznie młodzi ludzie próbują żyć w tych trudnych realiach. Ich rodzice chcą przedłużenia rodu. W ten sposób dochodzi do wielu mieszanych małżeństw, bo nie liczy się narodowość, ale przedłużenie życia, możliwość awansu społecznego. A po zakończeniu konfliktu śledzimy codzienność bohaterów. A tu sporo emocji: od buntu i rozpaczy po miłość i fascynację. Każde z uczuć jest zaskakujące.
"Moim zdaniem miłość zawsze przechodzi nagle i nie oczekiwanie. Nie da się jej wypracować ani zaplanować”.
Bohaterów poznajemy, kiedy Antoni Jaśmiński szuka dobrego kandydata na męża dla swojej najstarszej córki Katarzyny. Właśnie zginął mu w wypadku syn i wie, że trzeba zadbać o przetrwanie rodu, zapewnić córkom dobre życie, a takie jest możliwe tylko, gdy kobieta ma bogatego męża, który będzie wstanie zapewnić byt rodzinie. Nie musi szukać długo, ponieważ urodziwą panną zainteresowany jest Thomas Lentz, syn majętnych Niemców, którzy pozostałych potomków stracili na wojnie. Ich pozycja społeczna będzie dla Jaśmińskich awansem społecznym. Córka biednego introligatora będzie mogła wejść na salony, co od czasów zubożenia rodziny przez hulaszcze życie przodków nie było możliwe. Sentyment do salonów został, marzenie o powrocie na nie także. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że Katarzyna wcale nie chce wychodzić za mąż. A już na pewno nie za Lentza, który ją brzydzi. Marzy jej się samodzielność, praca w prasie, możliwość pisania artykułów. I nawet udaje jej się dostać pracę w redakcji. Przyjmuje ogłoszenia i po raz pierwszy upaja się poczuciem możliwości dążenia do samodzielności. Zarobione pieniądze wydaje na feministyczne powieści. Jej fascynacja możliwościami kobiet zaczęła się jeszcze w Warszawie, gdzie w jednym z pensjonatów otrzymała dobre wykształcenie dla panienek. To ją jednak nie zadowala. Pragnie więcej. Kiedy zostaje postawiona pod murem: wolność pełna niedostatków czy małżeństwo z bogatym Niemcem początkowo waha się. Jej młodsze siostry oraz rodzice nie rozumieją jej pragnień. Powołują się na tradycję i „Biblię”. W końcu dziewczyna ucieka z domu.
Skupiłam się na jednej z sióstr, ale tak naprawdę bohaterkami powieści trzy siostry. Każda z nich jest skrajnie inna. Wspomniana Katarzyna, najstarsza, to feministka, która pragnie dla siebie innego życia niż nakazuje tradycja. Stasia dla odmiany jest typową tradycjonalistka, która od najmłodszych lat marzy o domu, mężu i dzieciach. Jej głównym celem jest posłuszeństwo wobec ojca, żeby nie zawieść go tak jak zrobiła to Kasia. Później posłuszeństwo wobec męża, bo wydaje się jej, że tylko w ten sposób może zadowolić mężczyznę. Julka natomiast nie ma nadziei na jakikolwiek ślub. Brzydsza i z bliznami po ospie nastolatka jest jednak radosna, ma pozytywne nastawienie do świata i to urzeka jej adoratora. Siostry miały także dwóch braci: pierwszy zginął pod kopytami koni, a drugi marzy o duchowieństwie. Antoni pozostaje z wizją braku następcy, który mógłby po nim odziedziczyć zakład introligatorski. Przekona się jednak, że zaplanowane życie nie jest takie, jakbyśmy sobie wymarzyli, a to, co nieplanowane może przynieść wiele dobra.
W świat pierwszego tomu powieści wchodzimy w czasie wielkiej wojny, a kończy się, kiedy Niemcy najeżdżają Polskę. Stopniowo widzimy zmiany nastrojów społecznych, wyczekiwanie na informacje z kraju, stajemy się świadkami tworzenia się różnorodnych ruchów społecznych. Dzięki Kasi uczestniczymy w protestach feministek, które walą parasolkami w okna domu Piłsudskiego, stajemy się świadkami pierwszych wyborów, w których biorą udział kobiety, dowiadujemy się jakie znaczenie dla kobiet miało to, że niektórym udało się wyrwać spod społecznych oczekiwań. Widzimy też narastające napięcie w społeczeństwie, antysemityzm i antypolonizm. Żydzi, a później i Polacy są prześladowani. Niektórzy dla wygody przyjmują niemieckie nazwiska, inni uciekają. Krążą plotki o obozie dla Żydów, którym odmawia się człowieczeństwa. A gdzieś pomiędzy Polakami, Niemcami i Żydami krąży żydowski ateista i przedsiębiorca Joseph Hirsz.
„Stary introligator nie wiedział, kiedy skończy się wojna i w jakim Gdańsku wtedy się obudzą, ale był pewien, że gdy wieje wiatr historii, trzeba przymknąć oczy, złapać się mocno czegoś solidnego i trwać, aż się uspokoi”.
Drugi tom otwiera kampania wrześniowa. Widzimy w ludziach nadzieję na lepsze, obserwujemy ich wiarę w możliwość odzyskania niepodległości, a wszystko, co dzieje się dookoła traktują jako przejściową niedogodność. Wiedzą, że za wszelką ceną muszą żyć. Razem z Josephem Hirszem trafiamy do obozu, a później na roboty. Obserwujemy zachowania ludzi, widzimy jak Niemcy zmienili maski i stają się oprawcami, którym przemoc przynosi satysfakcję. Bycie tymi lepszymi daje uprzywilejowaną pozycję, pozwala na czerpanie zysków z wojny.
„Już starożytni władcy wiedzieli, że aby lud trzymać w ryzach i skutecznie zakneblować mu usta, trzeba było pokusić się o rozdawnictwo”.
Jednak Sakowicz nie wrzuca wszystkich do jednego wora. Są i tacy, którzy dostrzegają bezsens znęcania się i wojny, dla których hitleryzm to chora ideologia i marzą jedynie o tym, aby wojna w końcu się zakończyła, by znajomi i bliscy (także Polacy) nie musieli cierpieć. Stajemy się świadkami bezsilności Polaków i przyjaznych Niemców. Na tym tle wyłaniają się sylwetki młodych kobiet, które podobnie jak dawniej jak ich matki i ciotki przeżywają młodzieńcze fascynacje i marzenia. Pojawia się też brutalność zakończenia wojny, przypomnienie pomocy medycznej udzielonej przez Szwecję, a później kolejne niebezpieczeństwa i próba odnalezienia się w komunizmie. Na tym tle widzimy wiele osobistych tragedii.
„Ból osobisty jest zawsze intensywniejszy niż cudzy, zasłyszany czy nawet widziany. Wobec tego prywatnego człowiek jest bezradny, daje mu się wciągnąć w otchłań rozpaczy. A potem brodzi w niej bez celu”.
Trzeci tom otwierają studenckie protesty i rosnący antysemityzm oraz nacisk na właściwe (robotnicze) pochodzenie w staraniach się o dostanie na studia. Wszystkie te wydarzenia dosięgną też Jaśmińskich. Stasia musi szorować drzwi, aby zmyć antysemickie hasła, Antonina przeżywa rozstanie z Julkiem Rubinsteinem, który ze względu na pochodzenie musi wyjechać z Polski, a Iza doświadcza dyskryminacji ze względu na płeć. Anna Sakowicz pięknie pokazuje różnorodność mieszkańców Gdańska, wprowadza w zadziwiające losy, oprowadza po czasach bliskich pokoleniu moich dziadków i rodziców, ale też zabiera w te bardziej aktualne, bo dzieje rodziny zatrzymują się na wydarzeniach sprzed trzech lat.
Rodzina Jaśmińskich staje się tu pretekstem do pokazania zmian zachodzących w społeczeństwie, poruszeniem ważnych kwestii. „Jaśminowa saga” Anny Sakowicz stała się też w tym roku niesamowicie aktualna i ważna dla wszystkich kobiet. Pisarka przypomina też mechanizmy manipulowania ludźmi przez władzę. Sięgając po kolejną książkę Anny Sakowicz wiedziałam, że się nie zawiodę, ponieważ pisarka ma niezwykły dar snucia opowieści i przemycania w nich ważnych problemów. A jest ich to naprawdę dużo. Do tego spora dawka wiedzy z historii. Autorka w piękny sposób opisuje Gdańsk, zabiera nas po spacery ulicami tego miasta, pokazuje stosunki panujące między mieszkańcami, umiejętnie używa gwary i wplata niemieckie słowa, szkicuje emocje bohaterów, pokazuje brutalność wojny, bezwzględność ludzi porwanych przez totalitaryzm. Lektura piękna i pouczająca. Zwłaszcza, że obserwujemy tu starcie pokoleń: patriarchalnego i równościowego, w którym kobiety mogą realizować się zawodowo. Zdecydowanie polecam!










1 komentarz:

  1. Śliczna recenzja. U mnie dopiero w planach dokupienie trzeciego tomu.

    OdpowiedzUsuń