Superman zrobił oszałamiającą karierę. Samo powstanie i kreowanie takiej postaci ma dość kontrowersyjne korzenie. Pierwowzór to złoczyńca o telepatycznych zdolnościach. Wydany w 1933 roku „The Reign of the Superman” (Panowanie Supermana) autorstwa Shustera i Siegela fanzinu Science Fiction czerpał z koncepcji nadczłowieka (Übermensch), opisanej przez Friedricha Nietzschego w „Tako rzecze Zaratustra” (Also Sprach Zarathustra), która w tamtym czasie cieszyła się sporym powodzeniem. Także wśród kreatorów narodowych potęg. Pierwowzór był zły, ale później Siegel i Shuster postanowili uczynić z tej postaci herosa. Zwłaszcza, że trwała era powoływania do życia takich postaci jak Zorro (1920), Robin Hood (1922), czy Hugo Danner z „Gladiatora” (1930). Połączenie tych pozytywnych cech stało się punktem wyjścia do stworzenia przybysza z planety Krypton (1939). Z powieści Wylie’a „When Worlds Collide” (1933) zaczerpnięto motyw ucieczki z planety zagrożonej zagładą. Ważną inspiracją była taż powieść science fiction, Edgara Rice’a Burroughsa, autora powieści o przygodach Johna Cartera na Marsie m.in. Księżniczka Marsa (A Princess of Mars,1912). Jeśli dokładnie przyjrzymy się postaci zobaczymy też motywy z judaizmu i mitologii greckiej (herosi). Prawdziwe, kryptońskie nazwisko Supermana brzmi Kal-El (oryginalnie Kal-L), co przypomina hebrajskie „głos Boga”. Postać bardzo szybko zyskała duże zainteresowanie i stała się ikoną amerykańskiej popkultury XX wieku. Jest obok Batmana i Spider-Mana najbardziej rozpoznawalną postacią komiksową. Jako przybysz z innej planety jest uosobieniem przedstawiciela obcej kultury, imigranta, który zaaklimatyzował się w amerykańskim społeczeństwie, co jest zresztą twórców. Obdarzony nadludzkimi zdolnościami heros staje w obronie słabszych. Do tego rozpoznawany jest po specyficznym stroju, który wówczas kojarzy się z kostiumem cyrkowego siłacza.
Z czasem ta postać doczekała się żeńskiej wersji, ale już bez tych mrocznych
początków. Mamy tu opowieść o Superdziewczynie, Karze Danvers, która trafiła na
Ziemię w małej kapsule kosmicznej ozdobionej rozpoznawalnym symbolem z literką
S. Dziewczynkę na swoim polu znalazło bezdzietne małżeństwo. Wychowali ją jak
własną córkę i nauczyli ukrywać niezwykłe moce, bo te wychodziły na jaw bardzo
szybko. Jej niezwykła siła oraz umiejętności sprawiały, że inni czuli się w jej
otoczeniu zagrożeni. Nawet, kiedy zawdzięczali jej życie. Wiemy, że ma ona
zdolność latania, ma niezwykłą siłę i bardzo szybko biega. To ostatnie musi
dokładnie ukrywać w czasie treningów.
Na tym wydają się kończyć jej niezwykłe umiejętności. Bohaterka nie pamięta też
swojego wcześniejszego życia sprzed lądowaniem na Ziemi. Do tego legenda Supermana
wydaje się nie dotarła jeszcze na prowincję. Można by przypuszczać, że na
amerykańskiej prowincji po prostu zabrakło dostępu do mediów, ale nie w tym
tkwi problem, bo przecież dziewczyna korzysta z najnowszych technologii. W
końcu z przyjaciółkami rozmawia przez telefon. I to nie stacjonarny! Jest
internet, czyli kolejne źródło informacji. Patrząc na całość można stwierdzić,
że oni po prostu chcieli mieć dziecko. A jakie to już nieistotne. Dopiero
odkrywanie kolejnych mocy i zagrożenie ze strony fanatycznej badaczki pragnącej
uratować Ziemie produkując bardzo ekologiczną energię przez wyssanie jej z
herosów sprawia, że Supergirl zaczyna szukać swojego starszego „kolegi”, czyli
Supermana. Nie są oni jednak jedynymi niezwykłymi istotami z Kryptona.
Niektórzy po całej masie złych doświadczeń planują odegrać się na ludziach (pierwszy
zły Superman-złoczyńca powraca).
Połączenie opowieści o dwóch Supermanach i pokazanie Supergirl jest ciekawym
zabiegiem. Do tego to dziewczyna jest tu postacią najważniejszą. Wokół niej
dzieją się mniej lub bardziej dziwne rzeczy.
Pomysł pisarki Mariko Tamaki , dzięki stworzeniu osobnej serii o żeńskiej
bohaterce ma luksus opowiedzenia historii nastolatki ściganej przez zapaleńców
chcących wykorzystać jej moce bez konieczności przejmowania się zgodnością z przygodami
o Supermanie.
Całość opowieść poznajemy z perspektywy Kary, która zabiera nas do początków
jej niezwykłych przygód. Poznajemy jej rodzinę, przyjaciół, dostajemy szczątki
dzieciństwa, kiedy kilka razy wychodzą na jaw niezwykłe moce oraz widzimy jak
rodzice uczą ją ukrywać te umiejętności. W okolicach jej 16 urodzin (czy aby na
pewno 16, bo dokładnej daty przecież nikt nie zna) zaczynają dziać się dziwne
rzeczy. Na idealnej cerze dziewczyny wychodzi superpryszcz. Do tego jej ciało
zaczyna dziwnie reagować na różne rzeczy. Mamy wrażenie, że dziewczyna
przechodzi jakąś dodatkową przemianę. Owe niepokoje zwieńczają niepokoje
związane z trzęsieniem ziemi wywołanym w czasie zawodów sportowych, kiedy
bohaterka się przewraca. Co wówczas się wydarzyło?
„Supergirl. Jak być super” zapowiada się na ciekawą opowieść z zagrożeniami i
pościgami w tle. Korporacyjne i państwowe intrygi, pościgi, złoczyńcy i dobro
to przepis na ciekawie zapowiadającą się akcję.
Tamaki pisze również nowy komiks „Hulka”, więc możemy spodziewać się nowych odsłon
starych bohaterów. Jeśli chodzi o rysunki to styl Jones zachowuje idealną
równowagę między tym, czego można się spodziewać po bardziej realistycznym
komiksie w stylu „literatury” a komiksem o superbohaterach, i jest równie
biegła w rysowaniu kilku uczennic wracających ze szkoły do domu, opychających
się fast foodami, rozbijającej się rakiety czy dziewczyny lecąca wysoko nad
przyziemnym światem. Joëlle Jones zdecydowanie zachwyca realizmem i emocjami
płynącymi z ilustracji, bo to one są najważniejsze i najlepiej przykuwają uwagę.
Opowieść dzięki kolorystyce wydaje się troszkę mroczna, co świetnie dopełnia scenariusz
Mariko Tamaki.
Sam komiks to wynik ciekawego projektu wydawnictwa DC Comics, które
wystartowało z „DC Ink”, czyli powieściami graficznymi dla czytelników w wieku
mniej więcej trzynastu lat. Później inicjatywę przechrzczono na „DC Graphic
Novels for Young Adults”. Cel jest jeden: wychowanie sobie młodych czytelników,
którzy chętnie będą sięgali po kolejne komiksy, w których mamy lekki powiew
nowości, bo nie brakuje tu elementów bliskich młodzieży, z większym skupieniem
na postaci niż na akcji. Całość prezentuje się naprawdę ciekawie. Opowiedzenie
o dziewczynie superbohaterce jest ważne z punktu dostarczania nastolatkom
wzorców związanych z ich płcią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz