Etykiety

sobota, 19 listopada 2022

Pracowitość

 "Patrząc na wyniki rezonansu to cud, że to dziecko chodzi" - takim zdaniem zostałam uderzona kilka miesięcy temu jak obuchem. Od razu pojawiły się pytania z mojej strony: "To jak? Mogło być gorzej? Ale przecież ona biega, wspina się po drzewach, kocha spacery". "Wypracowany cud. Musiałyście dużo pracować".
Od początku z Olą byłam na kilkugodzinnych spacerach. Deszcz, śnieg, wichury, upały, noce i dnie. Ja ledwo dysząca, bo wózek, pełno rzeczy do przebrania, pies, dziecko, które raz idzie, raz biegnie, a później rozkłada się na chodniku i chce do wózka. Komentarze "Takie duże i w wózku", "Takie niegrzeczne leży na chodniku", a ja z uśmiechem i zadowoleniem pchająca wózek, bo widzę, że dziecko szczęśliwe, robi postępy, bo się na tych spacerach relaksuje i wypoczywa, a jednocześnie dotlenia i ciężko pracuje. Bieganie od listka do listka, od kałuży do kałuży., przebieranie za kontenerami lub w krzakach, sadzanie w kokonach w wózku, żeby się rozgrzała. Czasami po 8 h na tych spacerach (głównie w lesie). Plus taki: dziecko zna okoliczny las i całe miasto oraz miejscowości, do których da się dojść chodnikiem lub lasem. Plus kolejny: kiedy się wyłączała zawsze w otoczeniu znalazło się coś, czym można było na chwile łapać uwagę. Do przedszkola poszła całkowicie sprawna fizycznie (lekko chwiejny chód to naprawdę nic wielkiego z perspektywy tego, że mogła nie chodzić). Wyśmiewanie, że w pieluszce, że soczek z butelki (a kogo to interesuje, że tak rodzice starają się przemycić lekarstwa), że nie mówi, strofowanie, że dziecko ma się dostosować i koniec. Zalecenia poradni w poważaniu. Dużo terapii w poradniach, dużo aktywności z psem, odwiedzania specjalistów, poczucie, że wali się głową w szklaną ścianę i nie może się pomóc dziecku. I jednoczesna radość, kiedy śpiewając nakłada kolejne warstwy farby, zbiera takie kolekcje listków, szyszek, kasztanów i patyków, że pod wózkiem miałam zawsze pełną torbę, a teraz miewam wypchaną torbę na kółkach na zakupy. Szczególnie na początku jesiennego sezonu jest szał listkowo-kasztanowo-żołędziowo-szyszkowy. Ale to nie jest wcale złe. Najgorsze jest, że za każdym razem idąc do lasu wynoszę wór śmieci: szklane butelki, plastikowe, puszki po piwach w takich ilościach, że jak jest lepszy miesiąc to uzbierałam tych puszek za 50 zł w ciągu miesiąca, bo jak już wyniosłam to stwierdziłam, że chociaż częściowo na sprzątaniu zarobię... W naszym lesie sarny, jelenie, dziki, lisy, zające, wilki i rysie (te też spotykamy) chleją na potęgę. Robią sobie nocne imprezy, pozostawiają całe mnóstwo śmieci, a później jest na biednych wychowanych mieszkańców, którzy to szanują ludzi, więc nie śmiecą w lesie, żeby inni nie musieli po nich sprzątać. Szanują przyrodę, więc nie narażają bezmyślnie rzuconym szkłem lasu na pożar, zwierzęta na utratę domów. Mało tego: te leśne zwierzęta wyprowadzają swoje psy na ulice i zostawiają odchody, bo przecież mieszkańcy wiedzą, że po psach się sprząta. Zwłaszcza, że nawet moja córka wie, że trzeba wtedy poczekać, aby mama posprzątała, więc oni tym bardziej.

;)
Ale przejdźmy do spraw bardziej przyziemnych, z których zwykle nie zdaję sobie sprawy dopóki mi ktoś ich nie uświadomi. Zwykle kupuję Oli materiały do klejenia i malowania w hurtowych ilościach. No i poszłam wczoraj do sklepu, w którym udało mi się dostać plastelinę, bo w większości miejsc wykupiłam. Tam była. Mało tego: była w większej ilości, więc szybko zaczęłam obliczać, ile mogę kupić, żeby starczyło na tydzień.
-Nie musi pani kupować teraz wszystkiego. Jak się skończy to przyjść.
-Ale ja nie chcę wcześniej niż za tydzień przychodzić.
Mina sprzedawczyni bezcenna. I właśnie w takich chwilach uświadamiam sobie, że Ola zużywa wszystkiego dużo: dużo kleju, szyszek, liści, plasteliny, farb. Siedzi i tworzy, pracuje, uczy się, dużo spaceruje. To ta codzienna praca sprawia, że to, co osiągnęła to cud. Kto z nas miałby tyle determinacji? Kto miałby tyle siły, żeby codziennie z wielkim zaangażowaniem ćwiczyć ręce, nogi, mózg. I to wszystko w otoczeniu, które wcale nie jest łatwe, bo można być nazwanym niegrzecznym czy za dużym na coś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz