Parasol – niby taki prosty i użyteczny
przedmiot, niby nie ma w sobie nic ciekawego, a jednak fascynuje wiele dzieci. Pamiętam
swojego osobistego bzika na punkcie automatycznego parasola kupionego przez
moją mamę od wujka przywożącego spoza Polski wiele luksusowych przedmiotów. Przedmiot
postrzegany niemal jak magiczny, bo wystarczyło nacisnąć przycisk i otwierał
się sam. Do tego ze słynnymi, modnymi w latach 80 i 90 XX wieku falbanami.
Dwukolorowy: czerwono-czarny. Działa do dziś i do dziś jest używany.
Z podobną pieczołowitością traktowany jest
czarny (przez to bardziej uniwersalny) parasol od wielu lat używany przez
profesora. Stary, ale solidny. Jednak czas odcisnął na nim swoje piętno i
kolejne podmuchy wiatru skończyły się połamaniem jednego z drutów oraz
wyrzuceniem Pana Parasola pod kontener. Wydawałoby się, że teraz pozostanie
tylko czekać na śmieciarkę i obserwować wróble oraz szczury. Załamany swoją
sytuacją Pan Parasol zostaje zaskoczony przez przechodzącego tuż obok Alka.
„Alek zastanawiał się, jak mama przyjmie jego
nowego przyjaciela. Nie zawsze reagowała z entuzjazmem
na pomysły Alka. Nie spodobała jej się żaba w cukiernicy i nie przekonał
jej argument, że żabie też się należy coś słodkiego do życia.
Podobnie było z hodowlą patyczaków w szafce z mąką, a także wyhodowania
ropuchy z kijanek, podjęta przez Alka w kuchennym zlewie”.
Posiadający sporą wyobraźnię dziecięcy bohater
opiekuje się swoim nowym nabytkiem. Mało tego: przygarnięty przedmiot staje się
wspaniałym przyjacielem, który będzie towarzyszył mu w zabawach i obowiązkach.
Nim do tego dojdzie musi przejść remont generalny oraz solidne czyszczenie. W
tym pomoże dziadek i mama. Dzięki Alkowi Pan Parasol może przeżyć nowe przygody
oraz poznawać świat. Będzie też świadkiem kolejnych etapów rozwijania
umiejętności, budowania relacji z kolegami, rozwijania zainteresowań, uczenia
się o przeszłości. Z przedmiotu służącego poważnemu profesorowi staje się
kompanem codziennych zabaw Alka uwielbiającego ciasteczka, kochającego odkrywać
skarby skrywane w pokoju dziadka, a także współuczestnikiem odkrycia, że zabawa
w grupie jest bardziej satysfakcjonująca, dlatego warto dzielić się z innymi.
„Alek i Pan Parasol” Agnieszki Lis to ciepła
opowieść zawierająca cztery przygody. Każda bardzo subtelnie pokazuje właściwe
postawy. Nie ma tu nachalnego moralizowania. Jest zwyczajna, dziecięca
codzienność, jest spora ciekawość i otwartość. Dorosłym czytelnikom pisarka
pokazuje jak wiele od nich zależy, jak bardzo ich stosunek do otoczenia wpływa
na dzieci. Alek świetnie odnajduje się w różnych sytuacjach. Najważniejsza w
tej książce jest całkowita akceptacja dziecka oraz pokazywanie jak ważne są
pozytywne postawy i nawiązywanie dobrych relacji społecznych. Do tego autorka
uświadamia dorosłym, że nie ma nic lepszego niż zabawy na świeżym powietrzu.
„Alek ucałował dziadka, porwał parasol
i wybiegł na podwórko. Tam bawił się z kolegami. Przestało już
padać, nikomu nie chciało się siedzieć w domu. Długo razem biegali.
Bawili się świetnie, aż… chłopiec się przewrócił. Nie pierwszy raz
oczywiście. Mali chłopcy przewracają się dosyć często, prawda?”.
Bez nadmiaru przedmiotów, bez telefonów, ale z
głową pełną pomysłów, które zmieniają się w zależności od pogody. Każde
zjawisko atmosferyczne będzie świetnym pretekstem do aktywności. Wystarczy
tylko odpowiedni strój i spora dawka energii zdobywana w czasie posiłków oraz
delektowania się deserami. Tu prym wiodą babcine ciasteczka. Któż z nas nie
lubił wypieków swojej babci?
„Babcia do herbaty przygotowała jeszcze
kilka ciasteczek. Potem obydwoje siedzieli na kanapie, zmieniali kasety
i przytulali się do siebie. Nawet gdy światła wszędzie dookoła
już pogasły i kiedy Alek z Panem Parasolem już dawno spali”.
Sielskość – takie słowo przyszło mi na myśl po
przeczytaniu książki Agnieszki Lis. Moja córka świetnie odnalazła się w fabule.
Pojawiło się w niej wszystko to, co jest jej bliskie: przygarnianie
przedmiotów, opiekowanie się nimi, naprawianie, zabawy na świeżym powietrzu,
skakanie po kałużach, rozpieszczanie się smakołykami, czytanie, odkrywanie uroków
korzystania ze strych sprzętów.
Całość dopełniają proste, ale przyciągające
dziecięcą uwagę ilustracje autorstwa Patrycji Posyłajki. Solidna oprawa i bardzo
dobrze zszyte sprawiają, że książka jest trwała i estetyczna. Myślę, że to
świetna lektura dla przedszkolaków oraz uczniów nauczania początkowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz