Ostatnio miałam okazję dużo rozmawiać z kobietami o ich ciałach, seksualności i płodności. No, cóż specyfika oddziału szpitalnego, w którym „wczasowałam”.
Zaskoczyło mnie szczególnie jedna rozmowa z osobą, która mogłaby pracować z
niepełnosprawnymi dziećmi, ale nie będzie tego robiła, bo jest to wyczerpujące,
a jednocześnie twierdzącą, że kobieta nie powinna mieć możliwości wyboru, bo
przecież jak się na tę ciążę zdecydowała to powinna urodzić.
-A co jeśli się nie decydowała? Mogło zabezpieczenie nie zadziałać.
-Współżycie jest równoznaczne z decydowaniem się na dziecko.
-Czyli za każdym razem kiedy współżyjesz z mężem to świadomie podejmujesz
decyzję, że chcesz dziecko?
-No nie. No, ale się zabezpieczam.
-Zabezpieczenie nie zadziała, badania pokazują, że twoje dziecko do końca życia
będzie w ciężkim stanie. I co wtedy?
-No to wyjadę i usunę.
-A dlaczego nie miałabyś tego zrobić w Polsce? Dlaczego chcesz musieć wyjeżdżać?
Dlaczego chcesz musieć przed kimś tłumaczyć się ze swojej decyzji?
-Ale to są inne sytuacje. Nie powinno być tak, że kobieta współżyjąca, co
tydzień z innym na dyskotece może sobie zrobić aborcję.
-Jak często współżyjesz z mężem? Raz na tydzień czy częściej? Dlaczego kobieta,
która jest sama nagle ma się wyzbyć swojej seksualności i potrzeb? W jaki
sposób ślub czyni cię lepszą od tej kobiety szukającej kogoś na numerek w
dyskotece? Czy gdybyś była samotna to od razu nie miałabyś popędu seksualnego?
-Bo tak się przyjęło, że jak jest ślub to można.
-A dlaczego się przyjęło? Komu na rękę jest taka kontrola kobiet?
-Przecież nikt mnie nie kontroluje.
-Jeśli nie możesz legalnie zdecydować o swoim ciele w Polsce to jesteś
kontrolowana. Jeśli uważasz, że kobieta sypiająca z innymi na weekendowych
dyskotekach jest gorsza od ciebie to jesteś kontrolowana i przez to pilnujesz
się, żeby nie postępować właśnie w ten sposób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz