Etykiety

wtorek, 29 października 2019

Agata Widzowska "Psierociniec. Kocia lista życzeń" il. Kasia Nowowiejska

Opowieści o zwierzętach czasami mogą powiedzieć nam więcej o ludziach niż byśmy się tego spodziewali. Zwłaszcza, kiedy skierowane są do młodych czytelników, a fauna jest upersonifikowana i bierze ważny udział w życiu ludzi. Bohaterzy książek Agaty Widzowskiej to postacie różnorodne, barwne, a do tego podatne na przemianę. No, może z wyjątkiem kotów. Te – swoim zwyczajem – chadzają własnymi ścieżkami i właśnie im autorka poświęciła czwarty tom „Psierocińca” zatytułowanego „Kocia lista życzeń”. Nim o nim opowiem przypomnę wcześniejsze książki (każdą można czytać bez znajomości wcześniejszych, ale warto po nie sięgnąć), ponieważ każda z nich niesie subtelne pouczenie i kryje w sobie miłą opowieść
Pierwszy tom wprowadza nas w świat chodzącego własnymi drogami psa. Dowiadujemy się, że te zwierzęta są stworzone do tego, aby kochać. Samotne życie je unieszczęśliwia. Szwendający się po okolicy i śpiący w zorganizowanych przez siebie miejscach Remik wie o tym, ale nie może odmienić swojego losu. Jedyne, co mu pozostało to tęsknota za domem i właścicielem, którego już nawet nie pamiętał. Spędził tak przynajmniej jedną zimę nim trafił do Psierocińca, w którym uświadomił sobie, że posiada niezwykłe umiejętności: jest poetą, którego wiersze mogą odmienić los wielu psów i kotów, dlatego w tekst wpleciono wiele wierszy o tych czworonogach. Wiele z tych utworów będzie doskonałym materiałem do ćwiczenia wymowy dla najmłodszych. Każdy utwór to swoiste życzenia zyskania domu przez któregoś z psów ze schroniska. Dzięki temu darowi Remik zyskuje uznanie i przyjaźń, a z czasem udaje mu się odnaleźć i dom pełen miłości.
Drugi tom zatytułowany „W poszukiwaniu straconego węchu” uświadamia nas, że utrata węchu jest jedną z najprzykrzejszych rzeczy, jaka może spotkać każdego z nas. Od niego zależy to, czy czujemy smak potraw, właściwie reagujemy na otoczenie. Brak sygnałów zapachowych może sprawić, że będziemy pachnieć nieświeżo i nie będziemy tego czuć, przez co nie zadbamy o właściwą higienę. Jeszcze poważniejsze konsekwencje taka strata ma dla psa, którego życie toczy się wokół zapachów. Bez sprawnego nosa nie może wyczuć smakołyków, rozpoznać terenu, a nawet prawidłowo odczytać intencję innych psów, a przez to nie wie, kiedy powinien być przyjazny, a kiedy agresywny. Tak było właśnie w przypadku Budzeła, który z powodu braku węchu stracił dom, a dla psa utrata rodziny jest tak samo zła, jak brak umiejętności rozpoznawania zapachów.
Zacznijmy jednak opowieść od początku. Razem z rodziną mieszkały dwa psy: Budzeł i Śpiocheł. Pierwszy był okrąglutki, kudłaty i ciągle odpoczywał. Śpiocheł natomiast jest całkowitym przeciwieństwem swojego kompana: chudy, długi, a do tego bardzo żywotny i przez ten swój nadmiar energii ciągle psoci w domu, budzi się pierwszy, jest mistrzem w tropieniu kretów i kotów. Wszystko jednak do dniach, kiedy Śpiocheł budzi się jako pierwszy. Wcale nie wstaje on bardzo wcześnie. To Budzeł z jakiś niewyjaśnionych powodów jeszcze śpi i dobudzić go nie można. Szybko okazuje się, że sama senność to nie jedyny problem czworonoga. Najważniejszym jest brak umiejętności rozpoznawania zapachów: nie czuje smakołyków w misce, nie wie, gdzie jest kret przekopujący ogródek, nie dostrzega znajomego kota, który kpi z niego, a przez to nie może dogonić złośliwego futrzaka. Budzeł jest zrozpaczony. Podejrzewa, że swój węch mógł zgubić na spacerze, kiedy ganiał za zającem. Z tego powodu wyrusza na poszukiwania. Nie są one jednak łatwe, ponieważ pies bez węchu nie może nic wyczuć, więc jak ma znaleźć coś, co jest niewidoczne i czego nie da się opisać?
Po drodze poznaje różnorodnych przyjaciół, wśród których nie zabraknie niedźwiadka, bobrów, ludzi i innych psów. Szukał węchu w lesie, w wodzie i w chmurach. Nigdzie go jednak nie może znaleźć. Na jednym z etapów poszukiwań trafia do Psierocińca, czyli bardzo nietypowe schronisko dla psów: nie dość, że piękne to jeszcze wszyscy są w nim mili, a jedzenia też nie brakuje. Ponad to koty bawią się tu z psami. Wydaje się, że to miejsce jest rajem. Budzeł jednak tęskni do domu i opowie o tym psu poecie, bohaterowi pierwszego tomu „Psierocińca”. Nim jednak rodzina dotrze do schroniska, aby go zabrać do domu niecierpliwy Budzeł ucieka, by ruszyć w dalszą drogę… Czy uda mu się odzyskać dom i węch musicie przekonać się sami. Jedno jest pewne: to pouczająca opowieść o tym, że nasza pełnosprawność jest ulotna.
„Niepiesek” to trzeci tom „Psierocińca”, w którym życie może i nie jest łatwe, ponieważ każdy ze zwierzaków marzy o własnym właścicielu do kochania, ale na pewno mają się tam dobrze, czyli nie są zaniedbane i głodne. Czworonogi czekają tylko na kogoś, kto odwiedzi „Psierociniec” i się w jednym z nich zakocha. Cechą wyróżniającą to miejsce od innych podobnych jest to, że mieszka w nim psi poeta potrafiący swoimi wierszami pomagać zwierzętom. Z tego powodu i tym razem odegra ważną rolę.
Tym razem poznajemy Niepieska, który trafił do ludzkiej rodziny jeszcze, kiedy był bardzo mały i potrzebował mleka oraz opieki mamy. I w ten sposób stał się synem kotki mającej w tym czasie własne dzieci. Wychowanie w kociej rodzinie sprawia, że nasz bohater zamiast szczekać miauczy i posiada wiele kocich zachowań (psy świetnie się socjalizują). To oczywiście staje się pretekstem do kpin i prześladowania go przez bandę bezdomnych psów co jakiś borykających się z przygarnianiem ich przez złych ludzi, którzy wcale nie chcą im pomóc tylko wykorzystać predyspozycje poszczególnych ras.
Prześladowany i wyśmiewany Niepiesek postanawia całemu światu udowodnić, że niezły z niego bohater. Z tego powodu robi plany podróży w kosmos. Udaje mu się nawet skonstruować napęd do rakiety i włączyć sporo zwierząt do pomocy. Szybko okazuje się, że plany planami, ale pewnych rzeczy nie przemyślał i zamiast w kosmos leci na drzewo. Cudem ocalały szykuje się do kolejnego podboju ludzkich i zwierzęcych serc. Jednak przez swoją zbyt dużą łatwowierność pomaga złodziejowi. Wydaje się, że zła passa prześladuje naszego bohatera. Kiedy już jest załamany kolejną nieudaną próbą zabłyśnięcia i ściągnięciem kłopotów na siebie następuje przełom: ktoś ma gorzej od niego. Jego główny prześladowca, przywódca podwórkowej bandy trafia w ręce myśliwych, którym ma pomóc w polowaniu. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że zmuszony do służby Hultaj boi się strzałów, a tych na łowach nie zabraknie. Niepiesek z pomocą przyjaciół i członków Gangu Niuchaczy ruszy na pomoc. Jak widać, trzeci tom poświęcono odmienności, akceptacji, docenianiu tego, co mogą dać nam inni nie będący tacy sami jak my.
No i przyszedł czas na opowieść o czwartym tomie, czyli „Kociej liście życzeń”. Tym razem głównym bohaterem jest znowu Remik, który znalazł się w poważnych tarapatach, ponieważ budzi się skrępowany sznurami w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Szybko okazuje się, że jest to stodoła będąca główną siedzibą kociego gangu marzącego o odmianie swojego losu. Sława psiego poety zmieniającego los zwierząt dzięki wywiadowi działającemu w schronisku dotarła do Kociołka. I tam Cedryk (znany jako Wielki Kocur) razem z innymi kotami zapragnął wykorzystać tę moc do realizacji własnej listy życzeń, w której sporo jest egoizmu i przekonania, że muszą one mieć lepiej niż psy, bo są lepsze. Remik ma trudne zadanie: musi wydostać się z kocich pazur. Nie będzie to zadanie łatwe. Ma on jednak swoje sposoby, aby przechytrzyć porywaczy. Tym razem Agata Widzowska poruszyła ważny temat przymusu, patrzenia na świat z góry i podporządkowywaniu sobie otoczenia, aby spełniało każde życzenie. Koci bohaterzy szybko odkryją, że zmuszanie nie daje oczekiwanych efektów. Zwłaszcza, kiedy w grę wchodzą relacje z poetą. „Co jak co, ale poetom nie wolno odbierać wolności ani w myśleniu, ani w działaniu”. Tak samo jest z miłością. Bycie kochanym wymaga akceptacji i nie grania. „Żeby być kochanym trzeba być sobą i nikogo nie udawać”. Koty będą musiały jeszcze wiele się nauczyć.
W książkach Agaty Widzowskiej świat zwierząt nie jest pokazany w samych różowych kolorach. One też mają swoje uczucia, złośliwości, sympatie, antypatie, potrafią nawiązywać przyjaźnie i pakty wrogości, potrafią być przyjacielskie, pomocne i roszczeniowe, żyć w świecie własnych zainteresowań. Łączy je jedno: marzenie o lepszym życiu. A jak można odmówić komuś poprawy losu? Po wielu wspólnych długich godzinach wyczekiwania na DOM i miłość wszystko kończy się dobrze i bohaterzy w nowym otoczeniu łagodnieją. Czyś nie jest to piękna opowieść o nas ludziach pragnących stabilizacji, miłości i akceptacji?
Jestem miłośniczką książek Agaty Widzowskiej. We wszystkich możemy odnaleźć dojrzałe podejście do naszego otoczenia, traktowania istot słabszych i bezbronnych z empatię, szukania dla nich najlepszych rozwiązań, ale też i dbanie o własne potrzeby duchowe. Tak właśnie jest w "Psierocińcu", bo kto się lepiej dogada z pisarką, jak nie pies-poeta?
"Pierociniec" to również książka o bardzo ładnej szacie graficznej i stworzona do młodszych czytelników, czyli przedszkolaków i uczniów nauczania początkowego. Dzieci znajdą w niej piękne ilustracje w otoczce przyciągających oko barw. Ilustratorki każdego tomu zabierają nas w świat prostych kształtów i pięknie oddanymi przez rysunki charakterami zwierząt. Ich prace są piękne, estetyczne i skutecznie przyciągają dziecięcy wzrok. Jeśli chodzi o stronę wizualną to dużym plusem jest też solidna oprawa i bardzo dobrze zszyte kartki oraz dobrze dobrana czcionka. Także długość poszczególnych „rozdziałów” dostosowano do możliwości młodego czytelnika.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz